Grupa Trojanki siała postrach w Augustowie

Czarna kartka z kalendarza: 8 czerwca. 8 czerwca 1978 roku, Sąd Wojewódzki w Suwałkach, skazał Jana Dąbrowskiego i Jana Wołyńca na karę śmierci. Mężczyźni byli członkami tzw. grupy  Trojanki, która przez kilka lat siała grozę w Augustowie. Przestępców oskarżono o 9 zabójstw i 10 usiłowań. Nie można wykluczyć się, że to niepełna liczba popełnionych przez nich zbrodni.

Pod koniec lat 60. i na początku lat 70. w Augustowie i okolicach znajdowano ciała martwych mężczyzn, którzy utonęli. Przypadki te były traktowane jako nieszczęśliwe wypadki.  Sekcje zwłok ujawniały wyraźne ślady utonięć. U denatów wykrywano duże stężenie alkoholu. Na ciałach nie było wyraźnych oznak pobicia, zwłaszcza że przeważnie były w stanie rozkładu. Przy ofiarach znajdowano również niewielkie kwoty pieniędzy czy zegarek. To dlatego, na pierwszy rzut oka, trudno było podejrzewać zabójstwa na tle rabunkowym.

Z upływem lat ofiar przybywało. Oprócz podobnych okoliczności śmierci wszystkie te zdarzenia miały jedną wspólną cechę: w ostatnich godzinach życia pili alkohol w miejscowym barze lub restauracji „Albatros”.

Uwaga augustowskiej milicji skupiła się na 4-osobowej grupie stałych bywalców tych miejsc. Śledczy  dwie kobiety i dwóch mężczyzn nazywali grupą Trojanki od nazwiska jednej z pań. Zazwyczaj siedzieli przy osobnym stoliku i między kolejnymi kieliszkami wódki uważnie obserwowali resztę gości.

Grupa Trojanki: przebiegli i wyrachowani

Dziewczyny miały za zadanie zagadywać i zapraszać do swojego stolika albo przysiadać się do innych. Typowali mężczyzn, którzy mogli posiadać więcej gotówki. Pijani panowie w ich towarzystwie  wychodzili z knajpy. W umówionym miejscu czekała męska część  grupy Trojanki.  Bili najczęściej pięściami, ile tylko mieli sił. Zdarzało się, że tłukli swoje ofiary cegłami, butelkami i tym, co mieli pod ręką.

Ofiarami bandy padali wszyscy, których dało się oskubać. Przekrój społeczny był bardzo szeroki – od bezrobotnych, robotników i alkoholików, przez rolników, urzędników, kacyków partyjnych. Pijani i pobici  nie mieli żadnych szans na przeżycie, tym bardziej, że kilku denatów grupa wrzuciła zimą prosto w przerębel. Cynizm i bezwzględność przywódcy grupy objawiały się m.in. tym, że kazał pozostawiać część pieniędzy w kieszeniach ofiar, zegarek lub element biżuterii, aby nie zachodziło podejrzenie o napad rabunkowy.

W toku śledztwa, ofiar grupy Trojanki przybywało, podobnie jak przypadkowych świadków lub ludzi – zazwyczaj z marginesu – którzy pomagali w niektórych morderstwach. Ostatecznie w 1977 roku ruszył proces gangu z Augustowa. Jego członkowie zostali oskarżeni o zamordowanie 9 osób i usiłowanie zabójstwa kolejnych.

Grupa Trojanki była jedną z najgłośniejszych historii kryminalnych PRL-u, mocno oddziałującą na opinię publiczną. Bulwersowało nie tylko to, że ofiary były bestialsko katowane, ale również cynizm oprawców oraz niechlubna rola kobiet w całym procederze. 

8 czerwca 1978 roku sąd skazał Jana Dąbrowskiego i Jana Wołyńca na karę śmierci. Rada Państwa nie skorzystała z prawa łaski. Wyrok wykonano w 1979 roku w areszcie śledczym w Warszawie.

Jeśli interesuje się historia PRL-u może przeczytasz historię Zdzisława Najmrodzkiego, mistrza kradzieży i ucieczek. Czytaj TUTAJ.

Fot. pixabay.com