Al Capone: najsłynniejszy więzień Ameryki

Al Capone w opinii wielu ludzi to najsłynniejszy więzień w historii Stanów Zjednoczonych. Zyskał sławę jako król nielegalnego handlu alkoholem w czasie prohibicji, skazany na 11 lat za oszustwa podatkowe w 1931 r. W słynnym więzieniu Alcatraz Al Capone otrzymał numer 85. Dodatkową karą dla niego był więzienny obowiązek czyszczenia latryn. Gdy po pięciu latach został zwolniony, pogrążony w depresji i wyniszczony fizycznie, nie był już tym samym, dobrze znanym “baronem Chicago”.

Postać Al Capone, legendarnego gangstera wyrosłego dzięki prohibicji, ciągle budzi emocje. Jego historia posłużyła do nakręcenia co najmniej kilkunastu filmów, napisania wielu książek i artykułów. W jego postać wcielił się między innymi Al Pacino w filmie “Dick Tracy

Al Capone – zwany “papieżem mafii” – był odpowiedzialny nie tylko za nielegalne interesy, ale również za wiele brutalnych aktów przemocy, głównie przeciwko innym gangsterom. W okresie największego rozkwitu gangsterskich interesów w Chicago Al Capone zarabiał około 10 milionów dolarów rocznie. Kupił lokalne władze Chicago.

Miał w mieście nielegalne browary, przedsiębiorstwa zajmujące się przemytem alkoholu, domy publiczne, kasyna i tajne bary. Jeździł pancernym cadillakiem, a gdy chciał się wybrać w podróż pociągiem, jego ludzie wykupywali cały wagon Pullmana….

Al Capone: czasy młodości

Al Capone urodził się w roku 1899 w nowojorskim Brooklynie. Nie ukończył nawet szkoły podstawowej, bo w szóstej klasie usunięto go dyscyplinarnie zaraz po tym, jak pobił jednego z nauczycieli. Jako dwudziestolatek musiał uciekać z Nowego Jorku za udział w młodzieżowej bandzie James Street Gang, tym bardziej, że miał już wtedy na sumieniu życie dwóch innych gangsterów.

Wyjechał do Chicago, które w powszechnym odczuciu mogło w tamtym czasie z powodzeniem aspirować do miana najbardziej skorumpowanego miasta w Stanach Zjednoczonych. Najpierw był szefem jednego z wielu chicagowskich gangów, którego specjalnością były wymuszenia haraczy głównie od bazarowych handlarzy i drobnych sklepikarzy. Skutecznie i konsekwentnie, krok po kroku, wykańczał konkurencję.

Jednak sławę przyniosło mu zorganizowanie doskonale funkcjonującej struktury zajmującej się w czasie prohibicji produkcją i dystrybucją alkoholu. W ciągu kilku lat ze zwykłego rzezimieszka wyrósł na szefa największej na świecie mafii, zaś jego zyski liczone były na kilkadziesiąt milionów dolarów rocznie. To była olbrzymia – jak na tamte czasy – kwota.

Al. Capone: policja wie swoje

Policja podejrzewała Capone o co najmniej kilkanaście morderstw, ale brakowało na to przekonywujących dowodów. Wszelkie próby aresztowania bossa kończyły się niepowodzeniem, m.in. dzięki szczodrze opłacanym najlepszym amerykańskim adwokatom. Jednak FBI była coraz bardziej zdeterminowana, aby wreszcie posadzić mafijnego bossa za kratkami. Powołano specjalną grupę śledczą, którą tworzyli młodzi, ambitni oficerowie, z reguły jeszcze przed trzydziestką.

Byli bardziej spragnieni sławy bohaterów niż dużych pieniędzy. Zarabiali trzy tysiące dolarów rocznie, a mimo to odrzucili propozycję Al Capone, który proponował im tygodniową “pensję” w wysokości tysiąca dolarów. Nie dali się przekupić i po tym wszystkim z jeszcze większą determinacją zbierali dowody przestępczej działalności chicagowskiego mafiosa.

 W końcu i jemu powinęła się noga. Trafił za kratki nie pod zarzutem morderstw, porwań czy rabunków, lecz za oszustwa podatkowe. Niemal do końca procesu zachowywał dobry humor, był bowiem przekonany, że przekupiona przez niego ława przysięgłych wyda wyrok uniewinniający. Przeliczył się. Niemal w ostatniej chwili zmieniono sędziego i “dwunastu gniewnych ludzi”. W sobotę 24 października 1934 roku sędzia Wilkerson skazuje Capone na 11 lat więzienia, 50 tysięcy dolarów grzywny i pokrycie kosztów sądowych w wysokości kolejnych 30 tysięcy dolarów. Jako dodatkowe obostrzenie kary odrzucono możliwość zwolnienia za kaucją.

