Kluby go go: zatrzymania w wielkim śledztwie

Kluby go go… Większość takich miejsc na rozrywkowej mapie Polski jest podobna do siebie. Ekskluzywne, dyskretne wnętrze, przyciemnione światła, taniec na rurze, napaleni faceci, gołe dziewczyny. Mnóstwo alkoholu, nieprzyzwoicie wysokie ceny za picie i jedzenie. Ostatnio takie miejsca coraz częściej są na celowniku policji.

Policjanci CBŚP zatrzymali kolejne 7 osób podejrzanych o rozboje i dokonywanie oszustw na klientach klubów go-go. W sprawie występuje już 58 podejrzanych. Śledczy badają również wątek poszkodowanego, doprowadzonego do stanu upojenia alkoholowego powodującego jego zgon.

Funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji prowadzą śledztwo dotyczące zorganizowanej grupy przestępczej wyłudzającej pieniądze od klientów nocnych klubów go-go. W ramach prowadzonego postępowania, na polecenie Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej we Wrocławiu, funkcjonariusze w przeciągu ostatniego miesiąca zatrzymali kolejne 7 osób związane z tym nielegalnym procederem.

Według ustaleń śledczych, działania grupy ukierunkowane były na popełnianiu przestępstw na szkodę klientów klubów poprzez doprowadzanie ich do stanu pozbawienia świadomości i postrzegania m.in. przez osoby zatrzymane. Sprawcy wykorzystując stan psychofizyczny poszkodowanych dokonywali transakcji płatniczych za pomocą kart płatniczych bądź innych instrumentów finansowych za towary i usługi rzekomo oferowane w klubie.

W niektórych przypadkach za pośrednictwem bankowości elektronicznej, na urządzeniach będących własnością klientów dopuszczano się również zaciągania pożyczek, bądź likwidacji lokat czy rachunków oszczędnościowych, a środki tam zgromadzone przekazywano na konta spółek prowadzących kluby.

Śmierć w klubie go go

Jeden z badanych przez śledczych wątków w sprawie, dotyczy pokrzywdzonego, który został doprowadzony do stanu upojenia alkoholowego, powodującego utratę przytomności, a następnie zgon w wyniku ostrego zatrucia alkoholem. Mężczyźnie w trakcie zdarzenia nie udzielono pomocy medycznej. Wobec osób podejrzanych o ten czyn zastosowano tymczasowe aresztowanie.

Osobom zatrzymanym podczas ostatnich działań Prokurator przedstawił m.in. zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, popełniania rozbojów oraz oszustw na szkodę klientów klubów z Krakowa i Warszawy.

W całej sprawie zarzuty przedstawiono już 58 osobom, które usłyszały łącznie ponad 700 różnych zarzutów. Obejmują one m.in. kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą czy udziału w tej grupie. W sprawie zastosowano również 31 aresztów, poręczenia majątkowe w kwocie prawie 1,6 mln zł oraz zabezpieczono mienie o łącznej wartości ponad 6,8 mln zł.

Według ustaleń śledczych sprawa ma charakter rozwojowy.

Kibicujemy śledczym, ale po raz kolejny – chyba – zatrzymani w sprawie to zaledwie drobi uczestnicy wielkiego seksbinzesu. Jego wartość liczona jest w miliardach złotych rocznie. Jedna z podstawowych zasad ekonomii mówi, że jeśli jest popyt musi istnieć podaż. Dlatego nie miejmy złudzeń: najstarszy zawód świata nigdy nie zniknie, bo jest potrzebny. Co jak co, ale sekskorporacje nie znają słowa kryzys. Seksbiznes ma się bardzo dobrze.

Kluby go-go… Większość takich miejsc na rozrywkowej mapie Polski jest podobna do siebie. Ekskluzywne, dyskretne wnętrze, przyciemnione światła, taniec na rurze, napaleni faceci, gołe dziewczyny, mnóstwo alkoholu, nieprzyzwoicie wysokie ceny za picie i jedzenie. To jedna strona medalu. Ale jest też druga. Drinki, po których klienci tracą  najpierw świadomość, potem pieniądze.

Są tacy, którzy twierdzą, że to doskonale zorganizowane fabryki, do okradania naiwnych ludzi, za którymi stoją grupy przestępcze. Organy ścigania przez wiele lat bezradnie rozkładały ręce pomimo zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa –  Nie ma dowodów, że ktoś łamie prawo, ofiary same są sobie winne  – przekonywali śledczy w prywatnych rozmowach.

Jaka jest prawda o tych miejscach?

Atmosfera wokół przybytków rozrywki od wielu lat nie jest najlepsza. Nie zmienia to faktu, że raczej nie grozi im bankructwo. Słowa „kryzys” i „recesja” z pewnością nie dotyczą klubów go-go. Nie mają problemów z klientami, zdarza się natomiast, że właściciele takich miejsc narzekają na brak pracowników. Stąd tak wiele ogłoszeń, w których przyszli pracodawcy kuszą wysokimi zarobkami, do kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie! Ogromne pieniądze, a kwalifikacje do wygórowanych nie należą.

