Kim jest Anna Delvey, rzekoma dziedziczka fortuny

Anna Delvey kilka lat temu niemal podbiła Nowy Jork. Zaprzyjaźniła się z kilkoma wpływowymi osobami, które nie tylko jej uwierzyły, ale również wprowadziły na salony. Młoda kobieta umiejętnie manipulowała swoimi bogatymi znajomymi. Wielu z nich przyznało później: „Myśleliśmy, że ma tyle pieniędzy, że po prostu straciła rachubę”. Okazało się, że tak naprawdę nie miała ani grosza. A życie prowadziła w imponującym stylu

Recepta na oszustwo prawie doskonałe? Przeczytać książkę Tadeusza Dołęgi-Mostowicza „Kariera Nikodema Dyzmy” i dostosować ją do realiów XXI wieku.  Okazuje się, że metody robienia błyskawicznej kariery, opartej na kreowaniu fałszywego wizerunku, są dość uniwersalne i można stosować je na całym świecie.

Nie bez powodu od kilkudziesięciu lat Nikodem Dyzma jest symbolem sprytnego oszustwa i karierowicza; człowieka „znikąd”, który sobie tylko znanym sposobem dostał się na wytworne salony. Nie wiem, czy Anna Sorokin, czytała książkę Dołęgi-Mostowicza. Pewnie nie miała okazji się z nią zetknąć, ale jej historia brzmi jak scenariusz ciekawego filmu sensacyjnego (pierwszy już powstał!).

Młoda kobieta naciągała właścicieli drogich hoteli, restauracji i galerii na setki tysięcy dolarów, wmawiając im, że pochodzi z Niemiec i jest dziedziczką olbrzymiej fortuny. Obiecywała, że lada dzień spłaci wszystkie zaciągnięte zobowiązania. Była niezwykle przekonująca, wielu jej uwierzyło. Pewnego dnia misterne oszustwo wyszło jednak na jaw.

Anna Delvey: Lubiła być w centrum uwagi i dominować nad innymi

Zanim została Anną Delvey, nazywała się Anna Sorokin. Urodziła się w 1991 roku w Rosji. Pochodziła z przeciętnej rodziny: ojciec był kierowcą ciężarówki, matka – sprzedawczynią w sklepie spożywczym. Miała jeszcze młodszą siostrę. Cała czwórka mieszkała na przedmieściach Moskwy.

Od dzieciństwa chciała wkroczyć do świata mody.  Zawsze kochała modę, od 13 roku życia kupowała efektowne magazyny – opowiadała jej koleżanka ze szkoły podstawowej.  – Nie chciała zostać modelką, chciała zajmować się dziennikarstwem. A naszym ulubionym filmem z nią były „Wredne dziewczyny”. Podobało jej się, że to takie negatywne bohaterki.

Inni znajomi z tamtego okresu dodają, że od najmłodszych lat była pewna siebie, wręcz arogancka, lubiła być w centrum uwagi i dominować nad innymi. Gdziekolwiek się pojawiła niemal w naturalnym sposób stawała się liderem grupy, koncentrując na sobie uwagę towarzystwa.

Kiedy miała 16 lat  rodzina Sorokinów wyjechali do Niemiec. Ojciec zajął się instalacją systemów grzewczych.. Zaczęli układać sobie życie na obczyźnie bo cała rodzina uzyskała niemieckie obywatelstwo. Stać ich było by wysłać córkę do szkoły do Londynu, w Central Art School of St. Martin, jednak Anna po kilku miesiącach wróciła Niemiec.

Zaczęła pracę jako stażystka w firmie public relations, potem przeprowadziła się do Paryża, gdzie nadal obracała w kręgu ludzi związanych z marketingiem i reklamą. Tam też przybrała pseudonim Anna Delvey, którego pierwszy raz użyła podczas sesji zdjęciowej dla magazynu „Purple”.

