Brat zabił siostrę, bo umawiała się na randki

Czarna kartka z kalendarza: 9 kwietnia. 9 kwietnia 2015 roku brat zabił siostrę. Tragedia rozegrała się w mieszkaniu na jednym z osiedli w Nowym Sączu. Martwą córkę i rannego syna znalazła ich matka.

Tego dnia 30-letni Krzysztof M. pokłócił się ze swoją o rok młodszą siostrą, kiedy ich matka wyszła z domu. Brat wytykał kobiecie, że zamiast szukać pracy umawia się z mężczyznami. Dominika groziła, aby przestał się awanturować, bo zadzwoni po policję. Kiedy chwyciła za słuchawkę telefonu stacjonarnego, Krzysztof wpadł w szał. Pociągnął za kabel i wyrwał ze ściany gniazdko. Następnie poszedł do kuchni po nóż i zadał kobiecie kilkadziesiąt ciosów. Jak się później okazało 28. Chociaż, kiedy potem składał wyjaśnienia w prokuraturze (przyznał się do zbrodni), utrzymywał, że zadał tylko 3 ciosy. Mówił, że tego co stało się później nie pamięta.

Po wszystkim Krzysztof przestał postanowił odebrać sobie życie. Znalazła go matka, która wróciła do domu. Miał rany cięte szyi, ranę kłuta brzucha i rany na rękach.

Sąsiedzi mówili o trzyosobowej rodzinie, że byli dość zamknięci w sobie. Najbardziej ze wszystkich lubili chyba Dominikę. Zarówno ona, jak i Krzysztof mieli problem ze znalezieniem pracy i żyli ze skromnej emerytury matki.

Brat zabił siostrę: zainstalował program szpiegujący

Kiedy śledczy sprawdzili komputer, z którego korzystało rodzeństwo, okazało się, że Krzysztof M. zainstalował na nim program szpiegujący, który sam napisał. Aplikacja robiła zrzuty ekranu rozmów, które poprzez internet prowadziła Dominika. W śledztwie okazało się również, że mężczyzna prowadził pod pseudonimem własną stronę internetową. Zamieszczał na niej stworzone przez siebie programy komputerowe i aplikacje. A oprócz nich opowiadania z gatunku fantasy wypełnione brutalnymi treściami, zatytułowane „Wspomnienia ze świata żywej śmierci”.

Matka Dominiki i Krzysztofa skarżyła się, że sprawą interesuje się wielu dziennikarzy, przez co ona nie może spokojnie wyjść z domu. Twierdziła, że jest szykanowana i wyśmiewana.

Straciłam dwoje dzieci. Chciałabym, żeby okazano mi choć odrobinę szacunku – mówiła kobieta zwracając się do sądu z wnioskiem i wyłączenie jawności rozprawy.

Krzysztof M. został poddany prawie miesięcznej obserwacji psychiatrycznej. Lekarze wykluczyli u niego chorobę psychiczną. Stwierdzili jednak, że cierpi on na zaburzenia osobowości. Biegły psycholog uznał go za człowieka ponadprzeciętnie inteligentnego, ale z cechami osobowości schizoidalnej.

1 lutego 2016 roku Krzysztofa M. skazano na 14 lat pozbawienia wolności.