 – Capone próbował się uśmiechać, ale był to uśmiech pełen goryczy – relacjonowali “na gorąco” dziennikarze “New York Times”. – Gangster oblizuje usta, kołysze się na piętach, wypycha języczkiem policzki. Trzyma ręce na tłustym karku i mocno ściska grube palce. Próbuje być nonszalancki, ale wygląda, jakby miał za chwilę eksplodować.

Po dwóch latach pobytu za kratkami więzienia stanowego w Atlancie, w 1936 roku trafił do Alcatraz. Tę decyzję, która była dla niego olbrzymim zaskoczeniem, podjął sam prokurator generalny USA, Homer Cummings.

Lepszy skazaniec

 W więzieniu stanowym w Atlancie żyło mu się wspaniale. Miał więcej skarpetek i bielizny niż inni więźniowie. W ochraniaczu na rakietę tenisową trzymał kilka tysięcy dolarów w drobnych banknotach, którymi opłacał swój całkiem wygodny żywot za kratkami. W Alcatraz Capone nie miał już tak wspaniałych warunków. I to nie tylko z racji dokuczliwości obowiązującego tutaj bardzo surowego regulaminu.

Pobyt skutecznie “obrzydzali” mu inni więźniowie, wśród których Al Capone nie cieszył się specjalnie wielką estymą. W pół roku po przybyciu na wyspę pobił się z innym więźniem – zawodowym żołnierzem, skazanym na kilkunastoletnie więzienie za zabicie swojego przełożonego.

Sromotnie przegrał, a tym samym jeszcze bardziej spadły jego notowania w więziennej hierarchii. Jeszcze niedawny mafioso, który “trząsł” przestępczym podziemiem w kilku stanach USA, był tutaj praktycznie nikim. Coraz częściej wpadał w depresję, coraz bardziej pogarszał się jego stan zdrowia, a to głównie przez niewyleczony syfilis, którego nabawił się jeszcze w czasie pobytu na wolności.

Al Capone – złamany mafioso

Stan psychiczny Capone stawał się z tygodnia na tydzień coraz bardziej tragiczny. Krzyczał nocami, prowadził rozmowy z wyimaginowanymi wrogami. Bywały dnie, kiedy całkowicie tracił chęć do życia, to znów budziła się w nim podejrzanie wielka euforia. Wreszcie skierowano go do więziennego szpitala, gdzie znalazł się pod opieką psychiatrów. Z zachowanej dokumentacji lekarskiej nie można jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy wielki gangster rzeczywiście był bliski obłędu czy też… w bardzo przekonywujący sposób symulował objawy tej choroby.

Dopiero po latach wyszło na jaw, że w tamtym czasie udało się namówić Al Capone na współpracę z policją. Po prawie pięciu latach pobytu za kratkami wielki mafioso dał się złamać. Zaczął sypać. Chętnie opowiadał o swoich dawnych kumplach, o powiązaniach i układach w przestępczym podziemiu. Rzecz jasna nie robił tego bezinteresownie. Liczył na złagodzenie warunków w więzieniu, być może nawet na skrócenie wyroku. Nie omylił się…

Al Capone: koniec złego snu

16 listopada 1939 roku znalazł się na wolności i trafił znowu do szpitala, aby leczyć coraz bardziej postępujący syfilis. Ze szpitala w Baltimore wyszedł dopiero w marcu 1940 roku. Choroby nie udało się już nigdy wyleczyć. Postrach Chicago początku lat 30. zmarł na Florydzie w styczniu 1947 roku. Zmarł zupełnie zapomniany przez wszystkich. Bezpośrednią przyczyną śmierci był atak serca, będący następstwem wyniszczenia syfilisem.

Po jego śmierci “New York Times” wypuścił numer z nagłówkiem “Koniec złego snu”.

Al Capone został pochowany na cmentarzu Mount Olivet w Chicago, w pobliżu grobów ojca i jednego z braci. W 1950 rodzina Capone przeniosła szczątki trzech mężczyzn na cmentarz Mount Carmel w Hillside w stanie Illinois.

Jeśli interesują Cię prawdziwe historie kryminalne polub nasz serwis na facebooku TUTAJ

Aktualne i archiwalne numery miesięcznika i kwartalnika „DETEKTYW” kupisz w naszym e-sklepie TUTAJ

Foto: wikipedia.org