Anna Delvey: Etap Manhattan

W Paryżu zarabiała zaledwie 400 euro miesięcznie, Nadal pozostawała na utrzymaniu swoich rodziców.  Nie tylko przesyłali jej skromne kieszonkowe, ale również płacili za wynajmowane przez nią mieszkanie.

W 2014  roku przeniosła się do Nowego Jorku. Początkowo miał to być tylko kilkutygodniowy wyjazd, ale szybko znalazła tam więcej przyjaciół niż w Paryżu i dlatego podjęła decyzję o pozostaniu na stałe po drugiej stronie oceanu.

Nikt nie potrafi teraz powiedzieć gdzie i kiedy po raz pierwszy pojawiła się na tamtejszych salonach. Było to jedną wielką zagadką. Wedle krążących plotek (część z nich rozpowszechniała ona sama) miała być córką niemieckiego arystokraty, bądź potentata paliwowego, kolekcjonera sztuki albo wysoko postawionego dyplomaty z Europy Zachodniej.

Ona sama opowiadał o sobie, że dostawała w spadku 60 milionów dolarów, które ulokowane są w funduszu powierniczym. Warianty życiorysu dostosowywała do sytuacji i rozmówcy. Oczywiście nikt nie zadawał jej szczegółowych pyta o źródło fortuny, dla nowojorskiej śmietanki towarzyskiej ważne było, że ma duże pieniądze… Albo przynajmniej o takich opowiadała. Zanim jednak prawda ujrzała światło dzienne minęło trochę czasu.

– Wspólny znajomy powiedział mi, że Anna szuka przyjaciół, bo dopiero przed kilkoma tygodniami przeprowadzi się z Paryża do Nowego Jorku – zeznał jeden z miejscowych DJ-ów. – Po naszym pierwszym, krótkim spotkaniu, zawsze pojawiała się przy moim ilekroć robiono zdjęcia. Była protekcjonalna wobec wszystkich i zachowywała się, jakby była lepsza od reszty towarzystwa. Wiedziała, że im częściej będzie widywana na zdjęciach nocnych z niektórymi celebrytami, tym chętniej akceptowano ją na scenie towarzyskiej na Manhattanie.

Nie mówiła „proszę” i dziękuję”

Wkrótce Anna zaczęła pojawiać się na wszelkiego rodzaju wernisażach albo ciekawych imprezach w galeriach sztuki, gdzie obecna była miejscowa śmietanka towarzyska. Nie wiadomo, kto załatwiał jej zaproszenia i wejściówki, ale z tygodnia na tydzień stawała się nieodłączną częścią nowojorskiej bohemy. Często opowiadała o odziedziczonej ogromnej fortunie, z jeszcze większą pasją snuła plany założenia ekskluzywnego centrum sztuki, które miała nadzieję nazwać Fundacją Anny Delvey.

– Nie była nadzwyczajna – wspominała inna jej znajoma LeLoache Williams, dziennikarka „Vanity Fair”. – Zawsze uśmiechnięta, wybredna w kwestii tego, z kim rozmawiała. Myślałam, że jest mądra, a ona była cwana i przebiegła. W gruncie rzeczy była jednak podobna do innych ludzi, których spotykałam na imprezach nowojorskiego showbiznesu. W codziennym życiu nie była wzorem do naśladowania. Potrafiła być nieprzyjemna i niegrzeczna. Nie mówiła „proszę” i dziękuję”. Kiedy otworzyła się winda nie czekała, aż inni wysiądą tylko pchała się do środka. Nigdy jednak nie widziałam znaków ostrzegawczych, które mówią, że taka osoba jest oszustem lub żyje w kłamstwie.

Anna Delvey: Nareszcie w Nowym Jorku

Po przeprowadzce do Nowego Jorku zamieszkała w jednym z najbardziej luksusowych hoteli w mieście. Gromadziła ogromne rachunki na pokoje i wyżywienie w restauracji, za które obiecywała zapłacić przelewem. Mijał dzień za dniem, a pieniądze nie przychodziły. Zwalała to na awarię systemów komputerowych albo bliżej nieznane problemy techniczne banku, którego centrala mieściła się w Europie Zachodniej.

