Grupa mokotowska siała strach w Warszawie

Grupa mokotowska odcisnęła swoje niechlubne piętno na przestępczej mapie Warszawy. Śledczy udowodnili im wiele poważnych przestępstw: zabójstwa, porwania ludzi na ulicy, przestępcze porachunki z użyciem broni palnej. Przestępcy wielkie pieniądze zarobili na handlu narkotykami. Podobno współpracowali nawet z kartelem z Medelin i mieli wyłączność na towar dostarczany przez tamtejszych baronów narkobiznesu.

Zanim opiszemy w szczegółach działalność tego groźnego gangu przytoczmy uzasadnienie jednego z wyroków sądowych. Oddaje ono – jak w pigułce – tę grupę…

W latach 90. na terenie dzielnicy Mokotów w Warszawie powstała zorganizowana grupa przestępcza zwana mokotowską, na czele której stał Andrzej H., ps. Korek, Łysy. Początkowo była luźno związana, ale od połowy lat 90. stanowiła już silną organizację przestępczą. Była to grupa hermetyczna.

Przyjęcie w poczet członków następowało poprzez popełnianie razem z innymi osobami konkretnych przestępstw. Liczyła kilkuset członków, wielu spośród nich wzajemnie się nie znało. Działalność grupy mokotowskiej obejmowała swoim zasięgiem nie tylko Warszawę, ale i inne miejscowości w Polsce, a aktywność związana z przywozem na terytorium Polski narkotyków – kraje Ameryki Południowej, Holandię, Grecję, Federację Rosyjską i Litwę. Andrzej H. kierował grupą od początku, to jest co najmniej od 1994 roku, do dnia swojego zatrzymania, które nastąpiło 14 lipca 2004 roku, a także rozsądzał spory pomiędzy podgrupami działającymi w ramach grupy mokotowskiej.

Proszę o ochronę

W środowisku przestępczym wiadomym było, czy dane osoby należą do grupy mokotowskiej, gdyż powoływały się na przynależność do niej. Ułatwiało to prowadzenie przestępczego procederu. Przykładowo wiedza o tym, że Krzysztof M., ps. Bajbus, należał do grupy mokotowskiej, powodowała, że zgłaszały się do niego osoby otwierające dyskotekę czy agencję towarzyską i prosiły go o zapewnienie ochrony. Bajbus szedł z tym wtedy do Korka, który następnie kierował go do Sebastiana L., ps. Lepa, i Artura N., ps. Arczi, gdyż to oni – na polecenie Andrzeja H. – zajmowali się haraczami.

Korek organizował dla członków grupy wspólne spotkania towarzyskie typu wigilia, jajeczko, pępkowe, andrzejki. Osoby stojące zbyt nisko w grupie nie były zapraszane. Bajbus po raz pierwszy był na takiej imprezie w andrzejki w 1998 roku. (sprawa karna XVIII K 54/08 Sądu Okręgowego w Warszawie przeciwko członkom grupy Bajbusa – z uzasadnienia wyroku)

Grupa mokotowska: jak to się zaczęło

Zanim grupa mokotowska trafiła na pierwsze strony gazet zaczęła działać jako większa struktura, najpierw była dość małą organizacją. Dokładniej mówiąc, odłamem pewnego innego gangu. Chodzi oczywiście o gang pruszkowski. Dopiero w pierwszych latach XXI wieku grupa mokotowska stała się bardzo dobrze zorganizowana. Charakteryzowała się sporą brutalnością.

Dzięki tym kryminalnym działaniom zarabiali coraz większe pieniądze. Dowodził nimi mężczyzna, spawacz o pseudonimie „Korek”. Człowiek ten nie wyglądał jednak na przerażającego bandziora. Był inteligentny i chciał po prostu zdobyć ponad 30 mln dolarów! Swój przemyślany plan realizował stopniowo, nie wychylał się za bardzo. Jednak początkowe włamania przerodziły się w poważniejsze przestępstwa, w tym obcinanie palców i liczne zabójstwa. „Korek” i jego ludzie stali się samodzielni, silni i wyszli z cienia Pruszkowa.

