Grzegorz Przemyk: bito go tak, aby nie było śladów

Czarna kartka z kalendarza: 14 maja. 14 maja 1983 roku, w szpitalu w Warszawie, w wyniku obrażeń narządów jamy brzusznej, dwa dni przed 19. urodzinami, zmarł Grzegorz Przemyk. Dwa dni wcześniej, skatowano go w komisariacie milicji przy ul. Jezuickiej.

Grzegorza Przemyka zatrzymano na placu Zamkowym, 12 maja 1983 roku, gdzie razem z kolegami świętował zdanie matury. Grzegorz wskoczył na barana znacznie niższego kolegi – Cezargo. Kilka kroków dalej przewrócili się. Świętujący maturzyści przyciągnęli uwagę załogi stojącego przy placu Zamkowym radiowozu i funkcjonariuszy ZOMO. Dwaj z nich wylegitymowali Grzegorza i jego kolegów. Przemyk nie miał przy sobie dowodu osobistego. Zomowcy zażądali, aby pojechał z nimi na pobliski komisariat przy Jezuickiej. Grzegorz poprosił kolegów, aby jego matka dostarczyła milicji dowód osobisty. Jego kolega – Cezary, powiedział, że nie zostawi kolegi samego i pojechał razem z nim.

Grzegorz Przemyk zmarł dwa dni po pobiciu

Po wejściu do komisariatu jeden z milicjantów wylegitymował Cezarego, a inny uderzył Przemyka w twarz, stwierdzając, że „nauczy go noszenia papierów”. Chwilę później do pomieszczenia weszło dwóch zomowców. Do środka wszedł kolejny milicjant, który nakazał swoim kolegom, aby bili tak, „żeby nie było śladów”. Krzyki Grzegorza Przemyka było słychać na zewnątrz… Niebawem do komisariatu wezwano karetkę. Milicjanci mówili, że zatrzymany jest prawdopodobnie niezrównoważony psychicznie. Sugerowano, że jest narkomanem.

Ostatecznie Przemyk trafił do domu, ale następnego dnia jego stan pogorszył się na tyle, że jego matka wezwała karetkę. W szpitalu na Solcu stwierdzono ogromne obrażenia wewnętrzne. Grzegorz Przemyk zmarł 14 maja o 13.15. Jego pogrzeb na warszawskich Powązkach był manifestacją oporu wobec reżimu komunistycznego.

3 maja 2008 roku Grzegorza Przemyka pośmiertnie odznaczono Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Został też upamiętniony m.in. ulicą na warszawskiej Pradze Południe, tablicami na gmachu liceum Frycza-Modrzewskiego i kamienicy przy Jezuickiej oraz kamieniem na terenie kościoła św. Stanisława Kostki na Żoliborzu.

Fot. domena publiczna

Stanisław Pyjas: nieszczęśliwy wypadek czy zabójstwo? Czytaj TUTAJ.