Kamila z Gdańska zabita przez chorego na raka

Czarna kartka z kalendarza: 6 listopada. 6 listopada 2011 została zamordowana 23-letnia Kamila z Gdańska. Dziewczyna była wolontariuszką w szpitalu. To właśnie tam poznała swojego zabójcę – chorego na białaczkę Grzegorza G.

Tego dnia 29-letni wówczas Grzegorz G. spotkał się 23-letnią Kamilą. Poznali się w szpitalu, gdzie kobieta pracowała jako wolontariuszka, a Grzegorz był pacjentem. Chorował na białaczkę i czekał na dawcę szpiku kostnego.

Gdy Kamila nie wróciła z tego spotkania do domu, rodzina zawiadomiła policję o jej zaginięciu. Dzięki zapisom monitoringu rejestrującego ruch na drodze w leżącej pod Gdańskiem miejscowości Żukowo, ustalono, że w dniu zaginięcia kobieta jechała samochodem z Grzegorzem G. z Gdańska w stronę Kościerzyny. Po godzinie auto ponownie zarejestrowały kamery – wracało do Gdańska, a jechał nim tylko kierowca – Grzegorz G.

Mężczyznę zatrzymano i postawiono mu zarzut zabójstwa. Na jego ubraniu oraz w jego pojeździe znaleziono ślady krwi należące do Kamili B. Po 10 dniach śledczy ustalili miejsce ukrycia zwłok. Ciało kobiety zostało zakopane w lesie, w  miejscowości Hopowo, koło Kartuz. Dziewczynę uduszono paskiem i wrzucona do wcześniej wykopanego grobu.

Kamila z Gdańska nie chciała z nim być

Zdaniem sądu Grzegorz G. wszystko wcześniej zaplanował i wiedział co robi. Podczas procesu mężczyzna nie przyznał się do winy, odmówił składania wyjaśnień. Jednak prokuratura przed sądem zaprezentowała dowody, które pośrednio wskazywały na związek Grzegorz G. ze śmiercią dziewczyny, m.in.: jej krew pod jego paznokciami i na mankietach jego kurtki oraz bluzy, grudki gleby pochodzącej prawdopodobnie z okolic miejsca zabójstwa na samochodzie i rękawicach z bagażnika auta.

Jego winę mogły też sugerować poprzedzające tragedię awantury, do jakich dochodziło pomiędzy nim a Kamilą. Mężczyzna mówił dziewczynie: „Wybieraj, albo on, albo ja…”. Był wściekły, że Kamila jest z innym mężczyzną, z którym planowała ślub. Zdaniem śledczych Grzegorz zabił ją, bo ona nie chciała być jego partnerką i był o nią zazdrosny.

Poszlakowy proces trwał niemal 3 lata, a zdaniem sądu – Grzegorz G. próbował go dodatkowo przedłużyć, zasypując biegłych lekarzy pytaniami. Szokiem jednak było ujawnienie podczas procesu zawiłości genetycznych, które pojawiły się w toku postępowania. Okazało się bowiem, że Grzegorz G. jest chimerą i posiada dwa DNA – jedno swoje, drugie dawcy szpiku. Prokuratury nie zmylił jednak biologiczny ślad drugiego możliwego sprawcy.

W listopadzie 2015 roku sąd skazał 33-letniego Grzegorza G. za zabójstwo 23-letniej na  karę dożywotniego więzienia. Takiego wyroku domagała się prokuratura.