Chicago: zabójca zabił ponad 50 kobiet. Prawda czy mit?

Chicago. Tamtejsza policja od kilkunastu miesięcy przygląda się niewyjaśnionym zabójstwom kobiet. Od 2001 roku w Chicago było kilkadziesiąt takich zdarzeń. Niemal jednakowe modus operandi domniemanego sprawcy to  tylko jeden z dowodów na potwierdzenie tezy o seryjny zabójcy.

Miejscowa policja już w 2019 roku poinformowała, że w mieście może grasować seryjny morderca. Chicago od lat znajduje się na szycie listy FBI, jako jedno z najbardziej niebezpiecznych w Stanach Zjednoczonych. Wojny gangów i strzelaniny to rzeczywistość tego, położonego na terenie stanu Illinois miasta. Być może dlatego nie połączono wcześniej przypadków niewyjaśnionych śmierci kobiet.

Te przypadki przeanalizowała specjalna grupa dochodzeniowa, składająca się z funkcjonariuszy miejscowej policji i Federalnego Biura Śledczego. W czasie konferencji prasowej ujawniono, że wiele wskazuje na to, że kobiety zabija ta sama osoba.

Nadkomisarz departamentu policji Eddie Johnson powiedział, że istnieje podejrzenie, iż wszystkie zbrodnie popełnione zostały przez tę samą osobę, a sprawę ujawniono, bo policja liczy na pomoc mieszkańców.

“Uwierzcie mi, gdyby było inaczej, nie mówiłbym o tym” –  dodał Johnson przekonując, że już nie ma większych wątpliwości, iż w  mieście grasuje seryjny morderca.

Chicago: wszystkie kobiety uduszono

Ciała 51 kobiet znaleziono w ciągu ostatnich kilkunastu w opuszczonych domach lub zaułkach. Wszystkie uduszono. To przypadkowe ofiary. Nie były to osoby zamożne. Nic ich nie łączyło. Nie znały się. Ginęły w różnych częściach miasta. Wyklucza się raczej motyw rabunkowy. Większość kobiet trudniła się prostytucją. W 21 przypadkach oddzielono ten sam kod genetyczny, co może świadczyć o tym, że uduszenia dokonał seryjny morderca.

Przedstawiciel FBI poinformował, że “agenci nie spoczną dopóki nie uda się zatrzymać seryjnego mordercy”.

Do morderstw od blisko dwóch dekad dochodzi głównie w południowych i zachodnich dzielnicach Chicago oraz na dalekim południu miasta. Ofiarami są najczęściej Afroamerykanki w wieku od 18 do 58 lat. Często to prostytutki i kobiety uzależnione od narkotyków. Ofiary uduszono przy użyciu pasków, linek, kabli, foliowych torebek lub gołymi rękami. Niektóre przed śmiercią zgwałcono i ciężko pobito. Ich ciała sprawca (lub sprawcy) porzucili w opuszczonych domach i garażach, w zaułkach ulic, w koszach na śmieci i śnieżnych zaspach. W kilku przypadkach ciała podpalono, co utrudniło postępowanie identyfikacyjne i dowodowe.

Chicago: mamy 100-procentową pewność!

Policja o swoich podejrzeniach poinformowała w kwietniu 2019 roku. Inna rzecz, że pogłoski o grasowaniu w Chicago seryjnego mordercy, który dusi prostytutki i narkomanki, słychać od lat. Eksperci twierdzą, że o działalności seryjnego mordercy w Wietrznym Mieście możemy mówić z niemal stuprocentową pewnością.

W skład specjalnej grupy zadaniowe, która zajmuje się tym tematem, weszło  sześciu detektywów oraz agentów FBI. Jak informowano na konferencji prasowej: „śledczy otworzą akta nierozwiązanych spraw, porównają wyniki badań DNA, przeprowadzą badania genetyczne w sprawach, w których nie zostało to zrobione, a także skorzystają z najnowocześniejszych zdobyczy kryminalistyki. Dodatkowo detektywi planują przeprowadzić wywiady środowiskowe z członkami rodzin i znajomymi ofiar, w poszukiwaniu jakichkolwiek przesłanek pozwalających na połączenie ze sobą poszczególnych morderstw.

Powołanie specjalnej grupy detektywów do efekt dziennikarskiego śledztwa „Chicago Tribune”, która w styczniu 2018 roku zwróciła uwagę na fakt, że od 2001 roku w Chicago uduszonych zostało 75 kobiet, natomiast policja ujęła sprawców zaledwie jednej trzeciej tych zbrodni. 51 zabójstw pozostawało nierozwiązanych. Od czasu publikacji raportu w Chicago uduszono kolejne cztery kobiety.

Co mówią algorytmy?

Do morderstw od blisko dwóch dekad dochodzi głównie w południowych i zachodnich dzielnicach Chicago oraz na dalekim południu miasta. Ofiarami są najczęściej Afroamerykanki w wieku od 18 do 58 lat, często prostytutki i kobiety uzależnione od narkotyków. Ofiary uduszone zostały przy użyciu pasków, linek, kabli, foliowych torebek lub gołymi rękami. Niektóre przed śmiercią zostały zgwałcone i ciężko pobite. W kilku przypadkach ciała zostały podpalone, co utrudniło postępowanie identyfikacyjne i dowodowe.

