Halloween to zwyczaj, który niedawno stał się popularny w Polsce. Dzieci chodzą w przebraniach od domu do domu, prosząc o słodycze lub czasami pieniądze, z pytaniem cukierek albo psikus?. Psikusem tym może być psota wykonana na właścicielach domu lub ich własności, jeśli właściciel nie da zapłaty. Tego dnia doszło do wielu makabrycznych zbrodni. Przypominamy kilka z nich.
Z okazji Halloween Amerykanie dekorują swoje domy i przydomowe ogródki. Makabra miesza się z komedią, a straszenie odbywa się z przymrużeniem oka. Pewnie nie wszyscy wiedzą, że nazwa „Halloween” wzięła się od wigilii Wszystkich Świętych (All Hallows’ Eve). Samo święto jest jednak starsze. Wywodzi się od celtyckiego powitania zimy.
Noc z 31 października na 1 listopada – czyli wigilia dnia Wszystkich Świętych – od stu lat jest hucznie obchodzona w Stanach Zjednoczonych jako Halloween. W 1920 roku w mieście Anoka w stanie Minnesota zorganizowano pierwszą paradę. Mieszkańcy miejscowości, przebrani w kolorowe stroje, bawili się tak dobrze, że postanowili zrobić z tego lokalną tradycję. Ta szybko wykroczyła poza granice miasta, a nawet stanu. W 1937 roku Anoka okrzyknięto światową stolicą Halloween.
Halloween w USA to przeważnie czas spędzany z rodziną i przyjaciółmi a nawet z kolegami z pracy. Oczywiście z tej okazji ludzie dekorują domy, a motywami przewodnimi w dekoracjach są duchy, szkielety, czarownice, czarne koty itd. Często też wtedy Amerykanie jedzą specjalne halloweenowe menu. Około 75% dorosłych wychodzi na imprezy dla przebierańców, a wiele dużych galerii handlowych ma w swojej ofercie gry i atrakcje dla dzieci. Młodzi ludzie zazwyczaj świętują w szkole i używają do tego najbardziej wymyślnych kostiumów.
31 października poprzebierane dzieci późnym popołudniem i wczesnym wieczorem, włóczą się po okolicy. Jeśli drzwi się otwierają, wołają “Trick or Treat”, co oznacza „cukierek albo psikus“. Wiele amerykańskich miast organizuje również specjalne imprezy i wycieczki z przewodnikiem w nawiedzonych domach i do zaczarowanych miejsc.
Dziś to święto jest celebrowane nie tylko w USA, Kanadzie, Irlandii, Wielkiej Brytanii czy Australii. Obchodzi się je m.in. w Polsce, gdzie pojawiło się w latach 90. ubiegłego wieku. W ostatni dzień października, kiedy ludzie doskonale bawią się w duchy i zjawy doszło do kilku makabrycznych zbrodni…
Halloween: Bo nie wpuścili go na imprezę
W 2016 roku w noc Halloween jednego z mieszkańców San Antonio w Teksasie odwiedził Freddy Krueger. Ponieważ mężczyzna nie rozpoznał osoby przebranej za mordercę z “Koszmaru z ulicy Wiązów” oraz jego towarzyszy, nie wpuścił ich na imprezę. Grupka nieznajomych wdarła się jednak do środka i zaczęła przepychać z gospodarzem.
W pewnym momencie mężczyzna przebrany za Kruegera wyciągnął shotguna i strzelił do pięciu osób, na szczęście jednak żadna z nich nie poniosła śmierci w wyniku ataku. Napastnikiem przebranym za filmowego zabójcę okazał się 22-letni Robert Contreras. Mężczyznę oskarżono o napaść z bronią w ręku.
To był pastor-morderca.
John D. White siedział w więzieniu już dwa razy – raz za dźgnięcie młodej kobiety, a drugi raz za zabicie innej. Nie przeszkodziło mu to jednak, by po odsiedzeniu drugiego wyroku zostać pastorem niewielkiej kongregacji w Michigan.
