Babcia otruła wnuki. Niewielka wieś Aleksandrowka w południowo-zachodniej Rosji. W grudniu 2021 roku rosyjskie media szeroko opisywały sprawę tajemniczej śmierci trójki dzieci w wieku 3, 5 i 7 lat oraz ich niepełnosprawnej ciotki.
Wówczas przyczyny śmierci całej czwórki upatrywano w oprysku na owady, który wykonano w domu ofiar kilka dni wcześniej. Po pewnym czasie do zbrodni przyznała się jednak 49-letnia babcia dzieci. Podczas śledztwa zeznała, że przygotowała dzieciom zupę mleczną z kluskami. Doprawiła ją do smaku solą, odstawiła do ostygnięcia. Gdy nikt nie patrzył, poszła do samochodu po worek z trucizną, którą dodała do dania: „Nakarmiłam wnuki tymi kluskami”. Kiedy dzieci poczuły się gorzej, opiekuńcza babcia zabrała je do szpitala. Nie udało się ich uratować. Według sąsiadów zbrodnia, której dopuściła się 49-latka była efektem depresji po śmierci jej męża.
Nie tylko babcia, która otruła wnuki
Poszła do sklepu kupić czarny materiał na suknię. – To na pogrzeb męża – powiedziała do sprzedawczyni. Ta odparła: – Moje kondolencje. Kiedy małżonek umarł? – Za dwa tygodnie – odparła Tillie. Najsłynniejsza czarna wdowa i seryjna morderczyni w dziejach amerykańskiej Polonii. Wyróżniała się ponadprzeciętnym talentem kucharskim i szczyciła zdolnością przepowiadania przyszłości, a konkretniej daty śmierci. Umiejętność ta ograniczała się jedynie do jej mężów, a wszystkich łączyło jedno – arszenik, którym ich karmiła. Tillie Klimek, urodzona w Polsce jako Otylia Gburek, oskarżono ją w Chicago w latach 20. XX wieku o otrucie arszenikiem 20 osób. Czasy się zmieniły, a zabójcy nie zawsze ograniczają się do „prostego” mordowania. Śmierć z rąk truciciela nie jest tylko wspomnieniem z tamtych lat.
Związek łączący kobietę i truciznę znany jest od starożytności. Słowo „trucizna” wywodzi się od łacińskiego venenum i – według niektórych – pochodzi od Wenus, czyli starożytnej bogini miłości, piękna i pożądania seksualnego. Dziś, gdy do głosu dochodzi żądza odebrania życia drugiemu człowiekowi, sprawdzoną bronią wydaje się ona – owa trucizna. Ta, wbrew pozorom, nie jest jedynie domeną płci pięknej. W rękach mężczyzny ma ona dokładnie taką samą moc.
Paracelsus, zwany ojcem medycyny nowożytnej, badał wiele substancji chemicznych i analizował je pod kątem wykorzystania ich jako leki. Sprawdzał także ich właściwości trujące. To z jego ust padła słynna wypowiedź: „Cóż jest trucizną? Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. Tylko dawka czyni, że dana substancja jest trucizną”.
Chcesz poznać więcej podobnych historii? Sięgnij po Detektywa 11/2023 (tekst Anny Rychlewicz pt. Miligram arszeniku, kropla rtęci). Cały numer do kupienia TUTAJ.