Nikogo nie dziwiło, że tak bogata kobieta nie ma zwykłej karty kredytowej. Ponieważ ciągnęła się za nią fama osoby bogatej i z koneksjami, początkowo nikt nie zaprzątał sobie tym głowy. Nikt nie miał podejrzeń co do jej wypłacalności.

W wielu miejscach traktowano ją jak celebrytkę. Nosiła markowe ubrania z metką Gucci i Yves Saint Laurent. Przenosiła się z jednego luksusowego hotelu do kolejnego, dawała wysokie napiwki, bywała na imprezach dla najwyższych sfer. Żyła na kredyt, później zaczęła wyłudzać pieniądze od znajomych, których poznała zaledwie kilka tygodni wcześniej.

Zaprzyjaźniła się z kilkoma wpływowymi osobami, które nie tylko jej uwierzyły, ale również wprowadziły na nowojorskie salony. Delvy umiejętnie manipulowała swoimi bogatymi znajomymi. Wielu z nich przyznało później: „Myśleliśmy, że ma tyle pieniędzy, że po prostu straciła rachubę”. Przyjaciele płacili jej ogromne rachunki za życie w hotelach w kurortach, masaż stóp, relaks w klubach i kolacje w restauracjach. Miała nawet własnego trenera fitness, który pracował ze znaną aktorką Dakotą Johnson, o której niektórzy mówią „złote dziecko Hollywood”.

Anna Delvey: pierwsze oszustwo

W 2015 roku pod pretekstem otwarcia klubu artystyczno-społecznego, który miał gromadzić nowojorską śmietankę towarzyską(to miało być coś na wzór  Soho Mouse New York) próbowała uzyskać pożyczki na kwotę ponad 20 milionów dolarów od City National Bank i jednego funduszu inwestycyjnego za pośrednictwem sfałszowanych dokumentów finansowo-księgowych. Na miejsce swojego klubu wybrała luksusowy budynek przy 281 Park Avenue South. Szukała inwestorów wśród bogatych przyjaciół. Niestannie prowadziła rozmowy telefoniczne, wysyłała mnóstwo maili, umawiała się na rozliczne spotkania biznesowe. Była bardzo zdeterminowana. Potencjalnym inwestorom podawała sfałszowane adresy mailowe nieistniejących doradców i księgowych. 

Oszustwo przy próbie wyłudzenia kredytu wyszło na jaw, jedyne co udało się jej osiągnąć to kartę kredytową z limitem 100 tysięcy dolarów. Jeszcze tego samego dnia wydała kilkanaście tysięcy dolarów na odzież, kosmetyki i jakieś drobiazgi do damskiej torebki.

Centrum sztuki niestety nigdy nie powstało to jednak nie przeszkadzało jej żyć na wysokim poziomie za pieniądze swoich przyjaciół To oni płacili za jej podróże do po całym świecie, noclegi w pięciogwiazdkowych hotelach, luksusowe lunche, obiady i kolacje.

Żyła życiem, o którym wiele kobiet w Europie i USA mogło tylko marzyć: w luksusie, na imprezach, na których ocierała się o elitę showbiznesu. Wszystko to dokumentowała zdjęciami na Instagramie. Można było odnieść wrażenie, że była uosobieniem bajki o Kopciuszku, która rozgrywa się w XXI wieku. Zwykła dziewczyna robiła karierę na nowojorskich salonach… Może dawała nadzieję tysiącom obserwatorów jej życia, że sukces jest w zasięgu każdego zwykłego człowieka.

Anna Delvey : Kopciuszek był naprawdę Kopciuszkiem

Anna Soroki vel Anna Delvey została zatrzymana w lipcu 2017 roku, w hotelowej restauracji Le Parker Meridien. Gdy po trwającym sześć godzin posiłku poproszono ją o opłacenie rachunku, żadna z jej kart kredytowych nie zadziałała kobieta próbowała tłumaczyć, że wkrótce rachunek pokryje ciotka, która właśnie jest w drodze z Niemiec. Rozmówca, który z nią przyszedł na obiad, nie był skłonny regulować rachunku i czym prędzej opuścił lokal. Anna została sama. Tym razem jej kłamstwa nie na wiele się zdały.

