Jest 13 maja 2023 roku. Za 18 dni Weronika ma wydać na świat swoje pierwsze dziecko, Kacperka. Zarówno przyszła mama, jak i jej maluszek, są zdrowi. Oczekiwanie na nowego członka rodziny zostaje jednak brutalnie przerwane. Przerwane zostało również śledztwo, które miało wskazać sprawcę tej tragedii. Bo nie jest to tragedia z przyczyn naturalnych. Rolę policji i prokuratury przejmują w tym przypadku rodzice i przyjaciele Weroniki. Ci, w przeciwieństwie do wymiaru sprawiedliwości, nigdy nie zawodzą.
2listopada 1999 roku, Poznań. Na świat przychodzi pierwsze dziecko Karoliny i Macieja Wróblewskich, Weronika. Karolina ma zaledwie 17 lat, Maciej jest niewiele starszy. Mimo młodego wieku oboje dojrzale i odpowiedzialnie podchodzą do nowej życiowej roli. Chcą wychować córkę na dobrego, wrażliwego i wartościowego człowieka. Gdy Weronika nie ma jeszcze roczku, okazuje się, że niebawem będzie miała młodszą siostrę. Już kilka miesięcy później rodzi się Sandra. Dziewczyny są ze sobą bardzo zżyte. Jest między nimi wyjątkowa więź. Ogromną bliskość, która jest siłą tej rodziny, da się wyczuć nawet teraz, gdy spotykam się z najbliższymi Weroniki w jej rodzinnym domu.
Spełnienie marzeń
Weronika jest ciepłą, czułą i opiekuńczą osobą. Ma duszę artystki. Jest typową domatorką. Ambitna, młoda dziewczyna nie sprawia żadnych problemów wychowawczych. Gdy kończy szkołę podstawową, następnie gimnazjum, kontynuuje naukę w liceum, w klasie o kierunku architektonicznym. W 2018 roku rozpoczyna studia na kierunku „zarządzanie kreatywne”. Z jednej strony marzy jej się wysokie stanowisko w korporacji, z drugiej – pragnie założyć rodzinę. Chce być młodą mamą i żoną. W końcu w domu miała najlepszy przykład tego, że wczesne rodzicielstwo może być cudownym doświadczeniem. Do tej pory nie spotkała jednak chłopaka, który zechciałby iść z nią tą samą drogą. Jej rówieśnicy mają zupełnie inne priorytety. Aż w końcu przychodzi ten dzień. Dzień, w którym na jej drodze staje kandydat – jak mogłoby się wydawać – idealny.
Grudzień 2018 roku. Weronika wychodzi wraz ze znajomymi do jednego z poznańskich klubów. W takich miejscach bywa rzadko, jednak tym razem dała się namówić. Wydaje się, że podjęła jedną z lepszych decyzji, bo to właśnie tego wieczoru poznaje swojego przyszłego męża.
Następnego dnia rano Weronika schodzi na śniadanie. Zachowuje się zupełnie inaczej niż zwykle. Widać, że coś się zmieniło. Pani Karolina nie musi długo czekać, bo już po chwili córka przyznaje, że poznała kogoś w klubie. Mama zawsze przestrzegała ją przed zawieraniem znajomości w takich miejscach, jednak Weronika przekonuje ją, że ten chłopak jest zupełnie inny. Tłumaczy mamie, że wreszcie trafiła na mężczyznę, który dzieli z nią wizję życia. Mężczyznę, któremu marzy się rodzina, żona i dzieci. Gdy mówi o 2 lata starszym chłopaku, świecą jej się oczy. Dziewczyna promienieje. Pani Karolina jest jednak ostrożna. Delikatnie mówi córce, że to rzadko spotykane, by tak młody chłopak marzył o założeniu rodziny. Jednak Weronika bardzo szybko angażuje się w tę relację.