White nie pozbył się jednak swoich morderczych skłonności i w 2012 roku w Halloween zamordował z zimną krwią 24-letnią córkę swojej narzeczonej. Później jakby nigdy nic pomógł przebrać się jej 3-letniemu synowi w halloweenowy kostium i odstawił go do jego ojca.
White powiedział śledczym, że zabił Rebekę Gay ze względu na swoje nekrofilskie fantazje, ale nie mógł sobie przypomnieć, czy uprawiał seks z jej ciałem. Mężczyznę skazaoy na co najmniej 56 lat pozbawienia wolności. Jednak już w tym samym roku popełnił samobójstwo w celi.
Fatalna pomyłka
31 października 2008 roku większość mieszkańców Sumter w Południowej Karolinie spodziewała się zobaczyć na swoim progu dzieci zbierające cukierki, jednak nie Quentin Patrick. Gdy 27-latek handlujący narkotykami usłyszał pukanie, wystraszył się, że przyszli po niego dilerzy z konkurencyjnego gangu.
Nie otwierając nawet drzwi, oddał 29 strzałów z broni automatycznej i postrzelił ojca oraz dwójkę jego dzieci, które przyszły po cukierki. 12-letni T.J. Darrisaw trafiono 11 razy i zmarł.
Taka jest jedna wersja wydarzeń, ale istnieje też druga. Zgodnie z nią Quentin cierpiał na syndrom stresu pourazowego po tym, jak rok wcześniej został obrabowany i postrzelony. Gdy zobaczył zamaskowane osoby zbliżającego się do jego domu, spanikował i zaatakował w obronie własnej rodziny.
Kiedy na miejsce tragedii przybyła policja, Quentin wyszedł z rękami uniesionymi do góry. Mężczyznę skazano na 16 lat pozbawienia wolności.
Halloween: Zabił za cukierki.
To halloweenowe zabójstwo to jedna z bardziej kuriozalnych i tragicznych spraw. 55-letni Ledell Peoples nie mógł znaleźć paczki cukierków. O zjedzenie słodyczy oskarżył swoją 49-letnią partnerkę Marię Adams, czym rozpoczął karczemną awanturę. Adams w pewnym momencie rzuciła w jego stronę talerzem, który rozciął mu skórę nad okiem.
Wściekły mężczyzna chwycił za nóż i pchnął nim kobietę wiele razy, na skutek czego zmarła. Śledczym tłumaczył, że zabił ją, bo… zabrała mu cukierki.
Halloween: Ofiara „uśmiechniętego mordercy”?
W 2002 roku 21-letni student Uniwersytetu Minnesota Chris Jenkins nie wrócił po halloweenowej imprezie do domu. Jego ciało w kostiumie Indianina, za którego był przebrany na Halloween, znaleziono cztery miesiące później w rzece.
Początkowo śmierć Jenkinsa została zaklasyfikowana jako przypadkowe utonięcie lub samobójstwo. Jednak obecność GBH we krwi (składnik pigułki gwałtu) oraz nietypowe ułożenie ciała dla topielców sprawiło, że w 2006 roku wznowiono śledztwo. Do tej pory nie udało się jednak znaleźć sprawcy.
Zabójstwo 21-latka często łączone jest z teorią Smiley Face Killer(s) [tłum. Morderca/Mordercy Uśmiechniętej Buźki – przyp. red], dotyczącą zabójstw wysportowanych studentów ze środkowo-zachodniej części USA.
Zgodnie z teorią morderca lub mordercy mordują młodych mężczyzn o określonym profilu, a następnie wrzucają ich ciała do zbiorników wodnych. W okolicy miejsca pozostawienia zwłok podobno zawsze miało pojawiać się graffiti uśmiechniętej buźki.
