Gangsterskie porachunki i śmierć przez pomyłkę

Czarna kartka z kalendarza: 30 listopada. 30 listopada 2001 roku w pubie Sport przy ulicy Działkowej w Pruszkowie dwaj zamaskowani bandyci zastrzelili 33-letniego Adama G. „Kciuka” i 34-letniego Piotra R. „Ziemniaka”. Okazało się, że mężczyźni zginęli przez pomyłkę. Tak się kończą gangsterskie porachunki.

Adam G. „Kciuk” i Piotr R. „Ziemniak” wywodzili się z tzw. grupy bryndziaków, podległych najpierw „Masie”, a potem Januszowi P. „Parasolowi”. 30 listopada 2001 roku bawili się w pubie Sport w Pruszkowie. Po godzinie 22 do lokalu weszło dwóch zamaskowanych mężczyzn. Podeszli do gangsterów („Kciuk” grał akurat na flipperze). Zamienili z nimi kilka słów i zaczęli strzelać. Gdy padły strzały, martwy „Kciuk” osunął się na ziemią. „Ziemniak”, uciekł w stronę toalety, ale zabójca dopadł go tam i zastrzelił. Policja natychmiast zarządziła blokady dróg w Pruszkowie i okolicach, ale zabójca umknął. Policjanci nie tylko nie wiedzieli, kto jest sprawcą zbrodni, ale też nie mieli wyraźnego motywu. „Ziemniak” i „Kciuk” handlowali narkotykami, ale uchodzili za podrzędnych przestępców i nie mieli wrogów. Cała sprawa wyjaśniła się trzy miesiące później…

Gangsterskie porachunki

Po egzekucji rozeszła się plotka, że zamach był dziełem ludzi Piotra J. „Klajniaka”, a celem „Kciuk” i „Ziemniak”, ale nie Piotr R., tylko 26-letni Tomasz Z. Zabójcy się pomylili. Ich szef kazał im dokończyć robotę. Tymczasem Tomasz Z. szukał  wsparcia u szefów innych warszawskich grup. „Klajniak” działał szybko. 15 stycznia 2002 roku w salonie gier w Grodzisku Mazowieckim zamachowiec dopadł Piotra Ł. „Łobana”, dobrego znajomego Tomasza Z. „Łoban” mimo wielu ran przeżył i ostrzegł Tomasza Z. Mało skutecznie, bo 22 lutego na chodniku przed blokiem przy ul. Smoluchowskiego Tomasza Z. został zabity, gdy gangster szedł na spotkanie z matką. Zabójca wystrzelił w jego kierunku aż 13 pocisków, z czego większość trafiła ofiarę w głowę.

Tomasz Z., którego policja podejrzewała o hurtowy handel narkotykami, posługiwał się pseudonimem… „Ziemniak” – tak samo jak Piotr R. Okazało się, że zabójca, który przyjął zlecenie na zabójstwo „Ziemniaka”, nie wiedział, że w stołecznym półświatku jest dwóch ludzi o tym pseudonimie. W pruszkowskim pubie zastrzelił nie tego co trzeba…