Grażyna Kuliszewska została zabita przez męża?

Czarna kartka z kalendarza: 4 stycznia. 4 stycznia 2019 roku zaginęła 34-letnia Grażyna Kuliszewska. Tego dnia kobieta miała lecieć z Polski do Londynu. Nigdy tam nie trafiła. A jej zwłoki, dwa miesiące później, wyłowiono z rzeki Uszwica w Bielczy.

Grażyna Kuliszewska mieszkała w stolicy Wielkiej Brytanii z mężem i 5-letnim synkiem.  Do Polski przyleciała 3 stycznia 2019 roku. W Borzęcinie od dwóch tygodni przebywał jej mąż z synem. Ona święta i Nowy Rok spędziła w Londynie z mężczyzną, dla którego planowała się rozwieść. Do Londynu miała wrócić następnego dnia po załatwieniu formalności związanych z domem w Borzęcinie. Niestety u notariusza nie udało się załatwić wszystkich spraw. 3 stycznia Grażyna odwiedziła jeszcze ojca. Z mężem i synem pojechała też do teściów. Wieczorem w swoim domu w Borzęcinie według relacji jej męża  – Czesława K. razem z synem mieli położyć się spać. Rano kobiety już nie było. Czesław K. przekonywał, że znalazł tylko informację na komunikatorze: „Spotkamy się w Londynie”.

Poszukiwana Grażyna Kuliszewska

Od 4 stycznia telefon Grażyny był wyłączony. Nie kontaktowała się z bliskimi. Wówczas nie wiadomo, czy w ogóle dotarła na lotnisko. W jej rodzinnym domu, w małopolskim Borzęcinie, zostały dokumenty oraz rzeczy osobiste.

Zwłoki Grażyny znaleziono po dwóch miesiącach od jej zaginięcia, w płytkiej rzece Uszwica, kilka kilometrów od domu. Było w stanie mocno posuniętego rozkładu. 2 lipca 2019 roku sąd wydał postanowienie o zastosowaniu tymczasowego aresztowania wobec jej męża. Następnie prokuratura wydała za mężczyzną list gończy. Czesław K. stanął przed brytyjskim sądem w związku z procedurą ekstradycyjną, która przeciągała się (mi.in. z związku z odwołaniami aresztowanego, pandemią i Brexitem). Wreszcie 12 maja 2022 roku mężczyzna został przetransportowany do Polski i osadzony w warszawskim areszcie. Następnie policjanci z Wydziału Kryminalnego KWP w Krakowie przejęli aresztanta i doprowadzili go do Prokuratury Okręgowej w Tarnowie, gdzie 18 maja ogłoszone zostały mu zarzuty. Śledczy nie ujawnili, czy mężczyzna przyznał się do zarzutu, ani nie zdradzili treści złożonych przez niego wyjaśnień. Jeszcze przed zatrzymaniem Czesław K. konsekwentnie zapewniał, że nie ma nic wspólnego ze śmiercią swojej żony. Mężczyznę skierowano na obserwację psychiatryczną.