“Korek” chodził zawsze w eleganckich garniturach, jeździł luksusowymi limuzynami i otaczał pięknymi kobietami. Jeden z gangsterów z podległej grupie mokotowskiej bandy Krzysztof M. “Bajbus” mówił Ewie Ornackiej, że mimo tego Andrzej H. nie wyglądał na lidera: “Taki kurdupel, i ta jego stara łysa głowa”. Ocenił, że “w sprawach biznesowych miał głowę na karku, chociaż mówiono, że w działaniach był raczej prymitywny”.

Korek albo Łysy

Pod pseudonimem „Korek” kryje się  Andrzej H. – od 1994 szef grupy mokotowskiej, która po rozbiciu mafii pruszkowskiej i wołomińskiej stała się najpotężniejszym gangiem w Polsce. Urodził się w 1957 roku w Warszawie. Działalność przestępczą zaczął jako nastolatek, na początku lat 70.

– Po dzielnicach się chodziło i rozrabiało – przyznaje dziennikarce Ewie Ornackiej w książce „Kombinat zbrodni”. – Ja też rozrabiałem, zamiast się uczyć i szkoły pokończyć. Z wykształcenia jestem spawaczem, ale w zawodzie nigdy nie pracowałem. Po raz pierwszy trafiłem za kraty w wieku 17 lat, za mieszkaniówki.. Tak, okradałem mieszkania. Dostałem za to sześć lat, wyszedłem po czterech – wspomina.

Przyszły mafijny boss wychował się przy jednej ze spokojnych i cichych uliczek starej Sadyby. Znany dziennikarz Alex Kłoś, który sprowadził się z rodzicami na Godebskiego w latach 80., o historii herszta mafii dowiedział się od mieszkającego nieopodal (dziś już nieżyjącego) Stanisława Wielanka, lidera Kapeli Warszawskiej i Kapeli Czerniakowskiej. Na swoim blogu Kłoś podał za Wielankiem, że Korek urodził się i wychował w „małej kamienicy stojącej przy cichej uliczce, którą chodziłem do piekarni”. Z kilku źródeł udało nam się potwierdzić, że w opisie chodziło o ulicę Zieloną, niedaleko kładki nad Powsińską. Znajduje się tam trzypiętrowa kamienica w opłakanym stanie. Dziś już w rękach dewelopera, przechodzi właśnie gruntowny remont.

Tak jak na naszych oczach zaraz zmieni się dom rodzinny Korka, tak już zniknął z mapy Warszawy drugi punkt odniesienia, z którym był związany szef mokotowskiego gangu. W ubiegłym roku likwidacji uległ Bazar Sadyba na rogu Powsińskiej i św. Bonifacego. Alex Kłoś: – Od Staśka Wielanka, który też mieszkał nieopodal bazarku pewnego razu dowiedziałem się, że w lichym bazarkowym barze rezydował Korek.

Koledzy   i przyjaciele    

Z relacji Wielanka wynika, że działo się to już wtedy, gdy Andrzej H. był szefem mafii.  Być może właśnie w bazie Korka na bazarku spotykali się też inni przestępcy, związani z grupą mokotowską. Jak w 2016 roku informował Rafał Pasztelański z TVP, „w okolicach Sadyba Best Mall” spotykali się domniemany szef gangu w podwarszawskim Konstancinie – Rafał B. ps. Bukaciak oraz Wojciech S. ps. Wojtas, uważany za szefa komanda śmierci gangu mokotowskiego oraz jednego z bossów tzw. obcinaczy palców.

