Agnieszka Kusiak: niewyjaśnione zabójstwo

Agnieszka Kusiak z Gorlic wyszła z domu i nigdy nie wróciła. Miała wtedy zaledwie 14 lat. Padła ofiarą brutalnego zabójstwa.  Sprawca, który odebrał życie dziewczynie zadał jej 72 rany nożem. Nigdy go nie ujęto!

Agnieszka Kusiak mieszkała w Gorlicach wraz z rodzicami i dwoma siostrami – starszą o dwa lata Urszulą i drugą, która wówczas miała zaledwie pięć miesięcy. Była lubianą nastolatką, dobrze się uczyła, nie było z nią żadnych problemów. Miała 14 lat, ale wyglądała na dużo starszą.

Zwykła rodzina, która prowadziła zwykłe życie. Mama była rencistką, a tata pracował jako palacz centralnego ogrzewania w oddalonej od kilkanaście kilometrów Ropie. Ósmoklasistka często jeździła do tej miejscowości. Tam również mieszkała jej babcia.

Feralnego dnia ok. godziny 16 ubrała się i wyszła. Miała wsiąść do autobusu jadącego do Ropy. Wychodzącą z domu dziewczynę chciała zatrzymać jej siostra.

– Kiedy Agnieszka wychodziła z domu, starałam się ją zatrzymać, nie chciałam, żeby jechała – opowiada siostra brutalnie zamordowanej dziewczyny. – Ona wychyliła się przez barierkę schodów i krzyknęła: – Przecież wrócę, nie martw się. Wtedy widziałam ją ostatni raz…

Do babci Agnieszka nigdy nie dotarła. Był to ostatni moment, kiedy rodzina widziała Agnieszkę żywą.

Ostatni dzień życia Agnieszki

Jak zwykle w takich sprawach obowiązkowym punktem śledztwa jest ustalenie ostatnich godzin życia ofiary. Nie inaczej było w tym przypadku. Co wiemy o ostatnich godzinach życia Agnieszki?

1 grudnia 1995 roku nastolatka była w szkole. Po lekcjach wróciła do domu. Późnym popołudniem ubrała się i powiedziała mamie, że jedzie do Ropy.

Jeździła tam niemal w każdy piątek, bo tam mieszkała jej babcia. Z jej mieszkania w bloku na przystanek trzeba było iść pieszo około 10 minut.

– Byłam zajęta chorą wówczas, pięciomiesięczną siostrzyczką Agnieszki. Nie zwróciłam większej uwagi na słowa Agnieszki – mówiła mama dziewczyny w  Telewizyjnym Biurze Śledczym. –  Poza tym córka często jeździła do Ropy, więc nie zdziwiło mnie to –  dodaje.

Przed wyjazdem Agnieszka odwiedziła jeszcze swoją koleżankę mieszkającą w bloku obok. Pożyczyła od niej sukienkę. Ubrania zapakowała w torbę w granatowe, marynarskie paski ze złotym napisem „Marine”. Jak później ustalono, tego dnia dziewczynę widziano na osiedlu w towarzystwie młodego mężczyzny.

Po opuszczeniu mieszkania koleżanki, udała się na PKS w Gorlicach. Jak później zeznali świadkowie, nie wsiadła do trzech kolejnych PKS-ów, które jechały w kierunku Ropy. To dość dziwne… ale daje się łatwo i logicznie wytłumaczyć.

 Wszystko wskazuje na to, że Agnieszka wyraźnie na kogoś czekała. W końcu miał się zjawić czerwony fiat 126p. Ponoć Agnieszka do niego wsiadła.

Była ubrana w niebieską kurtkę. Na nogach miała charakterystyczne czarne kozaczki do pół łydki, wiązane w tyłu. Wtedy widziano Agnieszkę po raz ostatni. Charakterystycznych butów dziewczyny nigdy nie odnaleziono.

To niemożliwe!

2 grudnia 1995 roku młody chłopak, Bogusław, właśnie szedł do szkoły. Była z nim Zofia, mieszkanka Zimnej Wody. Oboje dokonali makabrycznego odkrycia. Około godziny 7 rano w pobliżu przystanku autobusowego w Szymbarku, w zaroślach, dostrzegli ciało dziewczyny. Przerażeni zaczęli szukać pomocy, natknęli się na policjantów.

Mundurowi w pobliżu naprawiali samochód służbowy. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział kim jest ofiara. Ustalenie jej tożsamości nie trwało jednak długo. Na komisariat zadzwonił ojciec Agnieszki, tchnięty złym przeczuciem. Niestety, nie pomylił się w swoich domysłach.

Pan Kusiak 2 grudnia wrócił po przepracowanej nocy do domu.. Przed powrotem zdążył odwiedzić babcię, do której nie dotarła Agnieszka. Będąc w domu słyszał już, że w Szymbarku odkryto ciało zamordowanej dziewczyny porzucone w krzakach. Zauważył, że córki nie ma w domu i  zaniepokojony zapytał gdzie się podziewa.

Słysząc, że przecież pojechała do babci krzyknął: „To niemożliwe!”. Skojarzył fakty. Urszula Kusiak mówiła później, że nigdy nie zapomni krzyku ojca.

Agnieszka Kusiak: Śmierć o 4 rano

Chociaż 14-latka z Gorlic nie została zgwałcona, policjanci przypuszczali, że zbrodnia miała podłoże seksualne. Ktoś próbował rozebrać dziewczynę. Nastolatka została ugodzona nożem aż 72 razy.  Jak wynika z akt, żaden z ciosów zadanych ostrzem o długości dziewięciu i szerokości jednego centymetra nie był śmiertelny!

