Iwona Wieczorek. To imię i nazwisko znają chyba wszyscy w Polsce. Zaginięcie młodej kobiety to jedna z najgłośniejszych zagadek kryminalnych w Polsce. Wszystko zaczęła się w lipcową noc, czternaście lat temu…
Policja przeprowadziła liczne śledztwa, ale nie udało się ustalić, co się stało z dziewczyną. Rodzina nie poddaje się i wciąż szuka swojej córki. Wciąż wierzą, że żyje i że pewnego dnia uda im się ją odnaleźć. Patrząc jednak z boku na tę sprawę nieuchronnie nasuwa się wniosek, że są na to coraz mniejsze szanse…
Iwona Wieczorek: co się stało na deptaku?
19-letnia Iwona Wieczorek zaginęła w drodze z imprezy w Sopocie do domu w Gdańsku. Wieczór spędziła z koleżanką Adrią oraz trzema poznanymi niedawno kolegami: Adrianem, Markiem i Pawłem. Ostatni raz widzieli ją ok. 2:50 nad ranem, gdy po kłótni opuściła klub i udała się w stronę domu. Między 3 a 4 rano rozmawiała jeszcze z koleżanką przez telefon. Monitoring miejski zarejestrował, jak idzie nadmorskim deptakiem w rejonie Jelitkowa, jednej z dzielnic Gdańska. Od domu dzieliło ją 20 minut. Niestety, nigdy tam nie dotarła
Dla Iwony lato 2010 roku miało być wyjątkowe. Po zdaniu matury cieszyła się najdłuższymi wakacjami w życiu. Nie pracowała, a niebawem czekał ją wyjazd do Hiszpanii. Zakończyła związek, któremu poświęciła sporo emocji. Kilka tygodni później znajomi wyszli z inicjatywą wypadu do klubu w Sopocie, czyli imprezowym centrum Trójmiasta. Zanim jednak wspólnie dotarli do Dream Clubu, uznawanego za wyjątkowo prestiżowe miejsce, z przyjaciółką Adrią oraz trzema kolegami Iwona udała się na działkę przy ulicy Reja w Sopocie. Jeszcze przed północą cała ekipa raczyła się mocnym alkoholem. Następnym przystankiem był lokal Mandarynka, skąd wszyscy szybko przenieśli się do wspomnianego Dream Clubu. Nieduża odległość pozwalała na pokonanie dystansu pieszo. Co działo się dalej? Z pozoru prosta historia staje się od tego momentu bardzo skomplikowana.
Trudne pytania od samego początku
Dlaczego Iwona Wieczorek wyszła z sopockiego Dream Clubu? – zastanawiali się dziennikarze „Super Expressu”. To było łatwe do ustalenia…
Już po około godzinie Iwona opuściła klub, by się przewietrzyć. Jak ustalili śledczy, przed 3:00 ponownie wyszła z imprezy. Tym razem była już bardzo zdenerwowana. Znana z wybuchowego charakteru Iwona Wieczorek miała pokłócić się z Pawłem, jednym ze współtowarzyszy. Ten rzekomo próbował ją zatrzymać, ale jego starania spełzły na niczym. Wcześniej, jeszcze wewnątrz budynku, młody mężczyzna przedstawił Iwonie współpracownika klubu, który miał znać się z “Krystkiem”, okrzykniętym po latach “łowcą nastolatek”. Rozemocjonowana dziewczyna, nie mając ze sobą żadnych pieniędzy, dotarła na bulwar nadmorski. O co poszło w tej awanturze? Nie wiadomo. Trudno jednak dać wiarę, że błahy powód sprowokował nastolatkę do oderwania się od grupy w środku nocy.
Iwona Wieczorek odrzuciła połączenie od Adrii, ale chwilę później wysłała jej SMS-a, w którym podała swoją lokalizację. Była już przy drugim wejściu na plażę, licząc od sopockiego molo. Nieopodal charakterystycznego chińskiego hotelu Zhong Hua mogła spędzić nawet 20 minut. Nikogo się jednak nie doczekała. Adria siedziała już bowiem w taksówce, a towarzysze imprezy mogli liczyć na “podwózkę” zapewnioną przez znajomego. Dziewczyny jeszcze się usłyszały.