Piotr Machajski z Gazety Wyborczej wskazał z kolei jako miejsce ich spotkań graniczącą z bazarkiem galerię handlową. „Od tej pory “Bukaciak” i “Wojtas” spotykają się niemal codziennie, najchętniej w centrum handlowym na Sadybie. “Wojtas” jest zafascynowany “Bukaciakiem”. – Trafił swój na swego – mówi znajomym. – Twardy jest. Taki jak ja” – czytamy w artykule z 2016 roku.

Okolica spodobała się gangsterom. Już po rozbiciu grupy mokotowskiej widywano tu przedstawicieli również innych grup przestępczych. Dowiedzieliśmy się o tym w styczniu 2021, kiedy TVP Info poinformowało o oskarżeniu gangsterów z grupy markowsko-wołomińskiej za handel narkotykami w latach 2011 i 2013. „Prokuratura uważa (…), że (…) w czasie spotkania z grupą „Bukaciaka” w Sadyba Best Mall sfinalizowali (tj. grupa markowsko-wołomińska – przyp. red.) sprzedaż 800 gramów heroiny przemyconej z Turcji” – czytamy w relacji prasowej.

Znajomi z dzieciństwa

Korek nie tylko urodził się i rezydował na Sadybie, ale tu też dorobił się kręgu lojalnych znajomych z dzieciństwa, którzy stanowili trzon jego późniejszej przestępczej działalności. O takich związkach Andrzeja H. z późniejszymi policjantami, pisała dziennikarka Ewa Ornacka w swojej książce “Kombinat zbrodni. Władcy Mokotowa. Historia najbardziej brutalnej grupy przestępczej w Polsce!”.

–  Bajbus (Krzysztof M., szef grupy przestępczej w mafii mokotowskiej, zajmujący się ściąganiem długów i napadami na tiry – przyp. red.) nieraz woził Andrzeja H. na komendę, więc widział, jak się tam poklepywali i wymieniali braterskie pocałunki. Szef gangu i funkcjonariusze byli kolegami z dzieciństwa, wychowali się razem na Mokotowie, na Czerniakowie. Dzięki tym znajomościom Andrzej H. miał być “poukładany” na policji.

Kto jeszcze wchodził w skład bliskiego kręgu znajomych z Sadyby? Tu możemy tylko domniemywać. Skorumpowany policjant Dariusz S. „Steryd” podczas składania zeznań tak opowiadał o strukturze grupy mokotowskiej: – O wszystkim co się dzieje w grupie decyduje zarząd. To są tzw. starzy mokotowscy. Należą do nich Korek, Szeląg, Kolarz, Myniek, Żyd i Daks. Korek był główną i najważniejszą osobą w zarządzie, ale decyzje odnośnie wydatków podejmowano wspólnie.

Z grupą mokotowską ściśle współpracowała też inna grupa, powiązana geograficznie, zwana „Dolny Mokotów”.  Kierowali nią Sebastian L., ps. Lepa, i Artur N., ps. Archi.  – Dolny Mokotów” i „Ursynów” były w ścisłej strukturze grupy mokotowskiej – opowiadał anonimowo jeden z policjantów CBŚP dla magazynu “997”, cytowany przez portal Warszawa Nasze Miasto.

Brutalność to ich specjalność

Nie wiemy, czy powyżsi liderzy grup przestępczych znali się z Sadyby. Pewne jest natomiast to, że przynajmniej niektórzy byli widywani na osiedlu. – W 1990 roku widać ich było na plaży (Jeziorka Czerniakowskiego – przyp. red.) – o Korku i jego prawej ręce, a późniejszym szefie grupy, Daksie mówi portalowi Sadyba24, Alex Kłoś.

Wspomniany Zbigniew C. ps. “Dax” to jedna z najważniejszych postaci w mafijnym świecie początku XXI wieku.  Jak pisze Patryk Szulc w Onecie:  „Był to bezwzględny gangster, którego bali się wszyscy. W półświatku krążyła nawet legenda, jak przy zatrzymaniu nie wystraszył się wycelowanej w siebie broni, ruszył w kierunku policjanta i został postrzelony. Pomimo tego obezwładnił funkcjonariusza i uciekł. Kierował ludźmi od “mokrej roboty” i zdaniem wielu przestępców miał na swoim koncie sporo ofiar.”

