Karina Surmacz: miała 7 lat, gdy przepadła bez wieści

Czarna kartka z kalendarza: 26 grudnia. 26 grudnia 2002 roku, w Warszawie, zamordowano  Annę S.  i jej partnera – Piotra S. Świadkiem zbrodni była 7-letnia córka kobiety – Karina Surmacz. Po odnalezieniu ciał „Andzi” i „Świra”, okazało się, że zniknęła bez śladu, córka zamordowanej. Zaginął też Rafał M. ps. Święty, który poszedł do domu „Andzi” w dzień po zabójstwie.

Dramat rozegrał się w bloku na warszawskim Mokotowie. Ktoś zapukał do drzwi mieszkania przy ulicy Dąbrowskiego. Piotr poszedł je otworzyć. Kiedy je uchylił ktoś strzelił mu prosto w głowę.  Kiedy mężczyzna upadł na podłogę oddano kolejne dwa strzały. Potem zabójca wszedł do pokoju i kilkoma strzałami zabił Annę. Obydwoje zginęli na miejscu. Najprawdopodobniej Karina widziała co się dzieje. Słysząc krzyki, przerażona schowała się i przeczekała, aż zabójca wyjdzie.

Matka Kariny – Anna, „Andzia” i jej partner Piotr, ps.„Świr” należeli do z niebezpiecznych grup przestępczych na terenie Mokotowa. Oboje zajmowali się handlem narkotykami. Nie wiadomo, dlaczego ich zamordowano. Policja miała różne hipotezy: od porachunków na tle finansowym, po zbrodnię na tle osobistym, której miałby dokonać odrzucony kochanek „Andzi”.

W 2004 roku Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów umarza śledztwo z powodu niewykrycia sprawcy zabójstwa. W uzasadnieniu umorzenia stwierdzono:

„Pilnego ustalenia wymagają dalsze losy Kariny. Być może przetrzymują ją sprawcy zabójstwa bądź inne osoby. Być może nie żyje. Niewykluczone, że Rafał Mikołajczyk 27 grudnia spotkał się z Kariną, a ich losy są ze sobą ściśle związane. Na obecnym etapie śledztwa wyczerpano możliwości dowodowe w (…) sprawie. Z tego powodu postępowanie umorzono. (…) Podjęcie takiej decyzji w żaden sposób nie będzie ograniczało dopuszczalności wykonywania dalszych czynności procesowych w sprawie, w przypadku ujawnienia nowych istotnych okoliczności. Wówczas śledztwo zostanie podjęte i kontynuowane”.

Karina Surmacz: widziała śmierć matki?

Mieszkanie na parterze kamienicy przy ulicy Dąbrowskiego w Warszawie należało do Marcina – męża „Andzi”. Jednakże półtora roku przed tragicznym wydarzeniem „Andzia” wyrzuciła męża z domu.

Ważną postacią w historii dziewczynki jest wówczas 34-letni Rafał Mikołajczyk, pseudonim „Święty”. Mężczyzna był uzależniony od heroiny i również związany z gangsterskim światem. Policja poszukiwała go listem gończym.

Mężczyzna  przyjaźnił się od wielu lat z „Andzią” i bardzo dobrze znał Karinę. Był chrzestnym dziewczynki. Co więcej, jego córka chodziła wraz z nią do jednej klasy. Karina często nocowała u koleżanki w mieszkaniu Mikołajczyka.

27 grudnia 2002 roku – dzień po tragedii – Rafał Mikołajczyk zadzwonił do Anny. Telefon odebrała 7-letnia Karina, co oznaczałoby, że przez kilkanaście godzin przebywała w mieszkaniu ze zwłokami matki i jej partnera. Po krótkiej rozmowie  z dziewczynką Mikołajczyk przekazał swojej partnerce, że musi pojechać sprawdzić, co stało się w mieszkaniu Anny. Z partnerką skontaktował się raz jeszcze mówiąc, że nie może teraz rozmawiać i później wszystko wyjaśni. Jednakże nigdy więcej nie zadzwonił. Wiele wskazuje na to, że Karina opuściła mieszkanie właśnie w towarzystwie Rafała Mikołajczyka.

Policja przyjechała do mieszkania w Sylwestra. Uprzednio koleżanka „Andzi” zadzwoniła do jej siostry – Małgorzaty informując, że w mieszkaniu kobiety od kilku dni szczeka pies i świecą się choinkowe lampki. Na miejscu policja znalazła ciało „Andzi” i „Świra” i kilka żółtych łusek po pociskach kalibru 9 mm wystrzelonych z pistoletu CZ. Zalecono badania balistyczne, z których wynikało, że w Polsce nigdy nie użyto tej broni do popełnienia przestępstwa. Kariny w mieszkaniu już nie było. Nie odnaleziono również żadnych śladów, które mogłyby oznaczać, że dziewczynkę zamordowano na miejscu lub stosowano wobec niej przemoc.

Pytania bez odpowiedzi

Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Komendy Głównej Policji za pomocą progresji wiekowej sporządziło portret Kariny w wieku nastoletnim, który również opublikowano z czasem w mediach. Mimo tego w sprawie nie pojawiły się żadne nowe informacje.

„Czy w taki sposób zostanie rozwiązana kwestia zabójstwa w mieszkaniu przy Dąbrowskiego oraz zaginięcie Kariny i Świętego? Niewykluczone, bo policja i prokuratura od kilku lat „nękają” przestępców związanych z grupą mokotowską. Być może kiedyś skruszony gangster opowie śledczym, co się stało wieczorem 27 grudnia 2002 roku w mieszkaniu w Warszawie” – zastanawiał się w 2002 roku dziennikarz dziennika „Rzeczpospolita”. Minęła kolejna dekada jednak sprawa obecnie jest równie tajemnicza jak w 2012 roku.

Karina Surmacz zaginęła i nikt nie wie, co się z nią stało!

Więcej o sprawie pisaliśmy TUTAJ.

Fot. policja.pl