Kluby go-go na celowniku policji

Przed kilkoma dnia media obiegła informacja o tym, że służby weszły do klubów ze striptizem w kilkunastu dużych miastach. Teraz śledczy przekazują szczegółowe informacje. Na światło dzienne wychodzą fakty, które stawiają kluby go-go w nieciekawym świetle.

Tak zmasowanej akcji na kluby go-go chyba jeszcze nigdy nie było! Na polecenie Prokuratury Krajowej kilkuset funkcjonariuszy CBŚP i CBA przeprowadziło naloty na kilkadziesiąt klubów go-go w całej Polsce. Rozbili zorganizowaną grupę przestępczą wyłudzającą pieniądze od klientów klubów ze striptizem, zatrzymując 22 osoby. Śledczy ujawnili szczegóły operacji.

Kluby go-go: szczegóły śledztwa

Na polecenie prokuratora Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej we Wrocławiu ponad 500 funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego Policji przy wsparciu funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz Mazowieckiego Urzędu Celno-Skarbowego, zatrzymało 22 osób na terenie całej Polski.

Zatrzymania przeprowadzono w sprawie działalności zorganizowanej grupy przestępczej dokonującej rozbojów i oszustw na szkodę klientów sieci nocnych klubów go-go. Zatrzymani usłyszeli zarzuty i na wniosek prokuratora 18 osób trafiło do aresztu.

Prokuratura potwierdza, że funkcjonariusze przeszukali ponad 100 lokali, w tym 24 kluby wchodzące w skład sieci uprzednio funkcjonujących pod nazwą Cocomo. „Ponadto przeprowadzono przeszukania w siedzibach ponad 100 podmiotów gospodarczych zarządzających klubami, w tym w centrali całej sieci, w której funkcjonowało ogromne centrum monitoringu zlokalizowane w Krakowie” – podaje Prokuratura Generalna

To stamtąd kierowano i nadzorowano pracą wszystkich klubów, dokonywano zakupów, rekrutowano oraz szkolono nowych pracowników. Tam też znajdowały się były serwery monitoringu nagrywające obraz z klubów z różnych miast.

Funkcjonariusze zabezpieczyli osiem serwerów, sprzęt informatyczny oraz ponad cztery tysiące dysków z monitoringiem. W wyniku czynności zabezpieczono również dokumentację księgową.

„W toku czynności na poczet przyszłych kar i grzywien zabezpieczono pieniądze w różnych walutach o równowartości ponad 728 tys. zł, trzy samochody warte około 450 tys. zł, trzy luksusowe zegarki i złotą biżuterię. Wartości zabezpieczonego mienia szacowna jest na kwotę ponad 1,2 mln zł.

Sześć lat biznesu

Według prokuratury zorganizowana grupa przestępcza działała w latach 2014-20 we Wrocławiu, Krakowie, Warszawie, Gdańsku, Katowicach, Rzeszowie i innych miastach.

Klienci lokali należących do sieci byli doprowadzani przez personel klubów do nieprzytomności za pomocą specjalnie spreparowanych mieszanek alkoholi oraz innych środków psychoaktywnych.

„Członkowie grupy wprowadzali także w błąd, wyzyskiwali błąd lub niezdolność do należytego podejmowania decyzji klientów nocnych klubów go-go i doprowadzali ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem różnymi oszukańczymi sposobami, np. wbijając na terminalach płatniczych wyższe kwoty usług i towarów lub fałszywie informując, że transakcja się powiodła i ponownie pobierając środki z karty klienta. Jednocześnie zatrzymani wykonywali czynności zmierzające do udaremnienia i utrudniania pochodzenia uzyskanych nielegalnie środków finansowych” – opisuje PK.

Zarzuty

Zatrzymani usłyszeli zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą i udziału w niej, rozbojów i oszustw, w tym co do mienia znacznej wartości. Część z zatrzymanych usłyszała zarzuty prania pieniędzy i popełnienia przestępstw karnoskarbowych.

Prokuratura skierowała 19 wniosków o zastosowanie tymczasowego aresztowania. Dotychczas Sąd rozpoznał i uwzględnił 18 wniosków i zastosował wobec podejrzanych areszt.

Wobec trzech osób zastosowano środki o charakterze nieizolacyjnym „przede wszystkim z uwagi na sytuację rodzinną i zdrowotną.

Kluby go-go: to nie pierwsza taka akcja

Kluby go-go od wielu lat były na celowniku śledczych. Policja doskonale zdawała sobie sprawę, że biznes obliczony był nie na rozrywkę dla panów, ale na okradanie ich z pieniędzy. Przykładem niech będzie śledztwo w sprawie dwóch takich miejsc, w Warszawie, opisane przed dziennikarzy dziennika „Rzeczpospolita”. To historia jak z filmu sensacyjnego.

Biznesmen Piotr K. oraz były policjant Dariusz G., aspirant z pionu prewencji warszawskiej komendy rejonowej – jak wskazują zebrane przez śledczych dowody – założyli kluby w jednym celu – żeby „czyścić” kieszenie i konta klientów. Obaj mieli się znać wcześniej.

Klientom serwowano w klubach trunki, dosypując środki odurzające, a nieprzytomnych okradano. Personel lokali wykorzystywał karty i telefony klientów do zaciągania pożyczek, które od razu wydawano w lokalach. Inny sposób: dodawanie jednego „zera” do kwoty wbijanej do terminala płatniczego. Albo ściąganie podwójnie zapłaty pod pretekstem, że pierwszą transakcję odrzucono. Pobierano też opłaty w walutach, a klientom mówiono, że płacą w złotych.

Wspólny mianownik

– Jeśli pan czuje się oszukany, proszę to zgłosić na policję – słyszeli naciągnięci klienci, gdy przychodzili z pretensjami. Sprawcy czuli się bardzo pewnie.

Nawet jeśli poszkodowani składali zawiadomienia, trafiały do prokuratur rejonowych i sprawy umarzano. Śledczy wychodzili z założenia, że „klient upił się i nie pamięta, ile wydał”. Dopiero dolnośląskie „pezety” wzięły pod lupę rozproszone sprawy i uznały, że „przypadków” dotyczących trzech klubów jest podejrzanie dużo. Ściągnęli akta spraw, założono podsłuchy, a obraz, jaki się wyłonił z nagranych rozmów, okazał się szokujący. Mechanizm oszustwa był widoczny jak na dłoni.

Stawki usług w klubach były drakońskie – od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Np. za 26-minutowy show w wykonaniu tancerki i dwie butelki szampana klient płacił 43 tys. zł.

– Kiedy jednego z klientów ogołocili do zera, wzięli jeszcze na jego dane ok. 70 tys. zł pożyczki, dbając o to, żeby ją od razu „wydał” w klubie. Celem byli głównie cudzoziemcy – opowiadali śledczy.

Źródło: cbsp.policja.pl, rp.pl

Fot. policja.pl