Brutalne zabójstwo na Islandii. Kto zabił Birnę?

Młodzi ludzie siedzieli w klubie Húrra w centrum Reykjaviku (stolica Islandii), grali w karty, tańczyli, rozmawiali. O godzinie 2 w nocy większość z nich opuściła lokal, ale Birna dobrze się bawiła i jeszcze została. Z klubu wyszła dopiero tuż przed zamknięciem lokalu, około godziny 5 nad ranem. Na zewnątrz było ciemno, jednak nie w centrum miasta. Ulice rzęsiście oświetlały latarnie i światła witryn sklepowych. Birna była pijana. Idąc ulicą zataczała się, w pewnym momencie upuściła monety, a później wpadła na jakiegoś nieznajomego. Mimo to nie bała się. Była przecież w jednym z najspokojniejszych miast na świecie…

Trawler „Polar Nanoq” zawinął do portu Hafnarfjördður na Islandii w środę 11 stycznia 2017 roku, a w piątek kilku członków jego załogi zeszło na ląd, by spędzić tam noc. Nikolaj Olsen wziął taksówkę i pojechał do Reykjaviku, zaś Thomas Möller Olsen wynajął samochód. Często to robił, gdy był w Islandii, lubił bowiem umilać sobie wolny czas jeżdżąc po mieście. Razem z nim pojechał do Reykjaviku inny marynarz Inuk.

Przez pewien czas obaj włóczyli się po mieście, a później pojechali do pubu w centrum, gdzie był już Nikolaj. Stał przy barze z jakimiś dziewczętami i obściskiwał się z nimi. Był pijany. W grze losowej wygrał osiem piw, więc kiedy pojawili się koledzy, słaniał się już na nogach, a później na dłuższy czas zniknął w łazience. Gdy wrócił, znowu poszedł do baru, zamówił parę drinków i podrywał obecne tam dziewczyny. Później zmienili lokal. Poszli do „American Bar”, ale gdy Nikolaj chciał tam kupić kolejnego drinka, barman odmówił. Powiedział, że jest zbyt pijany, więc ten zdenerwował się i przez chwilę dyskutował z obsługą. W końcu ustąpił i opuścił lokal.

Na Islandii jest bezoiecznie

Na ulicy spotkał Thomasa, który wyszedł wcześniej, by coś zjeść. Obaj wsiedli do samochodu i ruszyli w stronę portu, ale kiedy zwolnili na skrzyżowaniu, otworzyły się nagle tylne drzwi i ktoś wpakował się do środka. Była to młoda dziewczyna o długich kasztanowych włosach, chabrowych oczach i wydatnych ustach. Usiadła na tylnym siedzeniu, powiedziała coś po islandzku, a gdy zorientowała się, że tamci jej nie rozumieją, przeszła na angielski. Okazało się, że dziewczynie chodzi o podwózkę. W Reykjaviku było to normalne. Mieszkańcy miasta często korzystali z takich okazji, by szybciej dostać się do pracy lub do domu.

Thomas odpowiedział, że to nie taksówka, jednak dziewczyna nie wysiadła z samochodu. Mówiła coś pod nosem i widać było, że jest pijana, więc mężczyzna ruszył dalej. Rozmawiali przez chwilę, później jednak Thomas zatrzymał samochód i wysiadł, by załatwić nagłą potrzebę fizjologiczną. Kiedy wrócił, samochodu już nie było.

– Nikolaj zostawił mnie i nie wiem, jak długo go nie było. Kiedy w końcu wrócił, był sam – powiedział, gdy zeznawał w sądzie. – Dziewczyny w samochodzie nie było…

Czerwony samochód marki Kia

Zaginięcie Birny Brjánsdóttir zauważyła jej koleżanka z pracy, Maria. To ona wszczęła alarm, gdy przyjaciółka nie przyszła rano do pracy i gdy okazało się, że jej telefon jest wyłączony. Maria poczuła, że musiało zdarzyć się coś złego. Przecież Birna zawsze zjawiała się punktualnie i zawsze miała włączony telefon. Zaniepokojona powiadomiła o tym matkę dziewczyny i jej przyjaciół, a ci dowiedzieli się, że telefon Birny logował się po raz ostatni w porcie Hafnarfjörður. Powiadomili policję, ale ta, póki co, poszukiwań nie wszczęła. Co innego media. Te od razu podchwyciły temat i już około południa, 14 stycznia, opublikowały fotografię zaginionej oraz podały jej rysopis. Birna miała 20 lat, 170 cm wzrostu, 70 kg wagi, długie kasztanowe włosy i chabrowe oczy. W dniu zaginięcia miała na sobie czarne jeansy, ciepły, szary sweter, kurtkę z polaru z kapturem oraz czarne buty Dr Martens.

