Dwie zbrodnie w Wielkopolsce. Wydarzenia rozgrywały się na oczach całej Polski. Na kilkanaście godzin zapadła psychoza strachu. Zatrzymano Marcina W.
Marcin W., podejrzany o zabójstwo dwóch osób na terenie powiatu Międzychodzkiego został zatrzymany w czwartek, o godziny 20.00. Podczas policyjnych poszukiwań skoncentrowanych w lesie nad Wartą, w miejscu znalezienia plecaka należącego do ściganego, grupa pościgowa otrzymała wiadomość, że podejrzany zgłosił się do komendy policji w Międzychodzie.
Policja i prokuratura – jak to zwykle bywa w takich sytuacjach – jest bardzo oszczędna w udzielaniu informacji o szczegółach dramatu. Od czegóż są jednak dziennikarze. Ci ustalili już bardzo wiele. Ujawniono, jak działał i jakie kierowały nim motywy. Kulisy zbrodni są wstrząsające. Okazuje się, że najprawdopodobniej sprawca świadomie wybrał swoje ofiary.
Dwie zbrodnie w Wielkopolsce: to nie był przypadek
Jak od początku mówi policja, ofiary nie były przypadkowe, a Marcin W. miał powód i chciał właśnie je zamordować. “Faktowi” udało się ustalić, że mężczyzna w 2020 roku miał wytoczoną sprawę za naruszenie miru domowego i stalking. Poszkodowanymi byli Mikołaj M., syn zamordowanej Iwony i Paulina G., siostra Partyka. Sprawa nie znalazła finału w sądzie, bo W. zamiast do więzienia trafił do szpitala psychiatrycznego. Wyszedł z niego w marcu ub. r., a nie tak jak podawała wcześniej policja, zaledwie kilka dni temu.
– On miał problemy psychiczne, leczył się, nie było z nim dobrze. Te problemy wzięły się ponoć z zawodu miłosnego, chodziło o jakąś dziewczynę – mówi sąsiadka Marcina W.
Sąsiadka widywała go rzadko. Wydawał się spokojny. Teraz jednak mieszkańcy Międzychodu i Muchocina zastanawiają się, czy lekarze nie popełnili błędu, wypuszczając mężczyznę z psychiatryka. Do swoich ofiar Marcin W. poszedł bowiem zupełnie świadomie i z zamiarem zabicia właśnie ich. Kierowała nim chęć zemsty. Zarówno Iwona M., jak i Patryk G. byli świadkami w sprawie, która toczyła się przeciwko W. Śmierć miała być zemstą za te zeznania.
Ciosy zadawał na oślep!
“Fakt” opisał, jak działał 24-latek. Wszystko działo się w środę. Około godziny 18 miał przyjść pieszo z Międzychodu do Muchocina. Tam zapukał do mieszkania 22-letniego Partyka G. Gdy ten mu otworzył, zadawał na oślep ciosy nożem – czytamy.
Żeby zamaskować swoją zbrodnię, podpalił mieszkanie. Sąsiedzi relacjonowali, że widzieli zakrwawionego mężczyznę, który uciekał, a potem odjeżdżał autem. Okazuje się, że odjechał samochodem swojej ofiary.
Chwilę później z jego rąk miała zginąć w Międzychodzie Iwona M. Napastnik poszedł do niej do domu, gdzie mieszkała z partnerem i dzieckiem. Scenariusz się powtórzył. Gdy kobieta otworzyła drzwi, sprawca ją zaatakował.
Jak opowiada “Faktowi” jeden z sąsiadów, “to była masakra, krew się lała, a wszystko działo się na oczach partnera Iwonki i jej młodszego syna”. Dwie zbrodnie w Wielkopolsce były dla ludzi szokiem.
Po dokonaniu obydwu zabójstw 24-latek miał porzucić skradziony samochód niedaleko Międzychodu i uciec do lasu. Od środy trwały intensywne poszukiwania z udziałem m.in. policjantów z Międzychodu i KWP w Poznaniu.
Postępowanie w sprawie zabójstw przejęła od prokuratury w Szamotułach poznańska prokuratura okręgowa.
Jak przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Łukasz Wawrzyniak w trakcie konferencji prasowej, 24-latek został przesłuchany, nie przyznał się do postawionych zarzutów i odmówił składania wyjaśnień.
– Podejrzany w żaden sposób nie współpracuje z nami ani z policją – przekazał prok. Łukasz Wawrzyniak. W trakcie przesłuchania jego zachowanie było obojętne.
Więcej o tej sprawie pisaliśmy TUTAJ.
Źródło: fakt.pl, wp.pl, policja.pl
Fot. policja.pl