Gryfice: zamordował siostrę i jej dziecko

Czarna kartka z kalendarza: 8 października. W nocy z 7 na 8  października 2010 roku,  w bloku mieszkalnym  przy ul. Kościuszki w Gryficach (woj. zachodniopomorskie)  rozegrał się dramat. Marian B.  w bestialski sposób zamordował siostrę  24-letnią Małgorzatę i jej 3-letniego synka.

Tragedię odkrył konkubent zamordowanej i ojciec chłopca. Policja natychmiast zablokowała drogi wyjazdowe z Gryfic. W mieście zapanowała panika. Ludzie obawiali się, że sprawca będzie dalej zabijał. Nie wiadomo skąd pojawiła się plotka, jakoby mężczyzna miał listę osób, które chciał zabić. Podobno miał przy sobie pistolet i nóż.

W wyniku intensywnych działań policji, bandytę ujęto kilkanaście godzin później na dworcu PKP w Gorzowie Wielkopolskim.

Zabójca 4 października wyszedł z więzienia, gdzie odsiadywał 8-letni wyrok za malwersacje, paserstwo i handel narkotykami. Przez ostatnie dwa lata przebywał na oddziale dla niebezpiecznych przestępców. Na tak zwaną enkę, czyli oddział o zaostrzonym rygorze, trafić miał wskutek ataku na innego współwięźnia. Opuścił go krótko przed wyjściem na wolność. Przygarnęła go siostra, która zaproponowała bratu dach nad głową.

Marcin B. był już przed dokonaniem zbrodni pięciokrotnie karany, m.in. za oszustwa, włamania, posiadanie narkotyków.

Gryfice: kulisy zbrodni

Z ustaleń prowadzących śledztwo wynikało, że kilka dni później między rodzeństwem doszło do scysji: 24-letnia siostra chciała, by Marcin znalazł pracę i opłacał część rachunków. 29-latek odmówił. Wyszedł z domu, kupił nóż myśliwski i broń gazową. Nocą wszedł do pokoju siostry, zadał jej kilka ciosów nożem, a potem ranił śmiertelnie jej 3-letniego synka. Oboje zginęli na miejscu. Gryfice po zbrodni były w szoku.

Marian B. przyznał się do obydwu zabójstw. W śledztwie stwierdził, że siostra denerwowała go ciągłymi uwagami o wzięciu się do pracy.

– Siostra ciągle marudziła, że muszę sobie znaleźć pracę, a ja po wyjściu z więzienia musiałem odreagować. Zresztą w Gryficach trudno znaleźć robotę – mówił po zatrzymaniu.

Z ustaleń prokuratury wynika, że najpierw próbował zabić siostrę. Ale zdenerwował się płaczem małego siostrzeńca i to jego zabił w pierwszej kolejności.

Marcin B. podczas procesu zażądał dla siebie 25 lat więzienia. Prokurator bezwzględnie żądał dożywocia z możliwością zwolnienia dopiero po 40 latach (kiedy Marcin B. będzie miał 70 lat).

Ostatecznie oskarżony został skazany na dożywocie. Będzie mógł się starać o przedterminowe zwolnienie za 35 lat.

Fot. pixabay.com