W rozmowie telefonicznej, do której ostatecznie doszło, Adria wspomniała, że zostawi torebkę Iwony na swoim balkonie, na parterze. Mieszkały blisko siebie i podobne “transfery” udawały im się już w przeszłości. Nie mając na co czekać, Iwona rozpoczęła spokojny marsz biegnącym wzdłuż brzegu morza deptakiem w stronę granicy z Gdańskiem. Dalej kontynuowała w stronę Parku Reagana. W międzyczasie pisała do znajomych wiadomości tekstowe, jednak jej telefon się rozładował. Po drodze minęła miejsce, w którym tej nocy bawiły się dwie ważne dla sprawy postaci. Jedną z nich jest były chłopak Iwony, który miał rzekomo opuścić lokal nieco wcześniej, a drugą… tajemniczy mężczyzna w koszuli w kratę.
Zaginięcie Iwony Wieczorek: ostatni ślad
Iwonę Wieczorek monitoring zarejestrował po raz ostatni przy wejściu nr 63 na plażę w Gdańsku Jelitkowie. Na nagraniu widać, że niedaleko za 19-latką w tym samym kierunku idzie mężczyzna w kraciastej koszuli, z ręcznikiem zarzuconym na ramię. Po latach ustalono, że człowiek ten nie ma nic wspólnego z zaginięciem kobiety.
Czy Iwona kontynuowała marsz trasą wzdłuż morza? Dlaczego zdecydowała się pójść Parkiem Reagana? Czy spotkała po drodze jeszcze kogoś?
Kiedy Iwona zniknęła, jej znajomi mieli leżeć już w swoich łóżkach po powrocie z Dream Clubu. Przeszukania Parku Reagana nie przyniosły żadnego rezultatu. Sprawdzana była też działka w Sopocie, gdzie młodzież urządziła sobie “before party”. Nie ma również pewnych dowodów na to, że 19-latka dotarła na swoje osiedle. Jej torebki z balkonu Adrii nikt nie zabrał. Ojczym zaginionej twierdził jednak, że ze snu nad ranem zerwał go krzyk “Iwona!”.
Sopocka policja z kilkudniowym opóźnieniem podjęła działania. Śledztwo prowadzone w tej sprawie zostało umorzone w 2013 roku. Od tego czasu jednak trwały nieformalne działania w tej sprawie, weryfikowano kolejne hipotezy i otrzymywane sygnały. W 2019 sprawa trafiła do tak zwanego prokuratorskiego archiwum X w Krakowie.
Iwona Wieczorek: co mówiła matka zaginionej?
Jej matka dokładnie pamięta 16 lipca 2010 roku. Tak opowiadała o tamtym dniu w rozmowie z dziennikarzem „Wirtualnej Polski:
Wtedy ostatni raz widziałam Iwonę. Doskonale wszystko pamiętam, mimo że upłynęło już kilka lat. Mam w głowie obrazy, które nigdy nie znikną. Córka właśnie zdała maturę, szykowała się na studia. Były wakacje, wybierała się wieczorem na imprezę. Widziałam ją rano, jak spała w swoim łóżku. Obudziłam ją, mówiąc, że jadę do salonu fryzjerskiego, który prowadziłam w Sopocie. Chciała się ze mną zabrać. Ale – jak to nastolatka – wolała pospać dłużej. Przyjechała później. Zrobiła paznokcie, ułożyła włosy i wróciła do domu. Zadzwoniła jeszcze wieczorem, że jest już u koleżanki i zaraz wychodzą na imprezę. Powiedziała jeszcze, że mnie kocha i że będzie ostrożna. Później widziałam ją już na monitoringu, który zabezpieczono w czasie poszukiwań.
– Córka zachowywała się inaczej niż zwykle?
– Zupełnie normalnie, jak typowa nastolatka. Była podekscytowana imprezą. Szła tam z koleżanką i trzema niedawno poznanymi chłopakami. Zastanawiała się, co założyć. Później dowiedziałam się, że po drugiej w nocy pokłóciła się na imprezie z koleżanką i wyszła.
