Agnieszka Szumińska została zgwałcona i zamordowana

Czarna kartka z kalendarza: 10 września. 10 września 1999 roku, w Ostrowcu Świętokrzyskim, została zgwałcona i zamordowana Agnieszka Szumińska. Jej ciało było zmasakrowane.

Tamtego wieczora 22-letnia Agnieszka wybrała się ze znajomymi do dyskoteki. Nie miała zbyt dobrego nastroju, bo wcześniej pokłóciła się ze swoim chłopakiem. W trakcie imprezy głównie siedziała. Wreszcie zdecydowała się wrócić do domu. Z lokalu wyszła sama… Kiedy mama Agnieszki wstała rano i zorientowała się, że córki nie ma w domu pomyślała, że może postanowiła nocować u swojego chłopaka. Wieczorem bliscy zaczęli się już denerwować i zaczęli jej szukać.

Jej zmasakrowane i obnażone ciało znaleziono 11 dni później. Leżały w piwnicy dawnego browaru, tuż obok budynku prokuratury, w betonowym boksie.

Agnieszka Szumińska: jej ciało porzucił w betonowej kadzi

W kręgu podejrzeń znalazł się chłopak Agnieszki ale miał alibi. Policjanci od początku byli przekonani, że zabójstwo miało tło seksualne. Zaczęli podejrzewać jednego z mieszkańców miasta – Andrzeja K., który był już karany za przestępstwa seksualne. Okazało się jednak, że w czasie zabójstwa przebywał w szpitalu psychiatrycznym (taką informację dostali od pracowników szpitala), dlatego przestali się zajmować nim. Jak się później okazało, we wrześniu (między 8 a 11 września) Andrzej K. poprosił o przepustkę ze szpitala w Morawicy pod Kielcami. Powiedział, że musi załatwić ważną rzecz w Ostrowcu. Po roku Andrzej K. sam zgłosił się na policję. Złożył obszerne wyjaśnienia.

Śledczy ustalili, że rzeczywiście w dyskotece zauważył Agnieszkę. Szedł za nią, a potem podszedł i zaproponował seks. A gdy odmówiła, zaczął bić – ręką i twardym narzędziem, być może deską wyrwaną z ławki. Potem – jak ustalili śledczy – wciąż bijąc swoją ofiarę, zaciągnął ją do piwnic dawnego browaru. Bił i gwałcił. Jej ciało porzucił w betonowej kadzi.

Andrzej K. w trakcie procesu zaprzeczył wszystkiemu. Powiedział, że wszystko zmyślił. Tłumaczył, że wziął na siebie winę za niepopełnioną zbrodnię, bo tak przejawia się jego choroba. Psychiatrzy, którzy go badali potwierdzili, że niejednokrotnie przyznawał się do przestępstw, z którymi nic wspólnego nie miał. Sąd nie był w stanie rozstrzygnąć, czy oskarżony popełnił zbrodnię, był jej świadkiem, czy kłamał, przyznając się do winy, dlatego w 2002 roku go uniewinnił. Mężczyznę wypuszczono na wolność.

Prokuratura i rodzice Agnieszki złożyli apelację. Ostatecznie 31 maja 2005 roku Andrzeja K. skazano na 25 lat więzienia.

Łódź: zabójstwo w dyskotece Heaven. Czytaj TUTAJ.