Karol Kot – zabójca o niewinnej twarzy

Czarna kartka z kalendarza: 16 maja. 16 maja 1968 roku został stracony Karol Kot, zwany „Wampirem z Krakowa”. W latach 60. XX wieku siał postrach w rodzinnym Krakowie. Młody mężczyzna o przyjemnym wyrazie twarzy zabijał dla przyjemności.

Karol Kot wywodził się z inteligenckiej rodziny. Razem z rodzicami mieszkał na krakowskim Kazimierzu. Jego najbliżsi nie mieli pojęcia o jego prawdziwej naturze.

We wrześniu 1964 roku, kiedy Karol Kot miał niespełna 18 lat, wszedł do kościoła sercanek przy ul. Garncarskiej 24 w Krakowie i dźgnął bagnetem modlącą się tam kobietę i uciekł. Potem napadał na kolejne kobiety, a następnie na dzieci. To właśnie zabójstwo 11-letniego chłopca (13 lutego 1966 roku), który wyszedł z domu pozjeżdżać na sankach, a potem próba zabójstwa 7-letniej dziewczynki, sprawiły, że Karol Kota został wreszcie zatrzymany (14 lipca 1966 roku).

Na pierwszy rzut oka był to uprzejmy i grzeczny młody mężczyzna. Nauczyciele nie mieli do niego żadnych zastrzeżeń. Po maturze planował wstąpić do szkoły oficerskiej, a od 1965 roku był nawet członkiem ORMO. Interesował się strzelaniem. Fascynowały go także noże, miał ich niezłą kolekcję. Koledzy jednak opowiadali o jego niezdrowych fascynacjach.

Karol Kot został uznany za poczytalnego

Oskarżono go o zabójstwo 2 osób (77-letniej Marii Plichty oraz 11-letniego Leszka Całka), 10 prób zabójstwa oraz 4 podpalenia. Karol Kot przyznał się do zarzuconych mu czynów. Podczas wizji lokalnej, która stanowiła dla spektakl, z teatralnymi gestami pokazywał, jak dopuszczał się zbrodni. Uśmiechał się przy tym szeroko, jakby wspominanie tego co zrobił sprawiało mu szczerą radość. To było przerażające.

Pomysł zaatakowania człowieka przyszedł mu do głowy już w 1960 roku, jednak zrealizował go dopiero 4 lata później.

Zdaniem biegłych Karo Kot był poczytalny i działał w pełni świadomie. Chociaż dzisiaj niektórzy twierdzą, że cierpiał na chorobę psychiczną. Jego proces toczył się w tej samej sali, gdzie sądzono Ritę Gorgonową i Władysława Mazurkiewicza. Wyrok zapadł 14 lipca 1967 roku. Kara śmierci. Sąd drugiej instancji zmienił ją na dożywocie, jednak w wyniku wniesienia rewizji nadzwyczajnej, ponownie zapadł wyrok kary śmierci. Egzekucję przez powieszenie wykonano 16 maja 1968 roku.

Fot. domena publiczna

Mariusz Sowiński, czyli „Wampir ze Stefankowic”. Czytaj TUTAJ.