Dominik Krawczyk: wampir z Lechitowa

Czarna kartka z kalendarza: 10 lutego. 10 lutego 2011 roku Dominik Krawczyk z Lechitowa na Dolnym Śląsku, został zatrzymany przez policję. Popełnione przez niego dwie zbrodnie wstrząsnęły opinią publiczną. Najpierw, 12 listopada 2010 roku, zabił swą 23-letnią kochankę. Zadał jej 6 silnych ciosów w głowę kluczem do zmiany kół samochodowych. Zwłoki ukrył w na terenie żwirowni w dole wypełnionym wodą.

Niespełna miesiąc później, 13 grudnia, zamordował swoją żonę. Powód? Nieuzasadnione podejrzenia o zdradę. Podobnie jak w przypadku kochanki zabił ją zadając pięć ciosów młotkiem w głowę. Zaatakował kobietę gdy wychodziła z łazienki. Zwłoki schował w pokoju 3-letniego synka, pod podłogą.

Jak wyjaśniał potem w śledztwie: „Gdy odsuwałem meble i demontowałem panele, to Kamil spał u siebie w pokoju, czyli w pokoju, w którym ukryłem ciało. Nie obudził się, gdy odsuwałem meble. Przez chwilę marudził, dałem mu wówczas smoczka i usnął”.

Jedenaście dni później, w tym samym pokoju, razem z teściową i synkiem, siedział przy wieczerzy wigilijnej…

Rodzinę i znajomych zapewniał, że żona wyjechała, zabierając dokumenty oraz wspólne oszczędności. Zastanawiające było, że kobieta nie zabrała ze sobą żadnych rzeczy; nawet okularów i stale przyjmowanych leków.

Dominik Krawczyk: liczyłem na złagodzenie kary

W toku śledztwa udawał nekrofila opowiadając jakoby odbył stosunek seksualny z martwą kochanką. To była nieudolna próba obrony. Dopiero podczas procesu wyjaśnił: „Prawdą jest, że w czasie śledztwa mówiłem, że odbyłem stosunki ze zwłokami, ale tak nie było. Pomyślałem, że jak powiem coś takiego to pomyślą, że jestem jakiś inny, dziwny i liczyłem może na złagodzenie kary”.

Dominik Krawczyk w połowie listopada 2012 roku został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności z jednoczesnym zastrzeżeniem, że będzie mógł korzystać z warunkowego przedterminowego zwolnienia po odbyciu 35 lat kary więzienia. Uzasadnienie wyroku, podobnie jak cały proces, było utajnione. Sąd wyraził zgodę na publikację jego danych personalnych.

Większość mieszkańców Lechitowa bardzo lubiła Dominika. Uważali, że jest wesołym i bardzo uprzejmym człowiekiem, zawsze miłym i uśmiechniętym. Stwarzał pozory idealnego męża i ojca. O taki mężczyźnie marzyła pewnie niejedna sąsiadka. Nie pił, nie palił, stronił nawet od kawy. W zeznaniach świadków co jakiś czas przewijało się stwierdzenie, że Dominik był dziwny, bo niewiele się odzywał i nie patrzył w oczy.

Motywów działania Dominika Krawczyka nigdy nie ustalono.

Fot. pixabay.com