Kamil z Częstochowy. Śmierć ośmiolatka

Kamil z Częstochowy nie żyje! Chłopiec od ponad miesiąca leczony był w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach po tym jak maltretował go ojczym. Zmarł w poniedziałek rano – przekazał rzecznik placówki Wojciech Gumułka.

“Kamilek zmarł dziś rano. Bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa. Doprowadziła do niej poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nieleczonymi ranami oparzeniowymi” – wskazał rzecznik.

Zapewnił, że Kamil otrzymał w GCZD wszelką możliwą pomoc medyczną. Korzystało z zaawansowanych metod leczenia, m.in. z respiratoterapii, dializoterapii oraz w wysokospecjalistycznej aparatury ECMO, zapewniającej wspomaganie krążenia i pozaustrojowe natlenianie krwi.

“Był pod ciągłą, niezwykle troskliwą opieką naszego personelu medycznego. To wszystko niestety nie wystarczyło, aby uratować chłopca” – zastrzegł Gumułka.

“W imieniu personelu szpitala przekazujemy wyrazy głębokiego współczucia biologicznemu ojcu dziecka. Dziękujemy też wszystkim tym osobom, którzy tak bardzo przejęły się losem chłopca. Wspólnie z Państwem, jako personel szpitala, dzielimy dziś wielki smutek z powodu odejścia Kamilka” – podkreślił rzecznik GCZD.

Kamil z Częstochowy: zarzuty dla matki i ojczyma

Sprawa Kamilka wyszła na jaw 3 kwietnia, kiedy służby zaalarmował ojciec dziecka. Gdy zainterweniowała policja, stan chłopca był na tyle ciężki, że musiał zostać przetransportowany do szpitala śmigłowcem.

Śledczy ustalili, że nad dzieckiem miał znęcać się 27-letni Dawid B., ojczym chłopca. Mężczyzna miał m.in. polewać dziecko wrzątkiem i kłaść na rozgrzanym piecu. 

Jego stan od samego początku opisywano jako ciężki. Mowa o rozległych oparzeniach całego ciała, śladach po przypalaniu papierosami i złamaniach kończyn.

Zarzuty w sprawie usłyszał ojczym dziecka, 27-letni Dawid B., który przyznał się do winy. Prokuratura oskarżyła go o usiłowanie pozbawienia życia pasierba i znęcanie się nad nim. Matce, Magdalenie B., zarzuca się narażanie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Zarzuty postawiono niedawno także siostrze matki zmaltretowanego ośmiolatka i jej mężowi, którzy mieszkali rodziną Kamila pod jednym dachem.

Ojciec pożegnał się z synkiem

Stan ośmiolatka w ostatnich dniach był na tyle zły, że ojciec pożegnał się z nim w sobotę.

Dziecko leży podłączone do aparatury. Lekarze poprosili pana Artura, by mówił do synka, bo to może pomóc.

“Przytuliłem go, potrzymałem za rączkę, powiedziałem, że czeka na niego braciszek” – relacjonował zapłakany ojciec zmaltretowanego dziecka. Przy łóżku chłopca byli także personel, lekarze i ksiądz.

Źródło: interia.pl, polsatnews.pl

Fot. pixabay.com