Grupa mokotowska zasłynęła brutalnością. 31 maja 2002 r. zademonstrowała swoją siłę. Mowa o egzekucji w centrum handlowym Klif przy ul. Okopowej w Warszawie — do krwawej strzelaniny doszło na oczach znajdujących się tam ludzi. Wówczas zginęły dwie osoby, jedna została ranna. Zabójca prawdopodobnie siedział wcześniej przy stoliku z ofiarami, nagle wstał i zaczął strzelać.

Ściskał głowę imadłem

Osobą, która kochała siać terror, był Tomasz S., ps. Komandos. Podporządkował sobie największych dilerów — kiedy jednego z nich porwał, ściskał mu głowę imadłem, potem obciął mu obie dłonie, w końcu poderżnął swojej ofierze gardło. Po zwłokach przejechał jeszcze samochodem. “Newsweek” opisywał na swoich łamach, że gangster opracował nawet “autorską” metodę pozbywania się zwłok: “Zawija ofiary w ogrodzeniową siatkę, przytwierdza do niej drutem dwie płyty chodnikowe i topi w Wiśle. Zawsze gdzieś między Nowym Dworem Mazowieckim a twierdzą Modlin”. Z brutalności słynęli też “Wojtas” i “Oskar” i to oni siali “mokotowski terror”.

Wojciech S., ps. Wojtas vel Kierownik był bardzo ważny w grupie mokotowskiej.Uuchodził za specjalistę od “mokrej roboty”. W policji był uznawany za jednego z najniebezpieczniejszych gangsterów.

“Inteligentny, bez nałogów, cieszący się ogromnym posłuchem, ale przede wszystkim bezwzględny”. Tak Wojciecha S. opisywał w rozmowie z TVP Info jeden z warszawskich śledczych.

“Swojego czasu Wojciech S. trząsł całym Ursynowem. Powiedzieć komuś w tamtych stronach ksywę »Wojtas«, to tak jakby stwierdzić: »człowieku, już nie żyjesz«. Zresztą cieszył się on dużą renomą w całym warszawskim półświatku. Wyjątkowo brutalny i niebezpieczny człowiek” – mówił Onetowi w 2016 r. jeden z informatorów.

Grupa mokotowska: kiedy zasadą jest brak zasad

Jedną ze świętości dla starych gangsterów była rodzina — grupa mokotowska świętość tę naruszyła. W 2008 r. zamordowali żonę “Bajbusa”, który kierował jedną z grup, wchodzących w skład “Mokotowa”.

“Był to bardzo mądry człowiek, bezwzględny, silny, wszyscy się go bali. Zawsze chciał pokazać, że to on rządzi, i oczekiwał od wszystkich nadzwyczajnego posłuszeństwa. Lubił się przechwalać, jak bardzo jest mocny w świecie przestępczym, ilu to ludzi mu się opłaca” — mówił o “Bajbusie” policjant działający w grupie “Bajbusa” Dariusz Sz., ps. Steryd.

Były szef Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym Komendy Stołecznej Policji Andrzej Kawczyński, ps. Kawior w rozmowie z dziennikarką Ewą Ornacką powiedział, że zabójstwo żony “Bajbusa”, obok morderstwa “Pershinga” z grupy pruszkowskiej, było przełomem w polskiej przestępczości zorganizowanej: “Zbóje zobaczyły, że nie obowiązują już żadne zasady, nie ma żadnych świętości. Bajka prysła”. Żona “Bajbusa” zginęła, bo ten pomógł policji zatrzymać kilkunastu członków swojej grupy oraz kilku gangsterów z konkurencji.

