Adam Ragiel opowiada o balsamacji zwłok

Adam Ragiel. Technik sekcji zwłok i tanatoplastyki. Balsamista zwłok i prekursor nowych technik w branży funeralnej. Jest założycielem Polskiego Centrum Szkolnictwa Funeralnego i twórcą procedur z dziedziny profesjonalnego zajmowania się pośmiertnie ciałem człowieka. Śmierć oswoił, zmarłych się nie boi. Twierdzi, że krzywdę mogą wyrządzić tylko żywi.

ANNA RYCHLEWICZ: Gdybyśmy zapytali ludzi czego się boją, to wielu z nich odpowiedziałoby, że śmierci. Podejrzewam, że gdybym Panu zadała takie pytanie, odpowiedziałby Pan inaczej. Oswoił się Pan ze śmiercią?

Adam Ragiel: Śmierć jest nieodzownym etapem naszego życia. Każdy z nas wyląduje kiedyś w tym samym miejscu i to jego ciało pozostanie puste. Duchowość czy ta energia – jak lubimy ją nazywać – tego już nie ma, to jest poza ciałem. Ona się ulatnia. A obcowanie ze śmiercią jako materią, ciałem fizycznym? Oczywiście, że to można oswoić. Z drugiej strony – każdy z nas jednak obawia się tej śmierci, a raczej bólu czy cierpienia z nią związanego. Raczej myśli o tym, żeby ten koniec nie nadszedł w młodym wieku, kiedy ma się plany. W momencie, kiedy jesteśmy starsi, coraz więcej przeżyliśmy, jesteśmy już trochę zmęczeni, przychodzi nawet taki etap, że czekamy na nią jak na ulgę. Wręcz wyglądamy tej śmierci. A umrzeć nie jest tak łatwo.

***

Pan obcuje ze śmiercią innych…

Pamiętajmy, że to jest tylko ciało fizyczne. Puste ciało. Ktoś to ciało musi „uporządkować” i przygotować do czasu, kiedy będzie jeszcze między ludźmi. Tak, żeby nie niosło żadnego zagrożenia, żeby rodzina mogła się z nim bezpiecznie i z godnością pożegnać. Strata bliskiej osoby, jest bardzo dużym przeżyciem i ważnym momentem w życiu każdego człowieka. Istotne jest to, co się dzieje z naszym ciałem po śmierci, póki jest jeszcze między nami. Wiadomo, że kiedy zostanie pogrzebane, jest to – nie bójmy się tego powiedzieć – nic innego jak utylizacja odpadu biologicznego. Nasze ciało jest materią biologiczną i po śmierci niesie za sobą ogromne zagrożenie. Ono nie może być pozostawione samo sobie, leżeć na ulicy, na chodniku, w domu… Ktoś musi się tym zająć.

Wspomniał Pan o zabezpieczeniu ciała, które po śmierci jest po prostu bombą biologiczną. Cały proces przygotowania ciała do pochówku czy już konkretniej balsamacja, ma tak naprawdę na celu przygotowanie ciała dla rodziny, prawda?

To jest współczesny zabieg balsamacji. Dezynfekcja, konserwacja i kosmetyka – to wszystko ma przygotować ciało tak, by rodzina mogła się z nami bezpiecznie pożegnać. By widziała osobę zmarłą tak, jakby ta po prostu zasnęła. Zapadła w spokojny sen. By oszczędzić jej przerażającego trupiego wyglądu.

Ale z drugiej strony balsamacja nie jest regułą. Nie ma żadnego przepisu, który zakazywałby pożegnania się z osobą, której ciało nie zostało jej poddane. Mam też wrażenie, że społeczeństwo nadal ma niską świadomość tego, co możemy zrobić, jak możemy przygotować ciało do pochówku.

Wie Pani co jest najgorsze? Czasem to bliscy zmarłego mają większą świadomość na temat balsamacji niż osoby pracujące w zakładzie pogrzebowym. Nieraz słyszałem historie, kiedy rodzina prosiła o balsamację, a w odpowiedzi słyszała: „Mumie? Jakie mumie? U nas się mumii nie robi”.

Adam Ragiel odpowiada

Chce Pan powiedzieć, że problem leży po stronie branży pogrzebowej?

