Bonnie i Clyde – zabójczy duet z Ameryki

Bonnie i Clyde- historia najpopularniejszej pary kochanków sięga początku lat 30. XX wieku. Ich ucieczkami przed wymiarem sprawiedliwości żyła cała Ameryka.

Bonnie Parker i Clyde Barrow z jednej strony budzili pogardę, z drugiej – mieli rzeszę fanów dopingujących nietypowy związek. Choć do dziś nie ma pewności co do tego, jak się poznali, żadnych wątpliwości nie pozostawia fakt, że stali się ikoną amerykańskiej popkultury. Początkowo trudnili się drobnymi przestępstwami i rabowaniem sklepów. Niedługo potem na liście ich występków zaczęły pojawiać się kolejne zbrodnie – o wiele poważniejsze. Poszukiwani byli już nie jako złodzieje, ale i mordercy.

Każdy ich ruch był jednak dokładnie przemyślany i zaplanowany, dzięki czemu przez długi czas udało im się wymykać wymiarowi sprawiedliwości. Wpadli banalnie – na policję wpłynęło zawiadomienie, że w domu, który był ich kryjówką, jest nielegalnie wytwarzany bimber. Na miejscu stróże prawa nie znaleźli co prawda wytwórni samogonu, ale odnaleźli kryjówkę Bonnie i Clyde’a. Zakochani zdołali uciec, zostawiając na miejscu całą artylerię, narzędzia zbrodni czy dokumenty. Do zrealizowania został im już ostatni plan Clyde’a – napad na więzienie Eastham Prison Farm w Teksasie, w którym sam wcześniej odbywał karę. W styczniu 1934 roku spełnił swe marzenie – napadł na więzienie, uwolnił pięciu więźniów i zabił jednego strażnika. Kilka miesięcy później morderczy duet wpadł w pułapkę zastawioną przez policję – w stronę zakochanych przestępców padło 50 strzałów. Oboje zginęli na miejscu.

Nie tylko Bonnie i Clyde

Panuje powszechne przekonanie, że morderca najczęściej działa w pojedynkę. Dopuszczenie wspólnika do udziału w zbrodni ma zwiększyć ryzyko wykrycia sprawców. Potwierdzeniem tezy mogą być także liczne analizy behawioralne, z których wynika, że seryjny zabójca zawsze działa sam. Historia polskiej i światowej kryminalistyki zdaje się jednak temu przeczyć.

Mordercze duety, zabójcze pary i krwawi partnerzy. Gwałcili, zabijali, torturowali. Wzajemnie się inspirowali i dopingowali. Połączyła ich fascynacja śmiercią, a podzielił dopiero wyrok sądu.

Można by rzec „duety na medal”. Zbrodniarze wspólnie polowali na przyszłe ofiary, wspólnie pozbawiali ich życia i wspólnie zmywali krew ze swoich rąk. I choć wspólny mord miał być dla nich dziełem cementującym związek, wymiar sprawiedliwości sprawił, że ze zdecydowanych, pewnych siebie i bezwzględnych partnerów pozostały jedynie dwie zdeprawowane i pozbawione człowieczeństwa jednostki.

Chcesz poznać inne zabójcze duety? Sięgnij po Detektywa 1/2022 (tekst Anny Rychlewicz pt. „Zabójcze duety”). Cały numer do kupienia TUTAJ.