Agencja towarzyska i kulisy jej działalności

Agata B. została zawieziona do śródmieścia Warszawy. Tam znajdowała się agencja towarzyska, gdzie pracowała. Myślała, że to już koniec bicia; wrzucą ją do piwnicy i będzie mogła się przespać. Kiedy dojdzie do siebie, powie Zofii L., właścicielce agencji, że to koniec, odchodzi.


Myliła się. W salonie czekały na nią szefowa i pracujące dla niej kobiety. Ustawiły pośrodku pokoju krzesło, posadziły na nim poturbowaną Agatę i na rozkaz Zofii L. zaczęły ją kopać, opluwać. Spadała, to podnosiły ją i ponownie rzucały się z pięściami. Kierowca Jakub S. przyniósł z kuchni nóż i obciął Agacie włosy do samej skóry. Robił to z sadystycznym uśmiechem, celowo w kilku miejscach kalecząc. Potem zmusili ją do wypicia moczu ze słoika. Śmiali się, że dostała urynowy koktajl od nich wszystkich. Jedna z „dziewczynek” miała za zadanie fotografowanie Agaty w sytuacjach największego upokorzenia. Zofia L. oceniała zdjęcia zapowiadając, że te najbardziej drastyczne nazajutrz znajdą się w internecie.

Dziecko zakładnikiem

Maltretowanie trwało wiele godzin. W pewnej chwili do pobitej Agaty podeszła prostytutka Wiera. Ona jedna w agencji współczuła koleżance. Kiedy właścicielka wyszła do łazienki, przytknęła Agacie do warg szklankę z wódką.

– Napij się – szepnęła. – To jeszcze nie koniec.

Półprzytomna ofiara podpisała oświadczenie, że odda Zofii L. ukradzione z kasy agencji 7,2 tys. zł. Nie przerwało to tortur.
O godzinie 2 w nocy odezwał się telefon. Agaty szukała jej przyjaciółka. Chciała wiedzieć, kiedy kobieta odbierze córkę, 3-letnią Basię, którą zostawiła pod jej opieką. Maltretowana nie zdołała powiedzieć, co się z nią dzieje, gdy właścicielka agencji wyrwała jej komórkę z ręki.

– Zaraz przyjedziemy po dziecko. Jeśli nie oddasz Basi, głowa Agaty będzie leżała na twojej wycieraczce – zagroziła.

Prostytutka wybuchła płaczem. Zdała sobie sprawę, że nikt jej nie obroni. Ukrainki robiły ze strachu wszystko, co kazała im Zofia. Podobnie, pracujący tam Polacy, kierowcy prostytutek. Agata dopiero tej nocy zobaczyła, jak potrafią być okrutni. Kiedy odbywała kursy do klienta, udawali jej przyjaciół, zwierzała się im. Czasem zostawała u któregoś z nich na noc.

Agencja towarzyska to nie było dla niej miejsce

Wacławowi O., jako pierwszemu powiedziała, że nie chce być dłużej k… Wtajemniczyła go w swój plan: pod pretekstem spaceru uprowadzi Basię do przyjaciółki i następnie pojedzie do agencji rozliczyć się z właścicielką. Dlaczego musiała porywać własną córkę? Bo Zofia L. nie chciała dobrowolnie oddać dziecka. W sądzie rodzinnym toczyła się jej sprawa o zaniedbywanie 9-letniego syna, umieszczonego w pogotowiu rodzinnym. Wszystko zmierzało do odebrania właścicielce agencji towarzyskiej praw rodzicielskich. Zofia L. chciała stworzyć pozory, że potrafi być odpowiedzialną opiekunką dziecka, nawet obcego. Obecność Basi w jej mieszkaniu miała przekonać o tym kuratora.

Była jeszcze inna korzyść z przetrzymywania Basi. Od czasu do czasu Zofia L. zawoziła dziecko do agencji i na oczach sąsiadów wychodziła z nim na spacer. Miało to odsunąć podejrzenia, że za ścianą jest dom schadzek.

Wacław O. zaproponował Agacie, że podwiezie ją z dzieckiem do mieszkania przyjaciółki. Zachowywał się przyjacielsko, usiadł z kobietami do kolacji. W pewnej chwili westchnął:

– Napiłbym się. Może skoczę do monopolowego po butelkę?

Kobiety przytaknęły. Też chciały się odprężyć po dniu pełnym emocji.

– Aguś, pójdziesz ze mną do sklepu? – zapytał matkę Basi.

Zgodziła się. Pod okiem przyjaciółki dziecko było bezpieczne.

Agencja towarzyska i horror jej życia

Ledwo zamknęły się za nimi drzwi, poczuła uderzenie w ciemnym korytarzu. Kiedy upadła, została zawleczona przez dwóch mężczyzn do samochodu. Wtedy poznała napastnika: to był dobrze jej znany Jakub S., kierowca z jej agencji. Nadal ją bił, tylko założył skórzane rękawice. Za kierownicą usiadł Wacław O. Nie reagował na to, co się dzieje za jego plecami. W samochodzie był jeszcze inny szofer, Michał A. Do niedawna byli parą. Zawieźli ją do agencji Zofii L.

Wiera miała rację, że to nie koniec. O godzinie 3 w nocy kierowcy zaciągnęli krwawiącą z ran na głowie Agatę do samochodu. Pojechali na drugi koniec Warszawy do bloku, w którym mieszkała jej przyjaciółka…

Chcesz wiedzieć jak zakończyła się ta dramatyczna historia? Sięgnij po Detektywa Wydanie Specjalne 4/2021 (tekst Heleny Kowalik pt. “Gorsza od alfonsa”). Cały numer do kupienia TUTAJ.