Kiedy ruszyły poszukiwania?
– Kiedy się pani zorientowała, że nie wróciła do domu?
– W piątek późno wróciłam do domu, następnego dnia od rana miałam klientki. Wiedziałam, że córka nocuje u koleżanki, z która poszła na imprezę, więc nic złego nie przeczuwałam. Wszystko było zwyczajnie. W ciągu dnia do salonu fryzjerskiego przyszli znajomi Iwony i zaczęli o nią pytać. Wtedy okazało się, że nie ma jej ani w domu, ani u koleżanki. Zaczęliśmy chodzić po Sopocie. Nikt nic nie wiedział. Płakałam. Byłam bardzo przestraszona, bo moja córka nigdy nie znikała. Zawsze dzwoniła, jeśli miała wrócić później. W końcu pojechałam na policję. Byli ze mną znajomi Iwony.
– Od razu ruszyły poszukiwania?
– Dla mnie wizyta na policji to był szok. Przychodzę i mówię, że zaginęło moje dziecko, a policjant przekonuje, że pewnie jest na imprezie albo u chłopaka i jak się wyśpi, to wróci. To było nieprawdopodobne. Każda matka zna swoje dziecko i wie, na co ono może sobie pozwolić, jakie ma zwyczaje. Moja córka nigdy nie robiła takich rzeczy bez uprzedzenia. Byłyśmy bardzo blisko i o wszystkim mi mówiła. To znajomi i rodzina jej szukali.
– Policja nic nie robiła?
– Zapewniali, że działają od momentu zgłoszenia. Tylko, że zgłosiłam zaginięcie w sobotę, we wtorek nadal się nie odezwali, nikt nie zadzwonił. Gdy ja dzwoniłam, słyszałam tylko: czekać, czekać, czekać. W tym czasie sami szukaliśmy Iwony, rozwieszaliśmy plakaty. W lokalnej telewizji udało się załatwić ogłoszenie o zaginięciu. Policja zaczęła działać dopiero wtedy, gdy pojawił się Krzysztof Rutkowski.
Iwona Wieczorek: podejrzani
W sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek podejrzanych było kilku mężczyzn.
Jednym z nich był Sebastian K., który był w tym czasie ochroniarzem w klubie Zatoka Sztuki. Był on widziany w towarzystwie Iwony Wieczorek w nocy z 15 na 16 lipca 2005 roku. Sebastian K. został zatrzymany przez policję, ale został zwolniony z aresztu z braku dowodów.
Kolejnym podejrzanym był Paweł B., który był kolegą Iwony Wieczorek. Był on widziany w towarzystwie Iwony Wieczorek w nocy z 15 na 16 lipca 2005 roku. Paweł B. został zatrzymany przez policję, ale został zwolniony z aresztu z braku dowodów.
W sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek podejrzany był również mężczyzna znany jako “pan ręcznik”. Mężczyzna ten został widziany w towarzystwie Iwony Wieczorek w nocy z 15 na 16 lipca 2005 roku. Mężczyzna ten miał ze sobą ręcznik, który został porzucony w okolicach miejsca, gdzie ostatni raz widziano Iwonę Wieczorek. “Pan ręcznik” nigdy nie został oficjalnie podejrzany w tej sprawie.
Iwona Wieczorek: Wielkie poszukiwania
Specjalne jednostki policji, detektywi, jasnowidze, radiesteci, dziennikarze śledczy, rodzina, znajomi, przyjaciele, przypadkowi ludzie – grono tych, którzy poszukiwali Iwonę Wieczorek, rozrasta się z roku na rok. Mundurowi przesłuchali ponad 3000 światków, weryfikowali dokumenty, telefony… Rodziły się i upadał hipotezy, niekiedy doprawdy mało prawdopodobne. Mimo wszystko do tej pory nie udało się rozwikłać tej sprawy.
