Halina L. uduszona na zlecenie męża

Czarna kartka z kalendarza: 18 stycznia. 18 stycznia 2011 roku, na warszawskim Ursynowie, zamordowano 59-letnią Halinę L. Kobieta została uduszona przez dwóch mężczyzn na zlecenie męża.

Zwłoki zamordowanej Haliny L. znalazł jej syn. Zaniepokoił się, bo matka nie odbierała telefonu i pojechał do mieszkania rodziców. Państwo L. byli po rozwodzie, ale mieszkali razem, ponieważ nie mogli dojść do porozumienia w sprawie podziału mieszkania.

Oczywiście, pierwsze podejrzenie padło na męża kobiety – Andrzeja L. Jednak mężczyzna miał alibi. W chwili zbrodni był w pracy (był zatrudniony jako spawacz w firmie drogowej).

Policja namierzyła sprawców zbrodni dzięki telefonowi, który ukradli Halinie L. Jeden z zabójców sprezentował aparat kuzynowi. Gdy ten go włączył, policja zdobyła wreszcie trop. Okazało się, że za sprawą stoją: 36-letni Mirosław G. i 58-letni Stanisław K. Mieszkający po sąsiedzku rolnicy z miejscowości Krępa, niedaleko Kocka. Mężczyźni byli ze sobą spokrewnieni: Stanisław K. był bratem stryjecznym żony Mirosława G. Mirosław miał czystą kartotekę, natomiast Stanisław za kratami przesiedział 25 lat więzienia.

Uduszona na zlecenie

Stanisław K. i Mirosław G. usłyszeli zarzut zabójstwa, a Andrzej L. – zarzut zlecenia zabójstwa.  Ostatni trafił za kratki trafił 46-letni Grzegorz F., mieszkaniec Wyszkowa. Prokuratura zarzuciła mu pomocnictwo w zabójstwie: skontaktowanie męża zamordowanej kobiety ze Stanisławem K., pośredniczenie w przekazywaniu pieniędzy za zlecenie. Według prokuratury, Grzegorz F. skontaktował swego znajomego z pracy – Andrzeja L., ze Stanisławem K. Małżonek Haliny L. wraz ze Stanisławem K. zaczęli obmyślać różne sposoby zamordowania kobiety. Do czasu wykonania zadania Andrzej L. zapłacił mu 10–12 tys. zł.

18 stycznia 2011 roku Andrzej L. wychodząc do pracy wpuścił do mieszkania Stanisława K. i Mirosława G., a sam poszedł do pracy.

W sądzie wszyscy oskarżeni zgodnie mówili, że nikt nie planował zabójstwa, miało być tylko nastraszenie. Sąd mówił, że to absurdalne tłumaczenie. Tezę o nastraszeniu obalił w kilku zdaniach. Podkreślił, że zabójcy zabrali ze sobą spray, który miał zmylić policyjne psy, i rękawiczki, by nie zostawić odcisków palców. Nie mieli za to kominiarek.

Głównym motywem zabójstwa była chciwość. Andrzej L. chciał zachować dla siebie całe mieszkanie. Sędzia podkreślał, że Halina L. kilkakrotnie składała zawiadomienia o tym, że mąż się nad nią znęca.

Stanisław K. został skazany na dożywocie, Mirosław G. na 14 lat więzienia, a Grzegorz F. na 6.  

Sylwester L. (oskarżyciel posiłkowy) chciał dla swojego ojca dożywocia. Sąd zdecydował jednak, że wystarczy 25 lat więzienia.