Śmierć nastąpiła na skutek wykrwawienia około godziny 4 rano. W pobliżu zwłok odnaleziono paczkę papierosów Caro oraz parę monet: jedno i dwuzłotowych.

Według portretu psychologicznego, stworzonego przez policję, zbrodniarz, który w tak okrutny sposób pozbawił życia nastolatkę to człowiek raczej przeciętny. Możliwe, że był karany w przeszłości. Mundurowi przypuszczali, że w chwili popełnienia zbrodni mógł być pod wpływem alkoholu. Wskazywała na to impulsywność jego działania.

 Marynarska torba i fiat 126p

Wiadomość o zamordowaniu dziewczyny z Gorlic wstrząsnęła całą okolicą. Na komendę zgłosiło się kilka osób, które chciały pomóc w ujęciu mordercy. Wśród nich był mężczyzna, który odnalazł marynarską torbę Agnieszki. Torba znajdowała się obok drogi w Moszczenicy, 20 kilometrów od miejsca gdzie odnaleziono zwłoki.

Po dziesięciu dniach od okrycia zwłok ujęto również podejrzanego. Policja aresztowała wówczas 28-letniego Piotra N., właściciela Fiata 126p. Podstawą do zatrzymania był łańcuszek odnaleziony w jego samochodzie. Siostra Agnieszki, Urszula była pewna, że przedmiot należał do zamordowanej. Pamiętała go dobrze, bo był popsuty i dziewczyny razem naprawiały go, używając do tego brązowej nitki.

Nikt inny jednak tego nie potwierdził. Z braku innych dowodów Piotr N. został zwolniony. Media podają, że chłopak po wyjściu z aresztu odwiedził rodzinę Kusiaków przysięgając na wszystkie świętości, że ze śmiercią Agnieszki nie ma nic wspólnego.

Choć przesłuchano licznych świadków, wykonano wiele badań, sporządzono portret psychologiczny mordercy, z powodu braku dowodów śledztwo zostało umorzone.

 Rodzina nigdy nie pogodziła się z tym, że morderca ich córki nadal pozostaje na wolności. Bliscy zwracali się nawet o pomoc do wróżki – bez efektów. Morderca pozostał bezkarny.

Agnieszka Kusiak: śledztwo wznowiono

Postępowanie ponownie podjęto w 1998 roku. Podejmując decyzję o wznowieniu śledztwa, Prokuratura Apelacyjna uwzględniła zażalenie rodziny zamordowanej dziewczynki oraz analizę akt sprawy.

– Zgodnie z zaleceniami, mamy przeprowadzić ponowne śledztwo w kilku elementach sprawy, m.in. przesłuchać dodatkowych świadków, których wskazała rodzina – mówi Jacek Wołoszyński, rzecznik Prokuratury Wojewódzkiej w Nowym Sączu. – Mamy nadzieję, że po programie telewizyjnym 997 znajdą się nowe elementy, nowe okoliczności mogące mieć poważny wpływ na obraz śledztwa. Pewne przedsięwzięcia już zostały wykonane, ale dla dobra śledztwa nie mogę nic więcej powiedzieć.

Niestety, kilka miesięcy później śledztwo ponownie umorzono.

Nie ustalono miejsca, w którym dokonano morderstwa. Prokurator nie wykluczył, że zabójca znajdował się pod wpływem alkoholu. Sugestię, iż śmiertelnych obrażeń dziewczynka doznała w samochodzie, potwierdziła sekcja zwłok. Zgon nastąpił wskutek wykrwawienia się ofiary. Po zabójstwie sprawca przewiózł ciało w okolice przystanku w Szymbarku i tam je zostawił. Torbę należącą do Agnieszki wyrzucił w Moszczenicy.

W uzasadnieniu umorzenia stwierdzono, że nie jest możliwe rozstrzygnięcie motywów zabójstwa. Zdaniem prokuratury, można przypuszczać, że mogło ono mieć podłoże seksualne, brano też pod uwagę tło rabunkowe i zemstę.

Jak twierdzą doświadczeni policjanci wszystkie nierozwikłane tajemnicze morderstwa mają jeden wspólny mianownik. Były prawdopodobnie przypadkowe i niezaplanowane. Zabójcy nie działali w grupie, nie mieli planu i powiązań, więc nie sypnęli ich koledzy. To im zapewnia niejako anonimowość i utrudnia dochodzenie prawdy i ukaranie winnych.

 Agnieszka Kusiak: tak było również w tym przypadku?

Niestety, pomimo nagłośnienia sprawy w niezwykle popularnym Magazynie Kryminalnym 997, nie ustalono mordercy ani dokładnego przebiegu zbrodni.

 Tragedia, która dotknęła rodzinę Kusiaków, fatalnie odbiła się na zdrowiu rodziców Agnieszki. Jej mama, na własną rękę prowadząca śledztwo, odeszła 5 lat po śmierci córki. Niedługo potem na cmentarzu spoczął ojciec ofiary.

Pozostaje mieć nadzieję, że być może zagadkę bestialskiej zbrodni na 14-latce z Gorlic rozwikła kiedyś krakowskie Archiwum X.

Jeśli chcesz kupić wszystkie e-wydania miesięcznika „Detektyw”, które wydaliśmy w 2021 roku, mamy dla Ciebie atrakcyjną propozycję. 12 numerów w cenie 9! Kupując pakiet, dostajesz trzy numery GRATIS. Kup TUTAJ.

Źródło: Dts24.pl, dziennikpolski24.pl, angora.pl, gazetakrakowska.pl

zdjęcie ilustracyjne. Fot. pixabay.com