Adolf Seefeld – “wujek Tik Tak” zwabiał chłopców do lasu

Był bezdomnym zegarmistrzem, który tułał się od wsi do wsi. Jako domokrążca wzbudzał zaufanie poczciwym wyglądem. Tym starszym oferował naprawę zegarków, młodszym… cukierki albo zegarek. „Wujek Tik Tak”, bo tak pieszczotliwie nazywały go dzieci, zwabiał małych chłopców do lasu, gdzie oferował im nagrody.

W tym samym czasie, na północy Niemiec zaczęły ginąć dzieci – głównie chłopcy w marynarskich mundurkach. Ciała porzucane w lasach nie miały jednak żadnych oznak przemocy. Spekulowano, że chłopcy gubiąc się w lesie, zamarzli albo najedli się trujących grzybów. Dopiero po odnalezieniu zwłok kolejnego, znalazł się ktoś, kto stwierdził, że dziecko widziane było wcześniej ze starszym mężczyzną w fantazyjnym kapeluszu. Z niejakim „Wujkiem Tik Takiem”. Owym wujkiem był Adolf Seefeld.

Szybko okazało się, że zegarmistrz ma bujną przeszłość kryminalną, a niemal połowę swojego życia spędził za kratkami. Choć został oskarżony o zabójstwo 12 chłopców (początkowo podejrzewano go o ponad 30 zbrodni), nie przyznał się do ani jednego. Twierdził, że „tylko” ich molestował, a o śmierci dzieci nic nie wie. Służby, choć miały podejrzanego, nie wiedziały nic o sposobie zabijania. Niektórzy twierdzili, że Seefeld podawał swoim ofiarom specjalnie przygotowaną truciznę. Inni uważali, że wprowadzał ich w stan hipnozy i zostawiał na pewną śmierć w odludnych miejscach. „Wujek Tik Tak” został skazany na karę śmierci, którą wykonano w 1936 roku.

Nie tylko “wujek Tik Tak”

Mówi się o nich, że są jak tykająca bomba. Nikt nie wie, kiedy wybuchnie. Z jednej strony budzą grozę, a z drugiej fascynują. Choć kierują nimi różne motywy, wszystkie popełnione przez nich zbrodnie mają pewne cechy wspólne. To, co jednak zdecydowanie odróżnia od siebie seryjnych morderców, to sposoby, w jakie polują na swoje ofiary.

Chcesz poznać innych seryjnych morderców? Sięgnij po Detektywa 6/2021 (tekst Anny Rychlewicz pt.” Krwawe polowania killerów”). Do kupienia TUTAJ.