Chciał odzyskać pożyczone pieniądze, to go zabili

Czarna kartka z kalendarza: 23 czerwca. 23 czerwca 2022 roku, w Kaliszu, zapadły wyroki w sprawie dla oskarżonych o zamordowanie mężczyzny, który chciał odzyskać pożyczone pieniądze.

26 stycznia 2021 roku w kamienicy przy ul. Fabrycznej w centrum Kalisza 31-letni Łukasz O. spotkał się w swoim mieszkaniu z 24-letnim kolegą, Wypili trochę wódki i zażyli amfetaminę. Łukasz O. zaczął się żalić kumplowi, że od kilku dni nęka go telefonami 39-letni znajomy, u którego czasami dorabia. Powiedział, że mężczyzna żąda zwrotu pożyczonych pieniędzy ( 20 tys. zł za pożyczkę w wysokości 8 tys. zł).

Faktycznie, 39-latek oczekiwał, że Łukasz O. odda mu pożyczone pieniądze i przyszedł do jego mieszkania 26 stycznia. Usłyszał, że pieniądze dostanie dzisiaj, ale jak wróci partnerka 31-latka, bo ma je na koncie i tylko musi wypłacić.

Mężczyzna pojawił się w mieszkaniu po kilku godzinach. Zamiast pieniędzy otrzymał ciosy…

Koledzy zawinęli jego ciało w dywan i kombinowali jak pozbyć się zwłok. Szyki pokrzyżowała mi partnerka Łuksza O., która wróciła do domu i kiedy zobaczyła co się stało, natychmiast zadzwoniła po policję. Potem przed sądem powiedziała, że dzień przed dokonaniem zbrodni jej partner zapytał ją: „Czy jak zabiję kogoś, uciekniesz ze mną i z dzieckiem za granicę?”. Pytał też, czy będzie dużo krwi, jak podetnie komuś gardło? Mówił też, że ma dług i chyba się powiesi, bo nie ma z czego oddać.

Odzyskać pożyczone pieniądze = śmierć

Prokurator zarzucił mężczyznom, że „działając wspólnie i w porozumieniu z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia zaatakowali pokrzywdzonego, bijąc drewnianym tłuczkiem po głowie. Bili go pięściami i nogami po całym ciele. Dusili pokrzywdzonego poprzez zadzierzgnięcie na szyję kabla, co doprowadziło do śmierci”.

W trakcie śledztwa Łukasz O. wyjaśniał, że to on zabił 39-latka. Jednak przed sądem . Przed sądem powiedział, że zrobił to jego 24-letni kolega, a on tylko pomagał w zatarciu śladów:

– Na początku kłamałem, bo kolega zapewnił mnie, że jak pójdę do więzienia i wezmę winę na siebie, to zadba o moją rodzinę. Kiedy trafiliśmy do tego samego aresztu, on wstąpił do grypsujących i zaczął mnie straszyć.

Natomiast 24-latek zaprzeczał, żeby w jakikolwiek sposób przyczynił się do zabójstwa 39-latka:

– W czasie ich kłótni kazał mi wyjść z mieszkania i pilnować powrotu jego partnerki z dzieckiem ze żłobka, co uczyniłem.

Mężczyźni zostali skazani na 25 lat więzienia (każdy). Wyrok nie jest prawomocny.