Eugeniusz Wróbel zabity przez własnego syna

Czarna kartka z kalendarza: 15 października. 15 października 2010 roku, doszło do tragedii, w domu przy ulicy Hibnera w Rybniku. Został zamordowany Eugeniusz Wróbel, były wiceminister transportu. Ojca zamordował jego syn.

Początkowo rodzina zgłosiła zaginięcie Eugeniusza Wróbla, sugerując nawet uprowadzenie dla okupu. W mieście pojawiły się zdjęcia z podobiznami mężczyzny.

– Wyszedł z domu w kapciach, w dżinsach, lekkimpolarze, bez komórki, obrączki, dokumentów. Musiało się coś stać – mówiła rodzina pana Eugeniusza.

Następnego dnia z rana rodzina wynajęła prywatnego detektywa, który szybko zorientował się, że ślady zbrodni prowadzą właśnie do któregoś z domowników. Konkretnie do syna, 30-letniego Grzegorza, który jako jedyny przebywał w domu. Ten tłumaczył, że nie widział ojca, bo był w Katowicach. Jednak niebawem policja go zatrzymała.

Eugeniusz Wróbel zginał z rąk syna

Jak się okazało tego dnia Grzegorz pokłócił się z ojcem. Powodem był nowy samochód i planowany od dawna kolejny wyjazd do Stanów Zjednoczonych. W pewnym momencie chwycił za nóż i ugodził ojca. Potem poćwiartował ciało piłą do cięcia drewna, popakował w rolki tapet, schował do samochodu. Następnie wywiózł nad zalew i szczątki wrzucił do wody. Do wszystkiego przyznał się policjantom podczas przesłuchania. Jednak już po rozmowie z adwokatem odwołał swoje wcześniejsze wyjaśnienia.

Grzegorz W., nie trafił przed oblicze sądu. W chwili popełniania zbrodni był niepoczytalny, dlatego prokuratura przesłała wniosek o umorzenie postępowania i umieszczenie Grzegorza W. na przymusowym leczeniu w zakładzie zamkniętym. Decyzję podjęto na podstawie opinii dwóch biegłych psychiatrów z Rybnika, co wzbudziło spore kontrowersje. Zwłaszcza, że jego matka, pracowała jako szefowa lokalnej poradni psychologicznej. Strony postępowania nie wniosły żadnych zastrzeżeń. Ostatecznie Grzegorz W. trafił do Regionalnego Ośrodka Psychiatrii Sądowej w Branicach (woj. opolskie). Objęto go najwyższym w kraju stopniem nadzoru.