„Jurata” – przemyt narkotyków, jakiego nigdy nie było

„Jurata” to statek, z którym pewnie jeszcze długo kojarzyć się będzie rekordowy przemyt narkotyków. Dokładnie 28 lat temu – 25 stycznia 1994 roku –  z biura Interpolu w Londynie nadano faks o odnalezieniu dzień wcześniej przez brytyjskich celników na pokładzie statku 1246 kilogramów kokainy o wartości (wówczas) 470 milionów dolarów. Narkotyki były przemycane w 48 beczkach z lepikiem. Tak zaczyna się historia największego ujawnionego przemytu narkotyków do Polski.

Styczeń 1994 r. Do portu Birkenhead koło Liverpoolu przybija kontenerowiec Polskich Linii Oceanicznych m/s „Jurata”. Statek wypłynął kilka tygodni wcześniej z Le Guaria w Wenezueli. Brytyjski port to drugi, po Belfaście, przystanek na starym kontynencie. Potem „Jurata” zawinie jeszcze do Hamburga, by w końcu zakotwiczyć w Gdyni. Od jakiegoś czasu nazwa kontenerowca wypływała to tu, to tam, zawsze w kontekście dużego przerzutu. Gdy zatem statek wreszcie wpływa na angielskie wody, Brytyjczycy postanawiają przyjrzeć się bliżej transportowanym kontenerom.

Zaczynają od dokumentacji i szybko natrafiają na interesującą nieprawidłowość. W kontenerach nadanych przez Transmaca C.A., firmy zarejestrowanej w Wenezueli, miały być dachówki bitumiczne oraz lepik. To dosyć tani towar. Aż dziwi, że ktoś sprowadza go z drugiego końca świata, tym bardziej, że – jak szybko policzyli angielscy celnicy – koszt transportu przewyższa wartość towaru. Funkcjonariusze z wydziału dochodzeniowego w Manchesterze wchodzą na pokład i zrywają plomby z kontenera, w którym poza dachówkami jest 49 beczek lepiku. Otwierają jedną z nich i kruszą brunatny materiał.

Idzie opornie, ale po kilkunastu minutach są przekonani, że mieli racje. W dobrze izolowanym pojemniku odnajdują 25 kg białego proszku. Ze wszystkich beczek wyjmują w sumie 1200 kg czystej kokainy. To rekordowa ilość, której strata z pewnością zaboli przemytników. Wtedy jeszcze nie wiedzą jak bardzo.

“Jurata” – przemyt i jego kulisy

Statek popłynął dalej bez narkotyków, tak by  można było ustalić odbiorcę towaru w Polsce. Całej operacji nadano kryptonim „Ayala”, a nieświadoma działań celników załoga, ruszyła w dalszy rejs, w stronę Polski. Tu po ładunek zgłosił się Krzysztof O., pełnomocnik firmy “Med-Glob” ze wsi Majdan koło Wiązowny. Wówczas gang zorientował się, że narkotyków nie ma – oznaczało to stratę ok. miliona dolarów.

Polskie śledztwo w całej sprawie zostało zawieszone na kilka lat, m.in. dlatego, że z Wenezueli nie nadeszły potrzebne stronie polskiej dokumenty. Sprawę “Juraty” udało się ruszyć dopiero dzięki zeznaniom “skruszonych” gangsterów – świadków koronnych, w  tym Jarosława S., ps. Masa.

Cały transport, od 24 stycznia 1994 r., kiedy to trafił do Birkenhead, aż do przewiezienia do Elbląga, był bacznie obserwowany przez policję. W tamtym czasie o przemyt, podejrzewano Wiesława K. ps. „Szwarceneger”, który jako przyboczny „Nikosia”, śmiało poczynał sobie w biznesie narkotykowym.

Jak się jednak okazało, za przemytem stała grupa pruszkowska, a mózgiem całej operacji był jeden z jej bossów, Leszek D. ps. „Wańka”. Gangster, za próbę przemycenia do Polski 1300 kg kokainy, otrzymał wyrok 11 lat pozbawienia wolności.

Kokaina z „Juraty” była faktycznie własnością kolumbijskiego kartelu i miała trafić przez Polskę do Europy Zachodniej. Przemyt narkotyków organizowała i ochraniał grupa pruszkowska. Jako honorarium za usługę gangsterzy z „Pruszkowa” mieli zatrzymać kokainę wartości około 30 milionów dolarów.

„Masa”, „Wańka” i reszta

Oficjalne śledztwo w sprawie przemytu na „Juracie” prowadziła w Polsce Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Niedługo jednak je zawiesza z powodów proceduralnych. Wszystko przezo dokumenty przewozowe lepiku i dachówek, które ma przekazać strona wenezuelska. Ich brak skutecznie paraliżuje postępowanie. Śledztwo rusza ponownie dopiero po zeznaniach świadka koronnego Jarosława S. ps. Masa. To dzięki niemu udaje się powiązać przemyt z bossem „Pruszkowa” Leszkiem D. ps. Wańka.

Proces rusza we wrześniu 2002 r. Prokurator oskarża „Wańkę” o współfinansowanie przemytu, ochranianie transportu przed innymi gangami oraz podjęcie się rozprowadzenia kokainy. W rzeczywistości to Leszek D. był mózgiem całej operacji. Prokurator to wie. Żąda 12 lat, ale w 2004 r. boss dostaje 8. Wyszedł  w 2013 roku.

Przemyt wszech czasów. Przechwycono 16 ton kokainy

Rekordową kontrabandę zabezpieczono w porcie w Hamburgu przed rokiem. Celnicy w porcie w Hamburgu dostali sygnał o podejrzanej przesyłce od służb w Holandii. Miała się w nich znajdować masa szpachlowa. Po prześwietleniu kontenerów okazało się jednak, że w środku są także liczne blaszane pojemniki z inną substancją. W sumie znaleziono 1700 puszek wypełnionych szesnastoma tonami kokainy.

Szef urzędu celnego w Hamburgu Rene Matschke powiedział, że w tamtejszym porcie wiele już widziano. Jego zdaniem najnowsze znalezisko „przebija wszystko”. W jego ocenie zarekwirowane narkotyki mogą osiągnąć na czarnym rynku wartość od 1,5 do 3,5 miliarda euro. Jak dodał, to niezwykły sukces celników.

Szesnaście ton to największy transport kokainy, jaki kiedykolwiek przechwycono w Niemczech i Europie, a być może i na świecie. Celnicy przyznają, że w ostatnich latach udaremniają coraz większe przemyty kokainy. Mówią wręcz o trendzie wzrostowym.

Szacuje się, że na jeden kilogram kokainy zabezpieczony przez policję i służby celne przypada dziesięć kilogramów, których nie udało się znaleźć. Jednocześnie rośnie też liczba konsumentów narkotyku.

Przemyt narkotyków staje się gigantycznym zagrożeniem. Ogromne zyski przekładają się na nowe przestępstwa, ale wpływają także do legalnie funkcjonującej gospodarki. W opinii Fiedlera niemieckie służby celne nie są jednak przygotowane do działań zakrojonych na tak szeroką skalę, konieczna jest ich reorganizacja.

Żródło: goniec.com, gazeta.pl, swiatmafii.pl, policja.pl, dw.com/pl

Jeśli chcesz kupić wszystkie e-wydania miesięcznika „Detektyw”, które wydaliśmy w 2021 roku, mamy dla Ciebie atrakcyjną propozycję. 12 numerów w cenie 9! Kupując pakiet, dostajesz trzy numery GRATIS. Kup TUTAJ