Rodzice dziewczyny są bardzo ciekawi sympatii, która zawróciła w głowie ich córce. Okazja, by lepiej poznać Kubę nadarza się już tydzień po pierwszym ich spotkaniu. Gdy chłopak przyjeżdża po Weronikę i parkuje pod domem jej rodziców, ci proponują, by wszedł na kawę. Choć nie robią sobie nadziei i wiedzą, że ten może bardzo łatwo wymigać się od spotkania – ku zaskoczeniu wszystkich – Kuba przyjmuje zaproszenie. I to nie koniec zaskoczeń tego wieczoru…
Choć pani Karolina z początku nieco sceptycznie podchodziła do nowej znajomości córki, uważając, że to mało prawdopodobne, by tak młody chłopak miał tak dojrzałe podejście do życia, pierwsze spotkanie z Kubą potwierdziło wszystko to, co do tej pory mówiła o nim Weronika. Kuba robi na rodzicach dziewczyny fenomenalne wrażenie. Dzieli się z nimi swoimi planami na przyszłość. Opowiada o tym, że marzy o rodzinie i w przyszłości chciałby otworzyć własną firmę. Jest wyjątkowo dojrzały jak na swój wiek. W rozmowie z rodzicami dziewczyny podkreśla, jak ważni są dla niego bliscy. O swoich rodzicach wypowiada się z ogromnym szacunkiem. Przy tym jest sympatyczny, otwarty i uśmiechnięty. Nieustannie spogląda na Weronikę. W jego oczach widać ten sam błysk, który rozjaśnia oczy dziewczyny. Teraz zdanie 19-latki podzielają również jej bliscy, a to bardzo dobry znak. Rodzice Weroniki mogą odetchnąć z ulgą – ich córka trafiła na mężczyznę niemal idealnego. Choć tacy przecież nie istnieją…
Nie ma na co czekać…
„Tacy przecież nie istnieją” – to ten fakt bardziej przemawia do siostry Weroniki, Sandry. Gdy ta obchodzi swoje 18. urodziny, na imprezie pojawia się jej starsza siostra z Kubą, którego przedstawia rodzinie już jako swojego chłopaka. Ten robi na wszystkich bardzo dobre wrażenie. Wszyscy zdają się go akceptować. Wszyscy, oprócz Sandry. Ona, jako jedyna wyczuwa w nim coś, co nie pozwala jej obdarzyć go zaufaniem i sympatią. Dziewczyna nie potrafi powiedzieć dlaczego, ale coś jej w Kubie nie pasuje. Głośno o tym mówi, jednak nikt nie bierze jej uwag na poważnie. Być może to zwykła troska podszyta zazdrością? W końcu pojawił się ktoś, z kim będzie musiała dzielić się swoją ukochaną siostrą.
W związku Weroniki i Kuby wszystko dzieje się bardzo szybko. Młodzi, niczym siłą rozpędu, planują wspólne życie. Są szczęśliwi, zakochani, podekscytowani i zgodni co do wspólnej przyszłości. Kuba postanawia więc nie tracić czasu.
19 lipca 2019 roku. Do drzwi państwa Wróblewskich puka Kuba. Po chwili wszyscy już wiedzą, że nie będzie to zwykła, towarzyska wizyta. Będzie to wizyta u przyszłej żony i teściów. Kuba staje w drzwiach z wielkim bukietem kwiatów, wyciąga z kieszeni aksamitne pudełeczko i klęka przed Weroniką. Pada pytanie: „Czy zostaniesz moją żoną?”. Dziewczyna ze łzami w oczach, ale bez wahania, mówi „tak”.
Młodzi od razu zaczynają rozmawiać o ślubie. Wychodzą z założenia, że jeśli tak bardzo się kochają, to po co czekać? Zanim jednak do tego dojdzie, rodziny obu stron muszą się poznać. I z tym spotkaniem również nie zwlekają.
Jeśli do tej pory którakolwiek ze stron mogła mieć jakieś wątpliwości, zapoznanie rodziców Weroniki i Kuby, rozwiało wszelkie z nich. Ci okazali się przemiłymi ludźmi, którzy zgadzają się z przyszłymi teściami swojego syna praktycznie na każdej płaszczyźnie. Podzielają wizję życia i kibicują młodym. Sami zapewniają, że Kubę wychowali w przekonaniu, że rodzina to prawdziwa świętość.
Wspólne gniazdko
Weronika i Kuba bardzo szybko podejmują kolejne decyzje dotyczące wspólnego życia. Planują ślub i wyznaczają datę na czerwiec 2020 roku. Jednak już w grudniu 2019 roku Weronika wprowadza się do domu przyszłych teściów. Ci od samego początku nalegali, by młodzi zamieszkali razem z nimi. Po przeprowadzce, dziewczyna przystępuje do przearanżowania pokoju Kuby, w którym mają tymczasowo zamieszkać. Docelowo zajmą górę domu, którą trzeba wcześniej wyremontować. Swoją pomoc deklaruje ojciec Weroniki wraz z wujem. Każdego dnia, po pracy, jeździ do domu przyszłego zięcia, przygotowując gniazdko dla młodych. Dzięki temu ci mogą zaoszczędzić pieniądze na organizację wesela. Choć rodzice dziewczyny proponują, że pomogą młodym wyprawić ten jeden jedyny dzień w życiu – Weronika odmawia. Sama pracuje w urzędzie, w którym szybko awansuje, a chcąc dorobić – po godzinach – opiekuje się dzieckiem. Kuba otwiera w tym czasie własną myjnię samochodową. Wszystko układa się doskonale do czasu, gdy pandemia krzyżuje ich plany. W związku z ograniczeniami, młodzi decydują się na przełożenie wesela. Teraz chcą jednak zawrzeć związek małżeński w urzędzie stanu cywilnego.
