Zabójstwo 8-letniego Kamila. Po śmierci Kamila w mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia z czasów, gdy jeszcze żył, ale był już maltretowany w domu. Jedno z nich zostało zrobione w szkole. Jest przerażające. Na fotografii chłopiec jest smutny, posiniaczony, ma złamaną rękę i brudne ubranie. Ciężko uwierzyć, że nauczyciele na to nie zareagowali. Jego matka tłumaczyła pedagogom, że chłopiec potknął się i przewrócił. Podpisała nawet specjalne oświadczenie, w którym potwierdziła tę wersję wydarzeń. Najwidoczniej dla szkoły to zamknęło sprawę i dyrekcja postanowiła nie wnikać w sytuację w domu państwa B.
Dramat, do którego doszło w częstochowskiej dzielnicy Stradom, ciężko sobie wyobrazić. Na myśl o tym, co tam się wydarzyło, dorosłego człowieka przechodzą ciarki, a trzeba mieć świadomość, że ofiarą zwyrodnialców padło niewinne dziecko, 8-letni Kamil. Było katowane przez kilka lat. Mimo to nikt nie reagował
Czy naprawdę nikt nic nie widział?
Położona w województwie śląskim Częstochowa całej Polsce kojarzy się z jednym – miejscem kultu maryjnego, klasztorem, o którym w swojej powieści pisał Henryk Sienkiewicz. Od wiosny 2023 roku kojarzy się z czymś jeszcze – okrucieństwem wobec małego chłopca. Okrucieństwem, którego doświadczył ze strony osób mających, przynajmniej w teorii, go chronić.
Tragedia, o której mowa, rozegrała się w jednej z kamienic położonych przy ulicy Kosynierskiej. W zasadzie był to ostatni akt tej tragedii. To tam, w lokalu socjalnym, mieszkała rodzina Magdaleny i Dawida B. 35-latka miała w sumie piątkę dzieci, ojcem dwójki był jej młodszy o 8 lat mąż Dawid. Nie była to rodzina, jakich wiele. W marcu 2021 roku zawitał do nich pracownik socjalny. Orzeczono, że Magdalena i Dawid B. są niewydolni wychowawczo i od tego czasu mieli swojego opiekuna. Nigdy jednak, aż do wiosny 2023 roku, nie stwierdzono, że w rodzinie dochodzi do przemocy wobec dzieci.
Przecież on go skatował!
To właśnie do kamienicy przy ulicy Kosynierskiej, 3 kwietnia 2023 roku, Artur T. kierował swoje kroki. Mężczyzna szedł w odwiedziny do dwóch synów, Kamila i Fabiana. Dzieci mieszkały z Magdaleną B. i jej nowym mężem. To matce sąd przyznał nad nimi prawo do opieki.
Artur T. zapukał do drzwi. Otworzyła mu Magdalena.
– Cześć, przyszedłem do chłopców.
– Cześć, Fabian jest gotowy, ale Kamil choruje.
– Na co? Nic nie mówiłaś.
Magdalena nie odpowiedziała. Artur wszedł do środka. Mieszkanie nie było duże, ale oprócz rodziny B. mieszkała tam też starsza siostra Magdaleny, Aneta J. Nie sama, a z mężem i dwójką dzieci.
Zabójstwo 8-letniego Kamila
Kamil leżał zwinięty przy piecu. Ciężko oddychał, nie wyglądał dobrze. Artur dostrzegł obrażenia na ciele dziecka. Twarz, nogi i ręce nosiły ślady pobicia. Miał poparzoną skórę na głowie. Artur chciał wiedzieć, co się stało 8-latkowi.
– Co mu jest? Bardzo źle wygląda. Ktoś go pobił?
Magdalena początkowo milczała. Nie chciała nic mówić, lecz Artur nie odpuszczał. Kobieta najpierw próbowała tłumaczyć, że to młodszy brat oblał Kamila gorącą herbatą, ale w końcu przyznała, że jej mąż pobił chłopca.
– Pobił? Chyba skatował! – wykrzyknął Artur. – Zawiadamiam opiekę społeczną i pogotowie.
Nawet jeśli Magdalena chciała go powstrzymać, mężczyzna tego nie zauważył. W internecie wyszukał odpowiedni numer telefonu. Powiadomił Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, wezwał pogotowie. W krótkim czasie na miejscu zjawiła się karetka. Oceniając stan dziecka, ratownicy medyczni doszli do wniosku, że sami niewiele będą w stanie pomóc. Wezwali Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Na miejscu zjawił się śmigłowiec, który przetransportował Kamilka do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.
***
Pierwsze doniesienia na temat stanu zdrowia chłopca były zatrważające. Po przebadaniu go lekarze orzekli, że dziecko miało poparzoną głowę, klatkę piersiową i kończyny. W sumie obrażenia obejmowały około 25 procent powierzchni ciała. Chłopiec był w bardzo ciężkim stanie. Przeszedł operację i trafił na oddział intensywnej terapii. Aby nie cierpiał więcej, wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej. Na tym walka o jego życie się nie skończyła. Lekarze robili, co w ich mocy, by 8-latek wyzdrowiał. Zastosowali różnego rodzaju zaawansowane procedury leczenia: respiratoterapię, dializoterapię, wykorzystali aparaturę ECMO, wspomagającą krążenie i pozaustrojowe natlenianie krwi.
Ta nie do końca równa walka trwała ponad miesiąc. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że z zapartym tchem śledziła ją niemal cała Polska. Społeczeństwo w różny sposób wspierało okaleczonego chłopca i wiele osób czekało na to, że lekarze przekażą dobre wieści. Ci byli ostrożni, nie chcieli dawać fałszywej nadziei. W rozmowach z mediami podkreślali, że stan chłopca nadal jest poważny i bardzo ciężki. W pewnym momencie pojawiły się informacje, że medycy przygotowują się do wybudzenia dziecka ze śpiączki. Niestety, te dobre wiadomości nie potwierdziły się. Zamiast tego lekarze przekazali informacje najgorsze z możliwych. Mimo wzmożonych wysiłków, 8 maja 2023 roku, Kamil umarł.
Zabójstwo 8-letniego Kamila
– Kamilek otrzymał w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka wszelką możliwą pomoc medyczną. Był pod ciągłą, niezwykle troskliwą opieką naszego personelu medycznego. To wszystko niestety nie wystarczyło, aby uratować chłopca – powiedział Wojciech Gumułka, rzecznik prasowy GCZD w Katowicach.
Rzecznik poinformował też o przyczynie śmierci 8-latka. Była nią postępująca niewydolność wielonarządowa, do której doprowadziła poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nieleczonymi ranami oparzeniowymi.
– Kamilek przez cały czas pobytu w szpitalu był głęboko nieprzytomny. Nie miał świadomości gdzie jest ani co go spotkało. Ani przez chwilę nie cierpiał – podkreślał Gumułka.
Chcesz poznać kulisy tej zbrodni? Sięgnij po Detektywa 3/2024 (tekst Anny Frej pt. Zawiedli go wszyscy). Cały numer do kupienia TUTAJ.