Adrian C. – 25 lat za zabójstwo wujka

Sędzia Sądu Apelacyjnego w Białymstoku stwierdziła, że Adrian C. to osobnik zdemoralizowany, a czyn, którego się dopuścił, zasługuje na najwyższe potępienie. Stąd wyrok 25 lat więzienia za zabójstwo wujka. Kolega C., Piotr Ż., usłyszał taką samą sentencję. To więcej niż w pierwszej instancji, ale prokurator chciał dożywocia.

W 2019 roku Błażej C., 67-letni mieszkaniec Czerwonki Szlacheckiej, spisał testament, w którym jedynym spadkobiercą swojego majątku uczynił bratanka. Zrobił to w poświadczonym prawnie akcie notarialnym. Zapisał Adrianowi C. wartą około 400 tys. zł
ziemię o powierzchni dziesięciu hektarów. Do tego trzeba jeszcze dodać wszystkie gospodarskie nieruchomości oraz sprzęty rolnicze wycenione osobno na co najmniej kolejne 100 tys. zł. 42-letni Adrian C. nie zamierzał jednak czekać, aż jego krewniak pożegna się z tym światem. Postanowił – jak później w procesie sądowym udowodnił prokurator – przyspieszyć jego śmierć. Możemy tylko przypuszczać, że Błażej C., wskazując bratanka jako tego, który ma po nim przejąć gospodarstwo i dom, nie miał pojęcia, że podpisuje na siebie wyrok.

Gotówka na teraz

Tymczasem Adrian C. potrzebował pieniędzy. I to szybko! Miał długi w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych i wobec firm leasingowych. Windykatorzy wydzwaniali, C. czuł już na karku oddech komornika. Miał też przyjaciół w potrzebie. Dwóch jego bliskich kolegów rozkręcało właśnie swój biznes. Miał wypalić i ustawić ich na nowe finansowe tory. Wszak warsztat samochodowy (zamierzali go rozbudować) to interes, który może i nie jest maszyną do robienia potężnych pieniędzy, ale raczej nie sposób na nim stracić. Samochodów, szczególnie tych kilkunastoletnich, przybywa z roku na rok. Siłą rzeczy takie auta częściej potrzebują naprawy. Niekoniecznie w drogiej stacji serwisowej, lepszy jest zaprzyjaźniony mechanik z sąsiedztwa. Kto ma smykałkę do samochodów, może całkiem nieźle zarobić… Wszystkie te plany wzięły jednak w łeb z powodu chciwości, bezwzględności i szeregu tak szalonych, jak złych decyzji, które koledzy podjęli w kolejnych tygodniach. Nie mogło jednak zdarzyć się inaczej. W końcu zbrodnia doskonała nie istnieje.

Zabójstwo wujka – tego dnia miał umrzeć

W każdym razie 24 lipca 2019 roku, kiedy znaleziono Błażeja C. ciężko rannego, leżącego w przydrożnym rowie, na skraju lasu w rejonie miejscowości Czerwonka Szlachecka, w pobliżu Makowa Mazowieckiego, nikt o zbrodni nie myślał. Początkowo policjanci, którzy dotarli na miejsce stwierdzili, że „prawdopodobnie doszło do nieszczęśliwego wypadku”. A jadący rowerem mężczyzna musiał zostać potrącony przez samochód.

Na taki obrót sprawy wskazywał charakter obrażeń, jakie stwierdzono u poszkodowanego. Były to potłuczenia, rany typowe dla ofiary wypadku drogowego, w tym poważny uraz głowy. Tajemniczy sprawca, albo przynajmniej (na tamtym etapie nie ustalono, z czyjej winy doszło do potrącenia) kierowca, uczestnik tego zdarzenia, uciekł. Oczywiste wydawało się, że powinien być ścigany za to, że zbiegł nie udzieliwszy poszkodowanemu jakiejkolwiek pomocy.

Chcesz poznać kulisy tej sprawy? Sięgnij po Detektywa 7/2022 (tekst Macieja Czernika pt. Wujek musi szybko umrzeć). Cały numer do kupienia TUTAJ.