Ślub cywilny zmienia chłopaka: staje się bardziej obojętny, jest jakby z boku. Dla Weroniki nie ma już tyle czułości, co wcześniej. Czasem odburknie jej coś pod nosem, odezwie się brzydkim słowem. Bywa jakby nieobecny. Między młodymi zaczyna dziać się coraz gorzej, a zmiana ta nie uchodzi uwadze rodzicom dziewczyny. Pewnego dnia córka przychodzi do nich w odwiedziny wyraźnie przybita. Przyznaje, że niestety nie mają odłożonych tyle pieniędzy na wesele, ile myślała. Pani Karolina zdziwiona pyta Weronikę, jak to możliwe skoro kilka dni temu była cała potrzebna kwota? Weronika się popłakała… Pani Karolina nie chcąc już denerwować córki mówi, żeby się nie martwiła. Że przecież dołożą brakującą kwotę. Rodzice Weroniki tłumaczą sobie, że może młodzi podjęli decyzję o przeznaczeniu części pieniędzy na otwarcie własnej myjni przez męża Weroniki.
Te z pozoru drobne potyczki na tle finansowym – jak się za chwilę okaże – zwiastowały znacznie poważniejsze problemy. I tragedię. A wszystko podszyte jednym wielkim kłamstwem.
„Jeszcze różnie może być”
Jakiś czas później Weronika pyta mamę, czy to normalne, że nie ma dostępu do wspólnego konta oszczędnościowego. Sprawę postanowiła wyjaśnić także ze swoim mężem…
– Chciałam przelać pieniądze na konto oszczędnościowe, ale nadal nie jest wspólne i nie mam żadnego dostępu do niego. Nie wiem, na co wydajesz pieniądze. Czy nie pożyczasz komuś czy od kogoś, bo ty mi dużo rzeczy celowo nie mówisz – zwraca uwagę Weronika.
– W przyszłym tygodniu pojedziemy do banku, założymy wspólne konto i przeleję tam wszystko, co mamy. Będziesz miała do tego wgląd, OK? – pyta mężczyzna.
– A czemu nie mogę mieć dostępu do tego konta, które jest?
– To chcę zlikwidować, bo nie jest mi potrzebne. A przecież lepiej otworzyć wspólne konto w banku, w którym oboje mamy rachunki.
– Mi to nie przeszkadza. Możesz mi po prostu dać dane do logowania i po problemie – ciągnie temat kobieta.
– Pojedziemy razem, założymy nowe i już – broni swego Kuba.
Kuba pożyczał pieniądze od znajomych, przyjaciół, a nawet ówczesnego narzeczonego siostry Weroniki. Wszystko za jej plecami. Prosił, by ta o niczym się nie dowiedziała, bo odwoła ślub. Dziewczyna o niczym się nie dowiedziała i ślubu nie odwołała.
17 września 2022 roku. Weronika i Jakub stają na ślubnym kobiercu. Wszystko wygląda dokładnie tak, jak zaplanowała sobie dziewczyna. Spełniło się jej marzenie. A konkretniej – marzenia, bo już chwilę później Weronika ogłasza rodzinie radosną nowinę. Para spodziewa się dziecka. Informacja o zostaniu dziadkami szczerze cieszy rodziców dziewczyny, natomiast bliscy Kuby składają im jedynie suche, pozbawione emocji, gratulacje.
– Zadzwoniłam wtedy do mamy Kuby i pytam, czy już słyszała tę radosną nowinę – opowiada pani Karolina. – W odpowiedzi usłyszałam: „Wiesz, nie wiem czy jest się z czego tak cieszyć. Jeszcze różnie może być…”.
Teściowa swoje niezadowolenie zaistniałą sytuacją potrafiła jednak okazywać na wiele różnych sposobów. Niedługo przed planowanym porodem ofiarowała Weronice prezent dla dziecka. W małej torebce zapakowane były różowe śpioszki. Słodki gest, gdyby nie to, że… synowa spodziewała się synka, Kacperka.
Chcesz poznać szczegóły tej historii. Sięgnij po reportaż Anny Rychlewicz pt. „Dziewiąty miesiąc, ostatni miesiąc” opublikowany w miesięczniku „Detektyw” 12/2024. Kup TUTAJ