JayStation wymyślił śmierć swojej dziewczyny

Nieważne jak mówią, ważne, by mówili. Dla pieniędzy są w stanie zrobić bardzo dużo. Dla popularności – jeszcze więcej. Przekroczyć wszelkie granice i wyzbyć się wszystkich zahamowań. Tak, jak zrobił to popularny kanadyjski Youtuber JayStation, a właściwie Jason Ethier.

Mężczyzna ma kilka milionów fanów, dla których regularnie publikuje filmy o tematyce paranormalnej. Choć mają one mało wspólnego z rzeczywistością, cieszą się ogromną popularnością. Młodej gwieździe było jednak za mało sławy, więc chcąc podkręcić nieco swoją pozycję, postanowił opublikować poruszający film video. Ze łzami w oczach opowiadał w nim o stracie swojej dziewczyny, z którą wspólnie prowadził kanał na YouTube. Ta miała zginąć w wypadku samochodowym. W pierwszym z filmów zapowiedział, że ma jeszcze kilka nagrań z dziewczyną, które będzie publikował w najbliższych dniach. Fanów przybywało z każdą chwilą. Współczuli, wspierali, dopingowali. Wśród nich znaleźli się jednak ci mniej naiwni i bardziej dociekliwi. Wkrótce okazało się, że w ostatnim czasie policja nie odnotowała żadnego śmiertelnego wypadku na terenie Toronto. Wtedy też JayStation przyznał, że sprawa tragicznej śmierci jego ukochanej została wymyślona, a wszystko po to, by zyskać nowych fanów i zwiększyć zainteresowanie jego kanałem.

Nie tylko JayStation

Żyją po śmierci. Można zaryzykować twierdzenie, że dostali drugie życie, niczym bohaterowie komputerowych gier. Tymczasem brak w tym magii i medycznych cudów. Nie ma też tych biblijnych. Jest tylko głupota. Lekkomyślność, czasem pazerność. Pozorują własną śmierć. Bynajmniej nie po to, by zobaczyć, jak wygląda życie po drugiej stronie. Pobudki są nieco bardziej prozaiczne. Proste. Głupie.

Po wpisaniu w internetową wyszukiwarkę dwóch prostych słów: „pozoracja śmierci”, na jednej z pierwszych pozycji pojawia się praktyczny poradnik mówiący „jak najskuteczniej upozorować własną śmierć”. I choć może wydawać się to mało mądrym żartem, przez niektórych ta fraza przerabiana jest na wszystkie sposoby. Łącznie z tym obejmującym ćwiczenia praktyczne.

„Umierają”, by żyć. Wierzą w życie po „śmierci”. To jednak bywa zaskakująco krótkie, pełne nieprzewidzianych zwrotów akcji. Historia zna jednak przypadki, kiedy pozoracja śmierci wychodzi na jaw dopiero po… prawdziwej śmierci.

Chcesz poznać inne przypadki, gdzie ktoś upozorował własną śmierć? Sięgnij po Detektywa 4/2022 (tekst Anny Rychlewicz „Życie po (upozorowanej) śmierci”. Cały numer do kupienia TUTAJ.