Czy dziewczyna może żyć, gdzieś w tajemnicy – jak zakładano w jednym z możliwych scenariuszy? W tę możliwość nie wierzy nawet mama Iwony Wieczorek, która w wywiadzie telewizyjnym dla jednej ze stacji powiedziała wprost:
– Ja w to raczej nie wierzę, że Iwona mogłaby gdzieś sobie żyć, nie kontaktując się ze mną. To w przypadku Iwony nieprawdopodobne. Ona o wszystkim mi mówiła, dlaczego wtedy miałaby mi nie powiedzieć? Dlaczego miałaby zrezygnować z czegoś, co tak naprawdę bardzo chciała? Być w domu, skończyć studia – mówi matka. – Muszę wiedzieć, co się z nią stało. To jest moje dziecko i jestem na to w jakiś sensie przygotowana, że Iwona nie żyje. I muszę raz na zawsze ten etap zakończyć w swoim życiu.
Zaginięcie Iwony Wieczorek: ona miała tajemnicę?
Wciąż mnożą się teorie dotyczące sprawy. – Ona miała jakąś tajemnicę. Chciała się nią podzielić z babcią, z którą miała bardzo dobre relacje. Tydzień przed zniknięciem zapowiedziała, że chce jej coś ważnego powiedzieć przy kolejnej wizycie – mówił w rozmowie z PAP cytowanej przez Fakt24.pl insp. Marek Dyjasz, były szef Biura Kryminalnego KGP.
Były dyrektor Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji insp. Marek Dyjasz stwierdził w rozmowie z PAP cytowanej przez portal Fakt24.pl, że kluczem do rozwiązania sprawy zaginięcia Iwony Wieczorem są znajomi młodej kobiety. – Zbyt pobłażliwie, zbyt płytko sprawdzono krąg osób, które obracały się wokół Iwony Wieczorek. Trzeba było je wziąć pod lupę i – powiem kolokwialnie – troszeczkę “połamać” na zeznaniach, na nieścisłościach, na lukach informacyjnych – powiedział emerytowany funkcjonariusz policji.
Według insp. Marka Dyjasza “osoba, która, stoi za zbrodnią, miała czas na to, żeby te zwłoki na tyle skutecznie ukryć i na tyle ślady zatrzeć, że teraz z każdym miesiącem coraz trudniej będzie sprawę wyjaśnić”. Zdaniem rozmówcy PAP mało prawdopodobne jest to, by ktoś ze znajomych Iwony Wieczorek był mordercą. – Pamiętajmy, że te dzieciaki miały wtedy po 19 lat. Co oni wiedzieli o ukryciu, pozbyciu się ciała, żeby policja go nie odnalazła? Z tych spraw, z którymi miałem kontakt jako policjant, gdzie występowały młode osoby jako sprawcy, proszę mi wierzyć, że bardzo szybko te sprawy wychodziły – powiedział.
Zdaniem eksperta “są ciemne strony życia Iwony Wieczorek, o których policjanci dowiedzieli się dopiero później”. – Ona miała jakąś tajemnicę. Chciała się nią podzielić z babcią, z którą miała bardzo dobre relacje. Tydzień przed zniknięciem, zapowiedziała, że chce jej coś ważnego powiedzieć przy kolejnej wizycie. Nigdy nie dowiedzieliśmy się, o co chodziło. Tutaj mogą być różne wersje – powiedział insp. Marek Dyjasz.
Okrutny żart na Tit-Toku
Zaginięcie Iwony Wieczorek przynosi niespodziewane fakty…
Nie poznajesz mnie? Jestem Iwona Wieczorek – tak zaczyna się nagranie, na które możemy trafić przeglądając TikTok-a. Przerażający minutowy monolog to streszczenie całej historii zaginięcia. Z ekranu patrzy na nas młoda blondynka – to ostatnie, najbardziej aktualne zdjęcie Iwony Wieczorek sprzed zaginięcia. Mówi w pierwsze osobie i opowiada, co się stało i ile teraz wiadomo o jej zaginięciu. Jak piszą internauci: wypowiedź w pierwszej osobie wywołuje dreszcze.
“Szłam do domu, jednak nigdy nie dotarłam, ponieważ zniknęłam w niewyjaśnionych okolicznościch…Każdy zna moją historię i każdy ma swoją historię na temat mojego zaginięcia. Powiedz mi swoją teorię w komentarzach”.
