Urodził się w 1946 roku w Niemczech jako Karl-Heinz Sadrozinski. Był nieślubnym dzieckiem. Matka po porodzie uciekła ze szpitala, zostawiając go pod opieką pielęgniarek. Kiedy chłopiec miał 11 miesięcy, został adoptowany przez rzeźnika i jego żonę Gertrudę, którzy nadali mu imię Jürgen Bartsch.
Kobieta cierpiała na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Chłopiec wychowywany był w pełnej izolacji od rówieśników. Babcia, która często sprawowała nad nim opiekę, zamykała go w piwnicy, by uniemożliwić mu jakikolwiek kontakt z innymi dziećmi. Adopcyjna matka od samego początku znęcała się fizycznie nad maluchem. Po latach Bartsch przyznał, że dostawał w twarz tylko dlatego, że stanął na jej drodze. Po chwili kobieta go przytulała, domagając się czułości. W wieku 20 lat Jürgen został oskarżony o zabójstwo czterech chłopców w wieku od 8 do 13 lat. W postępowaniu zabójcy można dostrzec szereg podobieństw, które przywodzą na myśl jego dzieciństwo. Swoje ofiary zwabił do schronu przeciwlotniczego, gdzie wykorzystywał je seksualnie, okaleczał, kastrował, a nawet ćwiartował. Po wszystkim przytulał i całował. Dokładnie tak, jak po napadzie złości robiła to matka.
Nie tylko Jürgen Bartsch
W jaki sposób ludzie zostają mordercami? Na to pytanie postanowiła odpowiedzieć profesor kryminologii, Elizabeth Yardley. Wyodrębniła ona… trzy typy matek, które mogą mieć predyspozycje do wychowania morderców. Kobieta przekonuje, że matki same wychowują sobie zbrodniarzy i jest to nierozerwalnie związane z ich naturalną rolą w społeczeństwie.
Według teorii przywiązania, więź jaka tworzy się pomiędzy dzieckiem a matką, stanowi fundament zdrowia psychicznego i ma ogromny wpływ na rozwój społeczny. To matka uczy tego, czym jest miłość, jak okazywać uczucia i w jaki sposób budować relacje ze społeczeństwem. Jakość relacji kształtowana w rodzinie rzutuje na wszystkie inne stosunki na przestrzeni całego życia. Według badań, większość seryjnych morderców rzeczywiście określa swoje relacje z matkami jako chłodne i pozbawione emocji. Nie jest to jednak regułą… Są matki, które trwają przy dziecku. Na dobre i na złe. Od początku do samego końca.
Czy zbrodnię można wyssać z mlekiem matki? Czy dziecko wychowuje matka mordercy, czy po prostu matka? Psychologowie są zgodni co do jednego – konsekwencją zaniedbań ze strony rodziców jest brak umiejętności odróżnienia dobra od zła. Na osobowość psychopatyczną wpływ mają jednak dwa czynniki – zarówno te biologiczne, jak i środowiskowe. W końcu nie każdy człowiek z trudnym dzieciństwem i traumatyczną przeszłością wkroczy na ścieżkę zbrodni. W przypadku niektórych wstrząsające doświadczenia rozpoczynają się w chwili popełnienia zbrodni. Innych, popychają do niej… same matki.
Interesują Cię podobne historie? Sięgnij po Detektywa 5/2022 (tekst Anny Rychlewicz pt. Zbrodnia wyssane z mlekiem matki). Cały numer do kupienia TUTAJ.