Jan Kornas – czy zabił? Nikt nie wie, gdzie jest!

Jan Kornas: zapalony maratończyk, zgodne małżeństwo, brutalne zabójstwo i tajemnicze zniknięcie. Tak w pigułce można streścić tragiczną historię z Gogolina. W tym roku minie  28 lat od dramatycznych wydarzeń na ulicy Matejki w Gogolinie. A podejrzany wymyka się z rąk policji i skutecznie ukrywa się po popełnieniu zbrodni.

Anna i Jan Kornasowie mieszkali w jednorodzinnym domu przy ul. Matejki w Gogolinie. We wtorek 1 października 1996 roku Annę odwiedziła jej siostra. Z jej późniejszej relacji wynika, że między małżonkami wybuchła kłótnia.

– W domu Kornasów zdarzały się awantury, prawdopodobnie dochodziło także do przemocy – mówi jeden z policjantów pracujących nad tą zagadkową sprawą. – Mimo to Anna i Jan uchodzili wśród sąsiadów i znajomych za normalne, raczej zgodne małżeństwo – dodaje.

W tej sprawie aż roi się od pytań i niejasności, a pewne jest tylko, że niedługo po wyjściu siostry Anna Kornas została zamordowana drewnianą pałką.

„Już w przedpokoju zobaczyłam moją siostrę, leżała na podłodze kuchni w samej koszulce i majtkach, włosy zakrywały jej twarz. Zaczęłam krzyczeć do męża, że musimy zadzwonić na pogotowie, trzeba ją ratować, ale nigdzie nie mogłam znaleźć telefonu. Mąż, Jasiu, był policjantem. Kazał mi nic nie ruszać, pobiegłam do sąsiadów wezwać pomoc, a on w tym czasie szukał jego. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że on uciekł, myśleliśmy, że może jemu też coś się stało, może potrzebuje pomocy” – relacjonowała w 2017 roku na łamach „Gazety Wyborczej” siostra Anny Kornas Zdzisława, która razem z mężem znalazła zamordowaną kobietę 8 października 1996 roku.

Kulisy samej zbrodni są brutalne. Ciężko stwierdzić, czy doszło do niej pod wpływem nagłych emocji wywołanych awanturą, czy też była zaplanowana.

„Przyczyną zgonu Anny Kornas były liczne złamania kości czaszki, uszkodzenie mózgu. Natomiast na [jej] ciele zostały ujawnione również inne ślady. Były to różnego rodzaju zasinienia, nacięcia. Wskazywały, że przed śmiercią pokrzywdzonej były zadawane ciosy z dużą siłą”. Tak wyjaśniała prokurator Iwona Kanturska w programie stacji TVN24 „Czarno na białym” w 2017 roku.

W liczącym niespełna 12 tysięcy mieszkańców Gogolinie zapanowało niedowierzanie.

 – To była autentyczna żałoba. Ludzie przeżyli traumę. To była normalna rodzina. On był bardzo wysportowany. Brał udział w maratonach. Propagował zdrowy tryb życia, który dopiero wtedy stawał się u nas modny – wspominał Joachim Wojtala, burmistrz Gogolina, który wówczas był wiceburmistrzem.

Jan Kornas pracował jako nauczyciel wychowania fizycznego, potem wyjechał do pracy w Niemczech. Pani Anna, starsza od męża o 10 lat, zajmowała się domem, zawsze też towarzyszyła mu podczas zawodów. Nikt nie zauważył, żeby między nimi dochodziło do kłótni. Byli małżeństwem 8 lat.

– Pamiętam przerażającą ciszę i szok wśród mieszkańców. Nikt nie mógł uwierzyć, że coś takiego wydarzyło się w tak małej miejscowości. Że zrobił to ktoś tutejszy – dodaje Wojtala. Sąsiedzi z ul. Matejki do dziś się zastanawiają, dlaczego Annę zamordowano.

– Minęło tyle lat, a nie ma dnia, że jak przechodzę koło tego domu, to nie wspomnę, co jej się biednej przytrafiło. Wciąż nie mogę uwierzyć, że zrobił to jej mąż – mówi jedna z sąsiadek.

Oficjalnie Jana Kornasa oskarżono o zabójstwo, choć nigdy nie usłyszał tego zarzutu. Sam motyw w tego typu sprawach stanowi najbardziej skomplikowaną zagadkę.

Od 1997 roku Jan Kornas poszukiwany jest listem gończym za zabójstwo. Jedyny trop, na jaki wpadli policjanci, to ślad w Niemczech jeszcze w latach 90. Mężczyznę widziano w Hamburgu. Do zatrzymania mężczyzny jednak nie doszło. Nie pomogła w tym także nagroda w wysokości dwóch tysięcy marek wyznaczona przez niemiecką policję ani program „997” Michała Fajbusiewicza.

Jan Kornas jest najdłużej poszukiwanym polskim przestępcą na liście Interpolu. Poszukiwania prowadzone są także na mocy europejskiego nakazu aresztowania. Jak zapewniają śledczy – prędzej czy później wpadnie. Liczą też, że kogoś ruszy sumienie, że wreszcie pojawią się nowe informacje o poszukiwanym, bo przecież nie mógł się zapaść pod ziemię.

Rodzinę cały czas zastanawia to, jak tyle czasu udaje się ukrywać mężczyźnie, który uciekł bez dokumentów – policjanci znaleźli w domu jego dowód osobisty, paszport. Wtedy przecież jeszcze nie było Unii Europejskiej, strefy Schengen, więc nie mógł tak po prostu się przemieszczać.

Pytań w tej sprawie jest wciąż więcej od niebudzących wątpliwości odpowiedzi.

Dopóki Jan Kornas – żywy lub martwy – nie odnajdzie się, to, co zdarzyło się w domu Kornasów 1 października 1996, pozostanie tajemnicą. Jeśli jednak były nauczyciel z Gogolina żyje i, tak jak wskazują bezpośrednie dowody, ma na sumieniu swoją żonę, do końca swoich dni będzie musiał obawiać się aresztowania. Jeśli Jan Kornas żyje, to ma dziś 72 lata.

Jeśli ktokolwiek miałby wskazówki, gdzie może się znajdować poszukiwany lub znał okoliczności jego zniknięcia może pomóc policji. Kontakt z policją pod numerem 997 lub 112 oraz z Wydziałem Poszukiwań i Identyfikacji Osób w Opolu, ul. Korfantego 2, telefon: (47) 861 2355 lub email: poszukiwani@policja.gov.pl.

Super gratka dla wielbicieli zagadek kryminalnych! Szesnaście zagadek kryminalnych opublikowanych w miesięczniku “Detektyw” i kwartalniku “Detektyw Wydanie Specjalne” w 2021 roku, w nowej szacie graficznej. 

KUP TUTAJ

Źródło: tygodnikkrapkowicki.pl, gazeta.pl, policja.pl, nto.pl

fot. tygodnikkrapkowicki.pl/policja.pl