Nagranie zostało wygenerowane dzięki możliwościom sztucznej inteligencji. W ten sposób powstają filmiki, w których osoby zaginione lub zmarłe opowiadają o sobie w taki sposób jakby robiły to na żywo.
Efekt jest przerażający. Internauci pisali w komentarzac:
Iwona Wieczorek – Ona tak strasznie na nas patrzy…
Kocham sprawy kryminalne, ale boję się tego przerobionego zdjęcia co mówi…
Przeraża mnie to, że to jest mówione w pierwszej osobie…
Zaginięcie Iwony Wieczorek: teoria goni teorię
Pierwszy podejrzany w sprawie zniknięcia Iwony był „mężczyzna z ręcznikiem”. Mimo wielu prób nie udało się zidentyfikować mężczyzny. Kilka miesięcy temu policja opublikowała inne nagrania, na których rzekomo jest ten sam mężczyzna. Po rozpowszechnieniu wideo w mediach i sieci, do funkcjonariuszy zgłosił się Teodor N. z Chorzowa, który jak twierdził, jest mężczyzną z nagrań. Jednak zdaniem śledczych nie jest mężczyzną z ręcznikiem, który szedł za Iwoną.
Ponadto teoria zawierająca przypuszczenia, ze “pan ręcznik” mógł mieć coś wspólnego ze zniknięciem Wieczorek, dość szybko została odrzucona, jednak zdaniem policji mógłby być cennym świadkiem. Według funkcjonariuszy, którzy badają sprawę “pan ręcznik” mógł być cudzoziemcem, który przypłynął na łódce, jednak to, kto przypływał lub wypływał z portu, nie zostało nigdy sprawdzone. Istnieje też prawdopodobieństwo, że nie żyje, dlatego mimo licznych apeli policji z prośbą o kontakt nikt się nie zgłosił.
Kolejny trop funkcjonariuszy
Następnym podejrzanym był Paweł P., który bawił się tego wieczoru z Iwoną. Chłopak odezwał się do matki dziewczyny rankiem w dniu zaginięcia Wieczorek, kiedy w jej nieobecności nie było jeszcze nic wzbudzającego podejrzenia. Ponadto nie zadzwonił sam, tylko poprosił o to koleżankę.
Matka Iwony stwierdziła, że zupełnie nie rozumie takiego zachowania. Nie tylko jej wydało się to podejrzane. “Browarkiem” zainteresowali się także funkcjonariusze, ponieważ chłopak był dalekim znajomym dziewczyny, a mimo to bardzo angażował się w jej poszukiwania. Jednak mimo inwigilacji Pawła P., licznych podsłuchów, sprawdzenia jego rodziców oraz dziadków nie znaleziono niczego podejrzanego. W grudniu 2022 roku mężczyzna został zatrzymany pod zarzutem utrudniania śledztwa.
Następna teoria – były chłopak
Kolejnym podejrzanym był były chłopak Iwony. Para rozstała się w nieznanych okolicznościach, a do tego mężczyzna składał fałszywe zeznania, co wzbudziło niepokój policji. Koleżanka Iwony twierdziła, że widziała go w klubie w okolicy, gdzie bawiła się Wieczorek, jednak on temu zaprzeczał.
Jak się okazało, nagrania monitoringu z tego klubu miały zbyt słabą jakość, by udało się zidentyfikować chłopaka, zaś nikt nie przesłuchał pracowników baru. Po latach wyszło na jaw, że nie ma dokumentów umożliwiających potwierdzenie, kto pracował wtedy w klubie, a tym samym nie ma szans na przesłuchanie tych osób.
Iwona Wieczorek… Trop śmieciarzy
Funkcjonariusze mieli także teorię na temat śmieciarzy zamieszanych w sprawę Wieczorek. W 2010 r. o 3:38 kamery zarejestrowały śmieciarkę przy wejściu na plaże nr 63, czyli tam, gdzie ostatni raz była widziana Iwona. W środku byli trzej mężczyźni. Jeden z nich zeznał, że widział wtedy Iwonę i wraz z kolegami zwrócił na nią uwagę, bo była bardzo ładna, jednak pozostali mężczyźni zaprzeczyli tym zeznaniom.
