Handel ludźmi to jedna z trzech – obok handlu bronią i handlu narkotykami – najbardziej dochodowych działalności przestępczych na świecie.
Tymczasem nasza świadomość na temat tego procederu jest minimalna. Zjawisko nadal jest bardzo słabo zidentyfikowane, a jednocześnie przenika praktycznie wszystkie obszary funkcjonowania dzisiejszego społeczeństwa. O formach współczesnego niewolnictwa, zakłamywaniu rzeczywistości i sposobach werbowania ofiar mówi prof. dr hab. Zbigniew Lasocik, prawnik i kryminolog, twórca i kierownik Ośrodka Badań Handlu Ludźmi UW, ekspert Komisji Europejskiej, ONZ, OBWE i Rady Europy w dziedzinie praw człowieka i handlu ludźmi.
ANNA RYCHLEWICZ Panie Profesorze, ile dziś wart jest człowiek? Jest tanim towarem?
ZBIGNIEW LASOCIK: Na poziomie frazesu, człowiek jest bezcenny. Jeśli się temu bliżej przyjrzymy, człowiek jest „niewiele wart”. Pamiętam sprawę sprzed wielu lat, kiedy kobiety w Niemczech sprzedawane były do prostytucji za 200 albo 250 marek. Jeśli chodzi o zorganizowany handel ludźmi, to była chyba najniższa cena. Więc jeśli pyta Pani, ile wart jest człowiek, to rzeczywiście niewiele.
AR: Dobrze się ten towar sprzedaje?
ZL: Znakomicie. Rynek jest w zasadzie bez dna.
AR: W Polsce również?
ZL: Oczywiście.
***
AR: Skąd bierze się społeczne przekonanie, że jesteśmy wolni od tego problemu? Że handel ludźmi nas nie dotyczy, a świadkami współczesnego niewolnictwa możemy być co najwyżej w kinie?
Mam odpowiedzieć dyplomatycznie czy uczciwie?
AR: Porozmawiajmy dziś uczciwie.
ZL: Po pierwsze – z lenistwa. Nie chcemy się dowiedzieć, co to za zjawisko i jak wygląda prawda. Po drugie – z oportunizmu. Bo po co nam prawda, która jest niewygodna? Ta prawda jest szczególnie niewygodna dla polityków, bo gdyby ją uznali, musieliby się zająć tym problemem. Ta prawda jest niewygodna również dla obywateli, którzy cenią sobie spokój i nie lubią wiedzieć rzeczy, które są dla nich nieprzyjemne. Amerykański psycholog społeczny Leon Festinger opisał kiedyś zjawisko dysonansu poznawczego: np. kiedy mam pewne wyobrażenie o sytuacji, ale fakty przeczą temu co myślę, to jest bardzo dyskomfortowa sytuacja, która rodzi napięcie. Dlatego muszę sobie z tym bardzo szybko poradzić.
Najczęściej radzę sobie tak, że nie dostosowuję swojego sposobu myślenia do tej sytuacji, tylko zakłamuję rzeczywistość. A ponieważ jako społeczeństwo jesteśmy także raczej leniwi i dość kołtuńscy, to wybieramy swoją prawdę. Prawdę, że Polska, czyli kraj ulubiony przez Boga i położony w centrum świata, nie może być krajem, w którym jest niewolnictwo! Oczywiście, może być jakaś eksploatacja czy ludzie mogą być źle traktowani. Na przykład dziecko może być molestowane przez księdza, młoda kobieta może być molestowana przez złego kierownika, a sekretarki molestowane przez prezesów. To jesteśmy w stanie zaakceptować, bo to jeszcze mieści się w naszym „kanonie” wiedzy społecznej, ale niewolnictwo?
Handel ludźmi
AR: Domyślam się, że społeczna świadomość zagrożeń związanych z handlem ludźmi jest dosyć niska.
ZL: Z moich badań, które przeprowadziłem jakiś czas temu wynika, że mniej więcej 30 procent Polaków ma jakiekolwiek pojęcie o handlu ludźmi. Jakiekolwiek, podkreślam.
Chcesz przeczytać cały wywiad? Sięgnij po Detektywa 1/2024 (tekst Anny Rychlewicz pt. Ile kosztuje człowiek). Cały numer do kupienia TUTAJ.