***

Do poszukiwań Birny policja oraz Islandzkie Stowarzyszenie Poszukiwań i Ratownictwa włączyły się dopiero pod wieczór, a śledztwo w sprawie przejął detektyw Grimur Grimsson. Nigdy dotąd nie prowadził spraw tego typu, jednak podczas przeglądania nagrań z kamer monitoringu rozmieszczonych w stolicy, od razu zwrócił uwagę na szczegół pozornie bez znaczenia. Po raz ostatni Birnę zarejestrowała kamera umieszczona na głównej ulicy handlowej Reykjaviku – Laugavegung, nieopodal parkingu, koło pola golfowego.

14 stycznia, o godzinie 5.25 nad ranem, dziewczyna szła tą ulicą, a w pobliżu niej zatrzymał się jadący z naprzeciwka mały, czerwony samochód kia rio. Grimsson uznał, że fakt ten może mieć coś wspólnego z zaginięciem dziewczyny, opublikował więc komunikat, by kierowca pojazdu skontaktował się z policją. Nie było żadnego odzewu, a nadzieja, że samochód uda się odnaleźć, póki co wydawała się płonna. Ujęcie z kamery było tak niewyraźne, że trudno było odczytać numery rejestracyjne pojazdu, a w kraju zarejestrowanych było ponad 100 samochodów tej marki i koloru. Zdawało się, że śledztwo utknie w miejscu, na szczęście jednak wkrótce pojawił się kolejny ślad.

W porcie na Islandii

W poniedziałek, 16 stycznia, po południu dwaj młodzi ludzie postanowili udać się na poszukiwanie Birny do portu Hafnarfjörður, gdzie zarejestrowano po raz ostatni sygnał z jej telefonu. Z początku nie dostrzegli niczego ciekawego, ale kiedy przemierzali zaśmiecony jakimiś materiałami budowlanymi skrawek terenu nieopodal morskiego brzegu, natknęli się na czarne buty Dr Martens. Sfotografowali je, powiadomili policję i niebawem w porcie zaroiło się od ekip poszukiwawczych. Setki policjantów i woluntariuszy przeczesywało okolicę, a Państwowa Straż Przybrzeżna skierowała do akcji ekipę nurków i dwie łodzie z obsadą. Dziewczyny nie znaleziono, ale śledczy przeglądający zapisy z kamer zainstalowanych w porcie szybko dostrzegli czerwoną kię rio, która w nocy z 13 na 14 stycznia nader często tam zajeżdżała. Dziwnym trafem samochód zatrzymywał się zwykle w pobliżu miejsca, gdzie cumował grenlandzki trawler rybacki „Polar Nanoq”. Teraz bez problemu odczytano numery rejestracyjne pojazdu.

Czerwona kia rio należała do zarejestrowanej w Reykjaviku firmy wynajmującej samochody. Jej pracownicy powiedzieli, że 13 stycznia 2017 roku, po południu wypożyczył go pochodzący z Grenlandii Thomas Möller Olsen, a zwrócił po południu dnia następnego. Krótko po tym samochód wynajęło jakieś młode małżeństwo, ale policji udało się go odnaleźć i zarekwirować. W jego wnętrzu technicy z laboratorium szybko znaleźli ślady krwi, mimo że ktoś starał się dokładnie wszystko wyczyścić. Teraz śledztwo ruszyło z kopyta. Detektyw Grimsson nie miał wątpliwości, że za zniknięciem Birny stał ktoś z załogi trawlera „Polar Nanoq”. Pojechał do portu, jednak statku tam nie było. Okazało się, że w sobotę 14 stycznia, o godzinie 9 wieczorem, trawler wyszedł w morze i teraz płynął w stronę Grenlandii. Pytania nasuwały się same. Czyżby Birna została uprowadzona? Może dziewczyna jeszcze żyła? Rodzice i przyjaciele 20-latki wciąż mieli taką nadzieję.

Chcesz poznać kulisy zabójstwa na Islandii? Sięgnij po Detektywa 11/2021 (tekst Pawła Pizuńskiego pt. “Zabójstwo w bezpiecznym kraju”). Cały numer do kupienia TUTAJ.