Jakież było zaskoczenie, że właściciel lokalu nie dał się nabrać na jej wyjaśnienia, tłumaczenia, prośby, wreszcie płacz. Mężczyzna był nieubłagany i wezwał nowojorską policję. Rzekoma bizneswoman została wylegitymowana i sprawdzona w bazie danych. Tamtego dnia okazało się, że nie jest tą osobą, za którą się podaje. Znajomi znali ją pod zupełnie innym nazwiskiem, tymczasem jej prawdziwe nazwisko było inne.

Tamten niezapłacony rachunek okazał się niewielkim kamyczkiem, który ruszył lawinę. Nowojorska księżniczka okazała się biedną dziewczyną, za którą nie stały żadne wielkie pieniądze. Kopciuszek był naprawdę Kopciuszkiem. Kilka tygodni później znowu trafiła na okładki gazet – tym razem nie jako gwiazda, ale jako podejrzana o oszustwo. Wraz z upływającym czasem i postępami w śledztwie kolejne osoby dorzucały swoje historie o tym jak płacili za nią rachunki zwodzeni obietnicami szybkiego oddania pieniędzy, które nigdy nie nastąpiło.

Chciała uchodzić za bogatą księżniczkę… i prawie to jej się udało.

Tworzenie aury tajemniczości wokół siebie, manipulacja, doskonała gra aktorska, perfekcja w kłamaniu, wreszcie tupet i pewność siebie to niektóre cechy charakteru, które pomogły młodej kobiecie przestępczej działalności. Do tego trzeba dodać perfekcyjność w wykorzystywaniu Internetu do kreowania fałszywej osobowości. 

W mediach społecznościowych dodawała zdjęcia z drogich restauracji, ekskluzywnych hoteli i cudownych miejsc na kuli ziemskiej, niedostępnych dla zwykłego śmiertelnika.  Ludzie, nawet ci bogaci, dali się na to nabrać. Tysiące przeciętnych ludzi śledziło niemal z wypiekami na twarzy kolejne wpisy, za pomocą których dokumentowała życie pewnej siebie, bogatej kobiety, aspirującej prawie do miana filantropki.

Sposób, w jaki wdarła się na nowojorskie salony, przynajmniej dla niektórych, nie był żadnym zaskoczeniem. Tupet, siła przekonywania i dar manipulacji to tylko kilka z czynników, że przez kilkanaście miesięcy żyła  zupełnie innym świecie przywdziewając maskę zupełnie innego człowieka.

Można jednak zastanawiać się, jak to się stało, że bogaci ludzie, niekiedy związani z branżą finansów, tak szybko stali się ofiarą przebiegłej oszustki? Dlaczego stracili zwykłą, ludzką czujność? Czy zaślepiła ją wizja, że za młodą kobietą stoją olbrzymie pieniądze, a znajomość z nią może przełożyć się na wymierne korzyści finansowe?

Przepraszam za błędy, które popełniłam

Pobyt w areszcie, a potem rozprawa sądowa przed nowojorskim sądem chyba niczego jej nie nauczyły. Publiczne wystąpienia w świetle fleszy aparatów fotograficznych były kolejną okazją do kreowania wizerunku. Okazało się, że wynajęła doradcę-stylistę, który dobierał dla niej ubiór, makijaż i fryzurę. Na niektórych rzeczywiście zrobiła efekt „wow”. Szczupła, skromna, elegancka kobieta z długimi włosami i smutnych oczac,h skrytych za dużymi, czarnymi oprawkami okularów korekcyjnych, na pierwszy rzut oka mogła wzbudzić współczucie.

