Czy Karina Surmacz widziała zabójstwo mamy?

Karina Surmacz zaginęła prawie 20 lat temu. Okoliczności tego zdarzenia są dramatyczne i bulwersujące. Nie można wykluczyć, że 7-letnia dziewczynka padła ofiarą mafijnych porachunków.

2 stycznia 2003 roku ciotka 7-letniej wówczas Karinki zgłosiła policjantom z warszawskiego Mokotowa zaginięcie dziewczynki. Miała ona wówczas około 140 cm wzrostu, długie blond włosy do ramion, bladą cerę, brązowe oczy. Karina mogła być świadkiem zabójstwa własnej matki i jej znajomego, osób powiązanych z niebezpiecznymi grupami przestępczymi.

Dramat rozegrał się w mieszkaniu przy ulicy Dąbrowskiego w Warszawie, w 2002 roku, w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Zabójca lub zabójcy zjawili się tutaj, kiedy Anna Surmacz była już w łóżku i szykowała się do snu. Ktoś zadzwonił do drzwi. Poszedł je otworzyć Piotr Sz. Chwilę potem – niemal z przyłożenia – oddano w jego kierunku 3 strzały. Zaraz potem zabójca podszedł do przerażonej kobiety i celując jej w głowę i kręgosłup, oddał kilka śmiertelnych strzałów. Wszystko wskazuje na to, że ona również zginęła na miejscu. Nie miała jakichkolwiek szans na ucieczkę.

Karina zaginęła tuż po ich śmierci. Z mieszkania po tym tragicznym zdarzeniu zniknęło kilka ubrań dziewczynki. Wszystko wskazuje na to, że Karina nie opuściła domu sama, lecz w towarzystwie 34-letniego przyjaciela rodziny Rafała Mikołajczyka, który już wcześniej ukrywał się przed organami ścigania. Był bowiem poszukiwany przez policję m.in. listem gończym.

Karina Surmacz: znaki zapytania

Najprawdopodobniej mała Karina, schowana za wersalką lub zasłonką, obserwowała z ukrycia egzekucję. Sprawcy podwójnego zabójstwa nie zauważyli jej i tylko dzięki temu ocaliła swoje życie. Choć nie można wykluczyć, że tamtego tragicznego dnia nie zależało im na jej śmierci. Dalszy przebieg wypadków pozostaje w sferze domysłów i hipotez.

Wiele wskazuje na to, że 7-latka kilkanaście godzin po tym dramacie zadzwoniła do doskonale znanego jej przyjaciela mamy – 34-letniego wówczas Rafała i opowiedziała o tym, co się stało. Tak wynika z billingu telefonu stacjonarnego w mieszkaniu zamordowanych. Mężczyzna przyjechał po nią, zabrał ze sobą, zaczęli się ukrywać. Jakie były ich dalsze losy, nikt nie wie.

Komunikat policji

Chociaż od zaginięcia Kariny minęło prawie 20 lat, na policyjnej stronie z zaginionymi osobami wciąż widnieją jej zdjęcie i rysopis.

Wzrost: 140 centymetrów.

Włosy: długie, do ramion, ciemny blond.

Twarz: owalna, cera blada.

Oczy: brązowe.

Uszy: średnie, przylegające.

Nos: mały, prostolinijny.

Ubranie: czerwona czapka z polaru z granatowym paskiem z nausznikami, kurtka pikowana czarna, spodnie granatowe jeans, czarne kozaki za kostkę, zapinane na suwak.

Data zaginięcia: 27 grudnia 2002 roku.

Okoliczności: mogła być świadkiem zabójstwa swojej matki i jej partnera.

Na zdjęciu uśmiechnięta dziewczynka pozuje z koleżankami i kolegami ze szkoły. Stoi pośrodku. Ale wtedy miała siedem lat, więc teraz na pewno wygląda inaczej. Jeżeli żyje.

Karina Surmacz: żadnego odzewu

W mediach wielokrotnie ukazywały się zdjęcia poszukiwanej dziewczynki, zaś Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Komendy Głównej Policji  w 2009 roku przeprowadziło szczegółowe badania antroposkopijne z zakresu progresji wiekowej. To dzięki temu sporządzono hipotetyczny portret Kariny w wieku czternastu lat, który był wielokrotnie publikowany w mediach. I znowu nic. Żadnego odzewu, żadnej informacji.

Z biegiem lat coraz mniejsze są szanse, że Rafał Mikołajczyk i Karina Surmacz żyją. Trzeba być naprawdę dużym optymistą by w to wierzyć. Wiele wskazuje na to, że Karina jest najmłodszą ofiarą gangsterskich porachunków w Polsce. Ale to tylko hipoteza. Z formalnego punktu widzenia jest bowiem nadal zaginioną.

Potrzebny ktoś, kogo ruszy sumienie

Dlaczego do dzisiaj nie udało się wykryć sprawców podwójnego zabójstwa, a także odnaleźć Kariny Surmacz oraz Rafała Mikołajczyka?

Policjant z Wydziału Zabójstw, który pracował przy sprawie, opowiadał  – Matka dziewczynki i jej konkubent związani byli ze środowiskiem dilerów narkotyków. Kuzynem matki Karinki był Janusz O. ps. Cygan, ważna postać w świecie handlarzy narkotyków w pierwszej połowie lat 90. Ci ludzie nie chcą współpracować z policją.

Dodaje, że w takim środowisku w tle są duże pieniądze, a jednocześnie przestępcy są bardzo brutalni. – Dziecko mogło zostać zabrane z dobrej woli, by nie oglądało tego, co się stało, ale mogli też je zabrać, by zabić gdzie indziej. W tamtych czasach i dzisiaj przy zabójstwie dziecka policja pracuje na całego. Jeszcze kilka lat temu zwalniała jednak tempo, gdy dziecko tylko zaginęło, a tutaj w tle były dodatkowo porachunki w środowisku przestępczym – dodaje były policjant.

Niemal wszyscy policjanci, z którymi mieliśmy okazję poruszyć ten temat są przekonani, że dziewczynka nie żyje. – Gdyby żyła, to po tylu latach pojawiłby się jakiś trop – tłumaczy.

Niektórzy mieli nadzieję, że któryś z gangsterów przypadkiem powie, co się stało z Kariną. Niestety, nigdy nie pojawił się żaden trop. To chyba ostatnia szansa…  Być może kiedyś skruszony gangster opowie śledczym, co się stało wieczorem 27 grudnia 2002 roku w mieszkaniu w Warszawie.

Fot. policja.pl

Jeśli chcesz kupić wszystkie e-wydania miesięcznika „Detektyw”, które wydaliśmy w 2021 roku, mamy dla Ciebie atrakcyjną propozycję. 12 numerów w cenie 9! Kupując pakiet, dostajesz trzy numery GRATIS. Kup TUTAJ