Czesław Musiński: zabijał, ale nie wie dlaczego

Czarna kartka z kalendarza: 1 kwietnia. 1 kwietnia 1969 roku Czesław Musiński zamordował w Żarach konkubinę i dwójkę dzieci. Dwa lata później dopuścił się kolejnych dwóch zbrodni. Wyrok za przestępcze dokonania mógł być tylko jeden: kara śmierci.

Czesław Musiński pochodził z Zielonej Góry, nie zdołał ukończyć szkoły podstawowej, wcześnie został mężem i ojcem, ale porzucił rodzinę. W 1963 r. skierowano go do pracy w Żarach, gdzie poznał Zofię B. Kobieta miała córkę z poprzedniego związku, razem z Czesławem dochowała się syna – Ryszarda.  Tworzyli burzliwy związek, bo Musiński łatwo wpadał w złość, a po alkoholu stawał się wręcz agresywny.

Wiosną 1969 r. kobieta i jej dwójka dzieci zniknęli. Mężczyzna przekonywał, że konkubina wyjechała na Zachód. Dopiero kilka lata później okazało się że 1 kwietnia 1969 roku zabił swoją konkubinę Zofię B.  oraz dwójkę dzieci. Zatłukł ich młotkiem kiedy spali. Nazajutrz po przyjściu z pracy Musiński poćwiartował zwłoki siekierą, z tym, że ręce i nogi pogrzebał w ogródku, a resztę zakopał w komórce.

Zbrodniarz ułożył sobie życie ze Stanisławą D., posiadającą 7-letniego syna Marka H. z innego związku. W nocy 1 września 1971 roku znowu powtórzył schemat – ofiary zabił uderzając młotkiem w głowę. Ręce i nogi ofiar pogrzebał w ogródku, resztę zakopał w piwnicy. Milicji oznajmił, że konkubina wraz z synem wyjechała do Warszawy.

Wkrótce do Żar przyjechała siostra Zofii B., zaniepokojona jej zniknięciem złożyła doniesienie do wojewódzkich organów ścigania. Musiński został aresztowany, a następnie przyznał się do pięciu morderstw.

Czesław Musiński: wyrok wykonano

Biegli stwierdzili u oskarżonego daleko posunięty zanik uczuć wyższych, takich jak miłość do dzieci, litość, współczucie. Ale potrafił w kierować pełni postępowaniem. Jego zbrodnicza logika była bezbłędna, Działał w pełni rozeznania swoich zbrodniczych czynów. Zabijał z zimną krwią…

Proces wyjaśnił wszystko okoliczności przestępstw poza rzeczywistymi motywami zbrodni. Ale jak stwierdził sąd —„brak motywów nie może stanowić okoliczności łagodzącej. Sprawca tak ohydnych czynów musi ponieść surową karę”.

Seryjny zbrodniarz w ostatnim słowie powiedział: Żałuję tego co robiłem i proszę sąd o darowanie mi życia, abym mógł dalej pracować”.

Wyrok mógł być tylko jeden: kara śmierci.

Rada Państwa 7 września 1974 roku postanowiła nie skorzystać z prawa łaski, więc zarządzono wykonanie kary. Wyrok wykonano 30 września 1974 r. w Zakładzie Karnym Nr 1 przy Kleczkowskiej we Wrocławiu: Egzekucję rozpoczęto o godz. 18.15 i zakończono o godz. 18.35.

Fot. pixabay.com