Gang staruszków. Apetyt na niezłą kasę

Gang staruszków. Miał formalne pełnomocnictwo do rachunku bankowego i sprzedaży nieruchomości swojego przyjaciela. W roli handlarza sprawdzał się idealnie, w roli przyjaciela – nieco gorzej.

W latach 2007-2011 pośredniczył w sprzedaży domów znajomego, któremu podawał znacznie niższe kwoty niż te, za które pozbywał się nieruchomości. Różnice przelewał na swoje konto. Pieniądze za sprzedaż jednego z obiektów, w całości przywłaszczył właśnie sobie. Dodatkowo wypłacał z rachunku bankowego znajomego niewielkie kwoty. 81-letni Jan Z. działał na tyle owocnie, że ostatecznie wzbogacił się o 6 mln zł. Środki, które sobie przywłaszczał, ukrywał z pomocą 75-letniej Jadwigi W. oraz 68-letniej Wiesławy W. Kobiety, mając wiedzę o pochodzeniu pieniędzy, pomagały nieuczciwemu staruszkowi. Co więcej, podczas przeprowadzonych czynności prokurator zabezpieczył w domu 81-latka 700 tys. zł. w gotówce. Mężczyzna nigdy nie przyznał się do winy. Skruchę wyraziły natomiast jego wspólniczki.

Nie tylko gang staruszków

Stereotyp numer jeden. Typowy więzień odbywający karę pozbawienia wolności – muskularny i wytatuowany. Łysy młodzieniaszek lub żwawy cwaniak w średnim wieku. Grypsujący. Stereotyp numer dwa. Dziadkowie – poczciwi i uczciwi. Kruche, na wskroś dobre istoty. Z gorącym sercem i miłością wymalowaną w oczach. Srebrna grzywka, ciepły szal i bujany fotel przy kominku. Zdarza się jednak, że obie te sylwetki mieszają się, a ich cechy przeplatają. Wówczas miejsce za kratami zajmuje staruszek, bo czas na wolności właśnie się dla niego skończył.

Wydają się niezdolni do jakichkolwiek przewinień. W końcu to oni sami niezwykle często padają ofiarami oszustów i przestępców. Jednak od każdej reguły, przewidywane są pewne wyjątki. Jednym z nich są dziadkowie, którzy zamiast cukierka, w kieszeni wełnianego swetra trzymają naładowany pistolet. Babcie, które zamiast ciepłego i pełnego miłości uścisku, zwalniają spust kończąc życie. Nie tylko innych, ale i swoje. I choć zmiany psychiczne, biologiczne i społeczne wynikające z procesu starzenia się, wymagałyby dostosowania warunków odbywania kary do ich możliwości, w niektórych przypadkach na resocjalizację jest już o wiele za późno.

Często to oni padają ofiarami. Są celem samym w sobie. Bo łatwi. Bo naiwni. Jak dzieci. Tymczasem metryka ukazuje zupełnie co innego. To osoby doświadczone i nauczone życia. Niektórzy z nich lekcji jednak nie odrobili i na stare lata zasiedli w ławie. Nie szkolnej, a sądowej.

Chcesz poznać inne podobne historie? Sięgnij po Detektywa 1/2023 (tekst Anny Rychlewicz pt. Ostatni (na wolności) Dzień Babci i Dziadka). Cały numer do kupienia TUTAJ.