Publiczność może dała się nabrać. Nowojorska Temida – raczej nie!

Prokurator zarzucił jej całkowity brak wyrzutów sumienia albo poczucia winy w stosunku do ludzi, których oszukała.  Podkreślił, że w czasie procesu oskarżona większą wagę przywiązywała do swojego ubrania na sali sądowej niż do zarzucanych jej czynó.

Adwokat Todd Spodek argumentował, że jego klienta nie jest wyrafinowym przestępcą zawodowym.- Proszę, żeby Wysoki Sąd wziął to pod uwagę. To młoda osoba, która popełniła wiele błędów.

– Przepraszam za błędy, które popełniłam – powiedziała Anna w ostatnim słowie. Nie były zbyt szczere, bardziej obliczone na wywołanie współczucia przed ogłoszeniem wyroku.

Wyroki Temidy

Amerykański sędzia nie podzielił jednak argumentów obrony i po miesięcznym procesie kobieta została uznana za winną m.in. dokonania trzech kradzieży, a także próby przeprowadzenia kolejnej. Anna Sorokin została skazana na co najmniej 4 lata pozbawienia wolności, a maksymalnie na 12 lat więzienia (tak, to nie pomyła, tak niekiedy wyglądają orzeczenia amerykańskiej Temidy. Jako karę dodatkową sędzia Diane Kiesel nakazał jej zapłacenie 199 tysięcy dolarów rekompensaty ofiarom oraz grzywnę w wysokości 24 tysięcy dolarów.

– Tę młodą kobietę oślepił blask i urok Nowego Jorku – mówiła sędzia w uzasadnieniu wyroku. –  Ona jest celebrytką i mam nadzieję, że wyrok będzie ostrzeżeniem nie tylko dla niej, ale również jej fanów. W czasach kiedy coraz więcej ludzi nie wyobraża sobie życia bez mediów społecznościowych może uświadomią sobie, że nie można bezkrytycznie wierzyć we wszystko, co tam oglądają i czytają. Każdy może się tam zbudować sobie inną tożsamość, drugie życie. Nie dajmy się na to nabrać, chciałoby się krzyczeć: ludzie, nie wierzcie we wszystko, co widzicie w Internecie. Może się okazać, ze kolejna influencerka to genialna oszustka.

Kobieta do końca była przekonana o swojej niewinności. Nawet w drodze z sali sądowej przekonywała dziennikarzy, że nie zrobiła nic złego, a zarzuty o wielkim oszustwie są wyssane z palca. Czy ona naprawdę niczego się nie nauczyła?

– Moim motywem nigdy nie były pieniądze – powiedziała w jednym z wywiadów udzielonym już po osadzeniu w więzieniu. – Byłam głodna władzy. Być może moi przyjaciele myśleli, że mam do dyspozycji miliony dolarów, ale przecież ja nikomu nic nie mówiłam o swoim majątku.

Anna Delvey: Nareszcie wolna

Decyzją amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości miała przebywać za kratkami co najmniej do maja 2023 r., a następnie zostać deportowana do Niemiec (ma obywatelstwo tego kraju, choć urodziła się w Rosji). Tymczasem 30-latka – trochę niespodziewanie dla opinii publicznej – została zwolniona z nowojorskiego zakładu karnego 11 lutego 2021 roku,

Tego samego dnia na jej koncie na Instagramie pojawiły się nowe wpisy. Jeden z nich zawierał czarno-białe zdjęcie oszustki, która oznaczyła swoje miejsce pobytu: Manhattan, Nowy Jork. Żaliła się również, że “więzienie jest takie wyczerpujące, nawet nie zdajecie sobie sprawy”.

W lutym 2022 roku ma ukazać się miniserial telewizyjny oparty na tej historii. Czy będzie hitem czas pokaże!

Katarzyna Górzyńska

Tego typu historie znajdziecie w każdym numerze miesięcznika „Detektyw” i kwartalnika „Detektyw Wydanie Specjalne”. Nasze gazety kupisz TUTAJ.