W przypadku Chrisa nie odnaleziono takiego symbolu, jednak zwolennicy tej teorii uważają, że są inne poszlaki, które upodobniają śmierć Jenkinsa do roboty Smiley Face Killer
Halloween i Syn Sama
Od tego dramatu minęły już 42 lata. W Halloween 1981 roku we wczesnych godzinach porannych Ronald Sisman i Elizabeth Platzman zamordowano w ich mieszkaniu na Manhattanie. Parę najpierw pobito. Później zastrzelona w sposób charakterystyczny dla egzekucji. Mieszkanie splądrowano. Policja, łącząc fakty, uznała, że motywem była kradzież pieniędzy z handlu narkotykami.
W sprawie pojawił się jednak nowy, niespodziewany trop. Jeden z więziennych informatorów powiedział policji, że jego towarzysz więziennej niedoli przewidział tę zbrodnię wiele tygodni wcześniej. Tym współwięźniem okazał się “Syn Sama”, czyli seryjny morderca David Berkowitz.
O Berkowitzu już wcześniej plotkowano, że jest członkiem satanistycznej sekty, która pomagała mu w popełnieniu części z jego zbrodni. Zgodnie z zeznaniami wspomnianego wcześniej informatora, Berkowitz miał powiedzieć mu, że sekta planuje dokonać w Halloween rytualnego morderstwa w jednej z rezydencji w Greenwich Village.
Sam “Syn Sama” powiedział policji, że para została zamordowana, gdyż Sisman posiadała nagranie strzelaniny, w którą zaangażowani byli członkowie sekty i planowała przekazać ją policji w zamian za wycofanie stawianych jej zarzutów związanych z narkotykami.
Chociaż nie znaleziono wystarczających dowodów na potwierdzenie wszystkich słów Berkowitza, część jego zeznań pokrywała się z faktami. Sprawy nie została jednak rozwiązana do dziś.
W 1992 roku Japończyk Yoshihiro Hattori był na wymianie studenckiej w Baton Rouge. W halloweenową noc postanowił poimprezować razem z synem rodziny, u której mieszkał.
Młodzi mężczyźni nie znali jednak dobrze okolicy, w której odbywało się przyjęcie. Zadzwonili dzwonkiem
“Człowiek, który zabił Halloween
O zatruwanych czy faszerowanych żyletkami łakociach na Halloween krążyło w USA wiele miejskich legend. Niestety, jedna z tego typu historii wydarzyła się naprawdę.
W 1974 roku w Houston ośmioletni Timothy O’Bryan wrócił do domu po długiej nocy zbierania cukierków. Jego ojciec Ronald O’Bryan poczęstował go słodyczami Pixy Stix. Gdy tylko chłopiec je zjadł, od razu zaczął wymiotować i zmarł w drodze do szpitala.
W mieście rozpętała się panika. Wyszło na jaw, że popularne cukierki, które zjadł chłopiec, zaprawiono cyjankiem. Śledztwo szybko jednak wykazało, że doprawił je nie kto, inny, jak ojciec chłopca.
Policja wpadła na ten trop, gdy Ronald co chwilę zmieniał wersję wydarzeń. Okazało się, że mężczyzna tonął w długach, a jego pomysłem na ich spłatę było zainkasowanie polisy ubezpieczeniowej za śmierć Timothy’ego, którą wykupił jakiś czas wcześniej.
To jednak nie wszystko. Szybko wyszło na jaw, że synobójca miał w planach zamordowanie także czterech innych chłopców, by oddalić podejrzenia od siebie, a winę zrzucić na sąsiada. Jak się okazało, mężczyzna rozdał zatrute Pixy Stix innym dzieciom, ale te na szczęście ich nie zjadły.
Ze względu na swoją diaboliczną zbrodnię mężczyzna został nazwany “Człowiekiem, który zabił Halloween”. Ze względu na użyte “narzędzie zbrodni” przylgnął też do niego pseudonim “Candy Man”. Rok po zabójstwie syna Ronald O’Bryan skazano na karę śmierci. “Zastrzyk trucizny” otrzymał w 1984 roku.
Źródło: ciekawostkihistoryczne.pl, gazeta.pl, natemat.pl
Fot. pixabay.com