Szef chicagowskiej policji Eddie Johnson w wydanym oświadczeniu stwierdził, że póki co nie istnieją dowody pozwalające na stwierdzenie, że w Chicago od lat działa seryjny morderca. Innego zdania są badacze z organizacji Murder Accountability Project, którzy za pomocą specjalnego komputerowego algorytmu porównują dane dotyczące nierozwiązanych morderstw. Zdaniem założyciela Murder Accountability Project, Toma Hargrove’a, analiza porównawcza danych dotyczących morderstw kobiet w Chicago wskazuje na działanie seryjnego zabójcy. Jego zdaniem, morderca może być jeden lub kilku i poruszają się wzdłuż stałych tras, wyszukując, a następnie mordując swoje ofiary. Hargrove twierdzi, że jest niemal niemożliwe, aby przy tak dużym podobieństwie zbrodni, 55 ofiar zostało zabitych przez 55 różnych sprawców.

Strzeż się tych miejsc?

Na działanie seryjnego zabójcy wskazuje wyraźne podobieństwo popełnionych morderstw. Wszystkie ofiary uduszono. Były kobietami, w ponad trzech czwartych przypadków – Afroamerykankami, a do zbrodni doszło w południowych i zachodnich dzielnicach Chicago. Śledczy wyodrębnili dwa rejony miasta, w których znaleziono najwięcej uduszonych kobiet – to okolice parków – Waszyngtona i Garfielda.

Przynajmniej siedem ciał uduszonych kobiet sprawca (lub sprawcy) porzucili w koszach na śmieci. Dwie kobiety zamordowano w odstępie zaledwie kilku dni w listopadzie 2007 roku. Ciała znaleziono w płonących koszach na śmieci w odległości niecałych dwóch mil od siebie. Prawie wszystkie ofiary zostały znalezione w miejscach odosobnionych. Najczęściej – w zaułkach, uliczkach na tyłach domów, w opuszczonych budynkach i na niezabudowanych działkach.

Fala morderstw kobiet w Chicago zatrzymała się w 2014 roku. Zdaniem śledczych sprawca trafił tymczasowo do więzienia. Niestety: fala przybrała ponownie na sile w marcu 2017 roku. W latach 2017-2018 w podobny sposób zamordowanych zostało sześć kobiet. Ofiary uduszono. Ciała porzucono w koszach na śmieci i w odludnych miejscach na południu i zachodzie Chicago.

Do zbrodni dochodzi w dzielnicach o wysokich wskaźnikach przestępczości. Wykrywalność zbrodni jest tam bardzo niska. Często wypływa z to braku zaufania lokalnej społeczności do policji i instytucji wymiaru sprawiedliwości. Ten fakt ułatwia sprawcy (lub sprawcom) działanie i pozostanie nieuchwytnym.

W ubogich i niebezpiecznych dzielnicach Chicago mieszkańcy często boją się wychodzić z domów. Tym bardziej boją się zapuszczać się w odludne miejsca. Policji trudno jest znaleźć skorych do współpracy świadków. W rejonach tych obowiązuje swoista zmowa milczenia. Policję traktuje się jako wroga,

Chicago: ponad 700 morderstw

Opinia publiczna zdążyła się już przyzwyczaić do doniesień o kolejnych ulicznych strzelaninach i falach przemocy związanej z działalnością narkotykowych gangów. Morderstwa kobiet z marginesu społecznego – prostytutek i narkomanek – z reguły nie trafiają na pierwsze strony gazet. Słaba wykrywalność zabójstw, wynosząca w Chicago niecałe 16 procent i jest najniższa wśród amerykańskich metropolii. Czy w Chicago od blisko dwóch dekad grasuje seryjny dusiciel kobiet? Najprawdopodobniej tak. Czy uda się go schwytać? Bez współpracy społeczności południowych i zachodnich dzielnic Chicago z policją będzie to zadanie niezwykle trudne.

Minęły dwa lata od zapowiedzi chicagowskiej policji. Od tamtej pory zaległa cisza. Czy w Chicago rzeczywiście grasował maniakalny seryjny zabójca, którego obciąża  ponad 50 zbrodni. Nie sposób jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Nie zmienia to faktu, że poziom bezpieczeństwa w mieście nie uległ poprawie. Według danych departamentu chicagowskiej policji, po 3 kolejnych latach poprawy w tym zakresie, wskaźnik morderstw rozwiązanych przez policję obniżył się z poziomu 50,3 procent w 2019 roku do 44,5 procent w 2020 roku. Jak poinformował szef detektywów chicagowskiej policji Brendan Deenihan w 2020 roku zidentyfikowano 329 sprawców morderstw. Jednak tylko w 195 przypadkach osoby odpowiedzialne za dokonanie zabójstw trafiły za kratki. W 134 sprawach zidentyfikowano morderców, ale z różnych powodów nie stanęli oni nigdy przed sądem.

Spadek wykrywalności zabójstw spowodowany jest głównie niewystarczającą liczbą detektywów, brakiem odpowiedniego przeszkolenia i nadzoru, a także nowoczesnego sprzętu oraz braku współpracy pomiędzy mieszkańcami miasta i funkcjonariuszami. Brendan Deenihan zapewnia, że zmiany, które następują w strukturach CPD oraz otrzymane w tym roku wsparcie finansowe ze strony państwa, przyczynią się do usprawnienia działalności departamentu w tym zakresie. 

W 2020 roku, w Chicago odnotowano ponad 700 morderstw.

Więcej ciekawych i intrygujących tematów kryminalnych znajdziesz  w miesięczniku „Detektyw” i kwartalniku „Detektyw Wydanie Specjalne”. Zapraszamy do naszego esklepu: TUTAJ.

Dziennikzwiazkowy.com, tvpinfo.pl, polskieradio.pl,

Fot. Pixabay.com