Grupa mokotowska: co mówią inni

Były szef Wydziału Zabójstw Komendy Stołecznej Policji Marek Dyjasz mówił w książce “Komando śmierci” Janusza Szostaka: “Chodziły pogłoski, że mokotowscy odpalają wszystko, co się rusza, co im staje na drodze. I zakopują tych ludzi w podwarszawskich lasach”.

— Miałem okazję ich spotkać, z uwagi na fakt, iż zarządzałem w imieniu “Pruszkowa” Ochotą. dzielnicą bezpośrednio przylegającą do Mokotowa, gdzie oni grasowali. Siedząc z wieloma mokotowskimi w więzieniu, sporo też się Dd nich nasłuchałem. Faktem jest, że byli to ostrzy zawodnicy. Bardzo zdecydowani i nieunikający sytuacji konfliktowych. Na mieście panowała opinia, że nie pier… się w tańcu — mówi Onetowi Grzegorz Ł., ps. Mięso, były pruszkowski gangster, który obecnie prowadzi kanał na YouTube “Mafia pruszkowska”.

Grupa mokotowska: Co robią dziś?

Grupę mokotowską rozbito w 2014 roku. Od 2003 roku sukcesywnie zatrzymywano i skazywano na wieloletnie więzienie blisko 50 członków grupy mokotowskiej. Część procesów nadal się toczy.

Andrzej H. ps. Korek został zatrzymany 14 lipca 2004. Gdański sąd postawił mu zarzut przemytu 325 kg kokainy z Ameryki Południowej do Gdyni w 2003. Okoliczności aresztowania zgrabnie opisał Alex Kłoś: „W Ameryce południowej ludzie z tamtejszego kartelu nafaszerowali kokainą maszyny budowlane. Maszyneria została zapakowana na statek i wysłana okrężną drogą do polski. Celnicy zaciekawili się kto też zamówił taki sprzęt i  okazało się, że firma, która nie ma nic wspólnego z budowlanką. Gdy statek zwinął w polskim porcie policja i celnicy zamknęli sprawę. Korek trafił za kraty.”  

Korek za przemyt kokainy otrzymał w 2008 roku prawomocny wyrok 12 lat więzienia. Na wolność miał wyjść w 2017, ale wówczas usłyszał kolejny wyrok i przedłużył pobyt w więzieniu do 2019.  Jak pisze Onet, podobno po opuszczeniu murów zakładu karnego zamieszkał na jednym z warszawskich osiedli. W kwietniu ubiegłego roku Fakt odnotował i sfotografował spotkanie Korka z byłym mężem Dody. Emilem S..

Pokonał go chłoniak

Prawa ręka Korka i późniejszy szef grupy mokotowskiej, Zbigniew C. ps. „Dax” został zatrzymany w 2007 roku. Dwa lata później skazany na 15 lat za przywództwo w grupie przestępczej i podżeganie do zabójstwa. W połowie 2019 roku został zwolniony z więzienia ze względu na zły stan zdrowia. Zmarł 12 grudnia 2019 roku. Jako przyczynę śmierci podano chłoniak.

Do dziś o latach świetności grupy mokotowskiej przypominamy sobie głównie za sprawą kolejnych filmów Patryka Vegi. Reżyser nie kryje, że fabułę jednego z nich konsultował z byłym członkiem grupy mokotowskiej. Jak przyznał Newsweekowi w 2018, zanim zajął się robieniem filmów w młodości sprzedawał narkotyki, imponowało mu środowisko przestępcze. Jeszcze kilka lat temu – przed premierą „Kobiet mafii” – mieszkał w swoim domu w willowej części Sadyby. 

Szczegóły egzekucji w “Klifie” – czytaj TUTAJ

Źródło: sadyba24.pl, kryminalnamalopolska.pl, onet.pl, gazeta.pl, tvpinfo.pl

Fot. pixabay.com