Grace Millane – to miała być podróż życia

Spotkanie układało się zaskakująco dobrze. Grace Millane była zaskoczona, że znalazła aż tyle tematów do rozmowy z dopiero co poznanym przez aplikację randkową mężczyzną. Gdy on zamawiał drinki, napisała do koleżanki wiadomość. Jak się potem okazało, ostatnią w swoim życiu.

21-letnia Grace właśnie skończyła studia na brytyjskim uniwersytecie w Lincoln. Otrzymała dyplom z reklamy i marketingu. Nie zamierzała jednak zaczynać od razu życia zawodowego. Mogła sobie pozwolić na rok przerwy. Jej ojciec był znanym i bogatym deweloperem i z radością zgodził się sfinansować pomysł córki – Grace chciała podróżować po świecie. Postanowiła udać się na trwającą rok samotną wyprawę.

Jesienią 2018 roku najpierw udała się do Ameryki Południowej. Pierwszym przystankiem było Peru. Przez 6 tygodni zwiedzała poszczególne kraje, zachwycona ich kulturą i różnorodnością. W listopadzie wylądowała w Nowej Zelandii. Przez pierwszych dziesięć dni zwiedzała mniejsze ośrodki. 30 listopada trafiła do Auckland. Podróżowała samotnie już od kilku tygodni i w końcu ta samotność zaczęła jej doskwierać. Postanowiła więc umówić się z kimś. Uruchomiła aplikację randkową w telefonie i zaczęła poszukiwania odpowiedniego kandydata. W końcu go znalazła. Dość szybko doszli do porozumienia i umówili się na 1 grudnia w jednym z lokali w centrum miasta…

Brak kontaktu z Grace Millane

2 grudnia Gillian i David Millane wysłali Grace życzenia urodzinowe. Nie byli zaskoczeni tym, że odpowiedź nie nadeszła od razu. Między Wielką Brytanią i Nową Zelandią jest spora różnica czasu. Dziewczyna mogła być również zajęta – w końcu udała się w podróż po to, by poznać inne kultury. Jednak, gdy od wysłania wiadomości minęło już dobrych kilka godzin, a odzewu nadal nie było, rodzice Grace zaczęli się niepokoić. Najpierw skontaktowali się ze znajomymi córki. Od jednej z koleżanek dowiedzieli się, że 21-latka pisała do niej poprzedniego dnia.

– Była na randce z jakimś miejscowym chłopakiem. Poznała go przez aplikację. Wczoraj, podczas spotkania z nim, napisała mi wiadomość, że bardzo dobrze im się rozmawia.

– Napisała ci, gdzie z nim była? – dopytywała Gillian.

– Niestety, wiem tylko tyle, że z nim wyszła.

Rodzice Grace nie chcieli panikować, ale jednocześnie snuli różne domysły. Mieli nadzieję, że córka udała się po prostu w miejsce, w którym nie ma zasięgu i dlatego zwleka z kontaktem. Jednak po trzech dniach nerwowego oczekiwania na znak życia od córki, postanowili powiadomić policję.

Płytki grób w lesie

Policja z Auckland przyjęła zawiadomienie i pilnie rozpoczęła czynności śledcze. Na początek mundurowi udali się do hostelu, w którym nocowała zaginiona. Pracownicy Base Backpackers potwierdzili, że nie widzieli dziewczyny od 1 grudnia, gdy wieczorem opuściła swój pokój. Policjanci początkowo nie zakładali, że Grace mogło się stać coś złego, wykluczali przestępstwo. Jednak im dochodzenie trwało dłużej, tym nabierali większego przekonania, że nie odnajdą 21-latki żywej.

W międzyczasie sprawa zyskała międzynarodowy rozgłos. Losami zaginionej interesowała się zarówno nowozelandzka, jak i brytyjska opinia publiczna. W końcu była córką człowieka powszechnie w Anglii znanego. 7 grudnia do Nowej Zelandii przyleciał ojciec Grace. Wystąpił z apelem o pomoc w znalezieniu jego dziecka. Bulwersujące było też to, że po raz kolejny potwierdziło się przekonanie, że młoda dziewczyna nie może czuć się bezpiecznie w wielkim mieście.

***

8 grudnia policja ogłosiła, że zatrzymała mężczyznę, który jest najprawdopodobniej odpowiedzialny za zniknięcie młodej Brytyjki. Był nim 26-letni Jesse Shane Kempson. Nadzieja na odnalezienie Grace żywej zgasła 9 grudnia po południu. Jej ciało było ukryte w lesie otaczającym pasmo górskie Waitākere Ranges na zachód od Auckland. Około godziny 16 ujawniono zwłoki. Leżały w pobliżu drogi Scenic Drive, w płytkim grobie.

W wyniku przeprowadzonej następnego dnia sekcji zwłok śledczy dowiedzieli się, że przyczyną śmierci 21-latki było uduszenie. Kobieta miała siniaki na ramionach oraz klatce piersiowej, co wskazywało na to, że była przyparta do twardej powierzchni. Patolog wskazywał, że charakter obrażeń wskazuje na użycie dużej siły. Sprawca musiał uciskać szyję ofiary przez 4-5 minut, zanim nastąpił zgon. Biorąc pod uwagę solidną budowę ciała Kempsona, Grace nie miała żadnych szans w starciu z nim.

Chcesz poznać kulisy tej sprawy? Sięgnij po Detektywa 12/2022 (tekst Marty Jurkiewicz-Rak pt. To miała być podróż życia). Cały numer do kupienia TUTAJ.