Ta branża żyje w bardzo dużej niewiedzy. Niestety jest bardzo mała świadomość społeczeństwa na temat pogrzebowego przygotowania osób zmarłych. Co można zrobić, jakie zabiegi można wykonać jeśli chodzi o balsamację zwłok czy nawet zwykłe przygotowanie ciała do pochówku. Brak jest wiedzy na temat tego, według jakiej procedury przygotować ciało, by było bezpieczne w kontakcie z osobami bliskimi. Ludzie pracujący w takich zakładach często nie mają pojęcia o nowych technikach balsamacji zwłok, a ten proces znany jest przecież już od czasów wojny secesyjnej. To nie jest nic nowego! Tymczasem przepisy pogrzebowe mamy jeszcze z lat 50. ubiegłego wieku, więc o czym tu mówimy? Zdarza się, że rodzina przychodzi i chciałaby wykonać zabieg balsamacji, bo wie, że coś takiego w ogóle jest. Że zmarły może wyglądać bardzo dobrze. Że zatarte mogą być oznaki śmierci. I z czym spotyka się na miejscu? Dom pogrzebowy albo odradza albo wymyśla na temat balsamacji niestworzone rzeczy. Przekonują, że nie wolno jej wykonać, że kosztuje kilka tysięcy złotych, że specjalistów trzeba ściągać z zagranicy…

***

Przydałoby się jakieś uporządkowanie przepisów pogrzebowych.

Niby coś się działo w tym temacie, ale nadal wszystko stoi w miejscu. Kwestia przygotowania zwłok jest traktowana jako kwestia drugorzędna. Przygotowałem obszerny materiał do ministerstwa o tym, jak przygotować zwłoki, dlaczego to się powinno robić, jakie to ma znaczenie. Społeczeństwo o tym nie wie, a to wszystko ma wpływ na to, czy można otworzyć trumnę, czy można ciało transportować na dalsze odległości, bez konieczności angażowania instytucji sanitarnych. Tymczasem do tematów śmierci się nie zagląda. Nawet dla polityków to jest przerażające.

Ale nie dla Pana.

Ja się tego nie boję. Staram się patrzeć na to racjonalnie, bo mam świadomość, jakie są rozwiązania. Prawda jest taka, że ustawy piszą osoby, które się kompletnie na tym nie znają. Tworzą więc przepisy, które nie mają żadnego zastosowania.

Adam Ragiel – wywiad

Skąd bierze się taka postawa przedsiębiorców pogrzebowych? Przecież to dla nich biznes.

Być może nie mają w swoim zakresie takiej usługi lub wyspecjalizowanego pracownika, ale to nie jest problem – oni nie muszą jej mieć. Mogą wziąć podwykonawcę – niezależnego balsamistę, który to zrobi. Ale nie chcą nawet postarać się, poszukać. Większość zakładów pogrzebowych funkcjonuje na zasadzie – i tak musicie do mnie przyjść. Ten pogrzeb będzie wyglądał tak, jak ja chcę. A to jest niewypełnienie woli rodziny! Teraz z drugiej strony – klient przychodzi do takiego zakładu i ma przekonanie, że musi się poddać, zgodzić na to, co zaproponuje pracownik obsługi klienta pogrzebowego. Tymczasem klient zawsze może zmienić zakład pogrzebowy, nawet wtedy, gdy podjęte zostały już pierwsze kroki.

Mówimy o niewiedzy społeczeństwa, ale zróbmy coś, by poziom tej wiedzy w ogóle podnieść. Zacznijmy więc od tego, czym jest balsamacja i jak przebiega ten proces? I może najważniejsze – po co w ogóle ją robimy?

Balsamację robimy przede wszystkim ze względów sanitarnych. Dla bezpieczeństwa – najbliższej rodziny i gości pogrzebowych oraz pracowników, którzy przygotowują ciało. Zwróćmy uwagę, że rzadko kiedy zdarza się, że pogrzeb jest na drugi dzień po śmierci czy za dwa dni. Ten dzień jest zwykle oddalony. Właśnie tutaj ma swoje zastosowania balsamacja. Wykonujemy ją po to, by ciało przez tydzień, dwa tygodnie nie zmieniło się. By wyglądało tak, jak w momencie zgonu. W procesie balsamacji proces gnilny jest całkowicie zatrzymany. Wówczas nawet po miesiącu możemy otworzyć trumnę i to ciało będzie w stanie nienaruszonym.

Chcesz przeczytać cały wywiad? Sięgnij po Detektywa 5/2022 (wywiad Anny Rychlewicz pt. SPA dla zmarłych). Cały numer do kupienia TUTAJ.

Fot. Archiwum prywatne Adama Ragiela