Był rok 1983, kiedy Jimmy Lee Gray, usłyszał wyrok: kara śmierci – za porwanie, zgwałcenie i zamordowanie 3-letniej dziewczynki. Mężczyzna trafił do komory gazowej w Missisipi.
Zagazowanie, które wydawało się prostym zabiegiem, nagle przybrało zaskakujący obrót. Komora, w której miało dojść do egzekucji, była wyposażona w metalowy pręt, który znajdował się bezpośrednio za skazanym. Głowa więźnia nie była w żaden sposób zabezpieczona czy chociażby przytrzymana pasem. Po uruchomieniu komory Lee Gray zaczął uderzać głową w pręt, w wyniku czego stracił przytomność. Kat nakazał wietrzenie komory choć Grey wciąż oddychał. Obrażenia głowy były jednak na tyle poważne, że ten wkrótce zmarł. Niedługo potem okazało się, że egzekutor był kompletnie pijany, a komplikacje podczas wykonywania wyroku, przyczyniły się poniekąd do uchwalenia przepisów, zgodnie z którymi zastrzyk miał być jedyną dopuszczalną metodą stracenia więźniów skazanych po 1 lipca 1984 roku.
Chcesz poznać inne spartaczone egzekucje sięgnij po Detektywa nr 5/2021 (tekst Anny Rychlewicz pt. Spartaczone egzekucje). Do kupienia TUTAJ.