Ta teoria najbardziej pasowała, bo o 3:33 Iwona pisała do Adrii, że ktoś ją zaczepia. O 4:05 śmieciarka powinna zakończyć pracę i wrócić do bazy w Gdańsku, jednak na nagraniach samochód jest ustawiony w stronę Sopotu. O 4:58 śmieciarka została nagrana przez monitoring w okolicy parku Reagana, przy wejściu na plażę nr 60, czyli w teorii jednej z dróg, którymi Iwona mogła wracać. Jednak w środku widać tylko dwóch mężczyzn. Dopiero gdy auto rusza i w kamerze pojawia się tył samochodu, można zauważyć, że jeden z mężczyzn jest w środku paki, a obok niego – zdaniem niektórych – jest głowa Iwony.
W tej sprawie poproszono o wydanie opinii dwa różne zespoły antropologiczne. Jeden z nich twierdził, że to faktycznie mogła być ludzka głowa, zaś drugi kategorycznie wykluczał taką opcję. Funkcjonariusz, z którym rozmawiali dziennikarze “Superwizjera”, powiedział, że został zatrudniony “specjalista od map”, który ustalił, że nie było możliwości, aby auto zabrało Iwonę.
Śmieciarz Andrzej S., który zeznał, że widział wtedy dziewczynę, nie chciał rozmawiać z mediami. Na pytanie dlaczego jego koledzy nie potwierdzili jego wersji, jakoby mieli widzieć Wieczorek, powiedział, że są “głupcami”.
Dopiero gdy zaginięciem zajęła się krakowska prokuratura regionalna i śledczy z tzw. “archiwum X”, pod nadzorem prokuratora Piotra Krupińskiego, sprawa ruszyła. Rozmówca “Superwizjera” stwierdza, że dla prokuratora “nie było, że czegoś nie można”. Przeszukano i przekopano teren dawnej Zatoki Sztuki, a także sprawdzono studzienki kanalizacyjne, których nie weryfikowano do tej pory.
Iwona Wieczorek… Wszyscy kłamali?
Wśród błędów wymienia się także brak zabezpieczenia nagrań z kamer monitoringu klatki schodowej w bloku, gdzie mieszkała Iwona oraz przesłuchania ochroniarza nieistniejącego aktualnie hotelu w okolicy dopiero po kilku latach.
Pod wielkim znakiem zapytania stoją także zeznania innych osób. Z informacji “Superwizjera” wynika, że około 40 świadków przesłuchano wariografem i “wszyscy kłamali”.
Duże wątpliwości co do zeznań ma również matka Iwony Wieczorek. Kobieta przyznała, że nikt z przyjaciół nastolatki nie potrafił określić, o co się pokłócili w klubie. Policji także nie udało się tego ustalić.
Zaginięcie Iwony Wieczorek doczekało się wielu teorii spiskowych
Przez to, że sprawa zniknięcia Wieczorek była nagłaśniana przez media, przez wiele lat żyła nią cała Polska. W sieci pojawiły się fanpage oraz grupy, gdzie internauci dzielili się swoimi teoriami oraz uwagami w tej sprawie.
Matka dziewczyny opowiedziała, że dostała sms “niby od Iwony”, gdzie nadawca, podszywając się pod nastolatkę, pisał: “mamo żyję, zrób to, o co cię proszą”. Oszust kazał przygotować 800 tys. złotych. Kobieta dodaje, że w wigilie o 10 rano dostała kolejnego smsa, w której pisano, że “Iwona płacze i chce na Wigilię być w domu”. Matka Wieczorek ze łzami w oczach i łamiącym się głosem przyznała, że miała nadzieję na powrót córki na święta i nawet kupiła jej prezent pod choinkę.
Szantażysta został namierzony i skazany. Zaginięcie Iwony Wieczorek jest nadal nierozwiązane! W połowie czerwca 2024 roku w tej sprawie pojawił się nowy trop. Jaki?
Sprawdź TUTAJ
Źródło: gazeta.pl, onet.pl, se.pl, rmf24.pl, wp.pl, tvn24.pl,
Zdjęcie ilustracyjne. Fot. pixabay.com