Kluby go go: przychodzi cała Polska

Do klubów go-go przychodzi praktycznie całe społeczeństwo:  od dorastających uczniów szkół średnich, po panów w podeszłym wieku. Są goście z klasą i na poziomie, ale też są tacy, że najchętniej wzięłoby się ich za koszulę i od razu wyrzuciło z klubu. Dopóki nie przekroczą ogólnie przyjętego poziomu przyzwoitości, a na dodatek szastają pieniędzmi na lewo i prawo, są mile widzianymi klientami. To dla nich występują skąpo ubrane dziewczyny.

– Cały czas ktoś występuje. Mamy swoją kolejkę, występujemy jedna po drugiej – chętnie opowiadają dziennikarzom o swojej pracy tancerki. –  Wychodzimy na jedną piosenkę. Tańczymy na scenie, tańczymy na rurze, a pod koniec piosenki można zejść do klienta i można – wcale nie trzeba – zatańczyć tylko dla niego. Możemy też usiąść z klientem, porozmawiać, napić się drinka. Jeżeli klient ma ochotę, to może zamówić sobie taki prywatny taniec w osobnym pokoju.

Ważna jest dobra kondycja

Praca tutaj wymaga dobrej kondycji fizycznej. Dziewczyny pracują przecież nocami, a przed otwarciem klubów trzeba się przecież przebrać, zrobić makijaż, odświeżyć. Do domu wracają nad ranem, kiedy większość ludzi szykuje się na pierwszą zmianę.

Klienci zapatrzeni w młode, atrakcyjne dziewczyny mają wydać jak najwięcej pieniędzy. To główne zadanie zatrudnionych tancerek, barmanek i kelnerek. Zresztą one też są tym zainteresowane, bo – jak opowiadają:

– Taki drink dla personelu kosztuje 50-100 zł zł i to wszystko jedno, czy będzie to woda mineralna, czy jakiś alkohol. W barze wszystko jest zapisywane i my po pracy dostajemy te pieniądze w formie wypłaty za dzień pracy. Oczywiście niecałe 100zł. Tylko część z tej sumy jest dla nas. Można też zamówić szampana. Mamy taki szampan za 10 tys. zł, ale my też tylko część z tych 10 tys. zł dostajemy.

Nadziany facet lubi imponować

Na czym zatem polega fenomen klubów go-go? Chyba doskonale oddaje to opinia jednego z warszawskich bywalców, znaleziona w internecie: „Jeszcze żeby tam Ci się dobierali do rozpora… A tam w sumie nic takiego nie ma miejsca. To już lepiej iść do zaufanego burdelu. A w tych klubach jedynie kręcą się skąpo ubrane Panie do towarzystwa, które szukają bogatych facetów i naciągają ich na drinki, chwalą ich, kleją się. Dadzą im się pokazać. Im bardziej faceta zachwalają, tym bardziej on chce im jeszcze bardziej zaimponować.

Dziani faceci lubią imponować ładnym dupeczkom i zaraz zaczynają szastać kasą. Jak dupki widzą, że gościu nie jest zbyt bogaty, albo zaczyna za bardzo się przejmować cenami, to wtedy robią takiemu specjalnego drinka, po którym gościu traci świadomość. Gościowi się czyści kartę (wcześniej się oczywiście zdobywa PIN klienta). Na drugi dzień klient się budzi, gdzieś na przystanku, albo na izbie wytrzeźwień, bo się jeszcze policję zamawia, że gościu był agresywny i pijany i go ochrona lekko poturbowała.

Kluby go go: jaki jest PIN?

Gościu ma wyzerowane konto i nie jest w stanie udowodnić, że to nie on wklepywał PIN. Oczywiście monitoring w klubie nie działa ze względu na prywatność klientów ;). Jak gościu się za bardzo pruje, to wtedy pokazuje mu się nagrania, jak się dobierał do dziewczyn i wmawia mu się, że jedną próbował zgwałcić. I jak będzie dalej się pruć, to go posądzą o gwałt. Dlatego większość siedzi cicho i nic nie zgłasza. Zwłaszcza że nie chce, by się ktoś z pracy czy żona dowiedzieli o jego zabawach”.

Inny amator takich uciech skomentował to o wiele krócej, ale jakże dosadnie:  „Najpierw goło, potem niewesoło! Po kilku głębszych łatwiej sięga się do portfela, kart kredytowych i bankomatu. Na drugi dzień trzeba powiedzieć coś rodzinie, przyjaciołom… albo księgowej w firmie, jeśli płaciło się kartą służbową.

Stąd opowieści o dolewaniu wody utlenionej do drinków, albo innych substancjach psychotropowych, które miały potęgować działanie alkoholu. Było wiele śledztw, ale do tej pory nigdzie nikomu nie udowodniono, by klienci byli odurzani”.

Panowie, zachowajcie trzeźwość umysłu i rozsądek… Kluby go-go bywają naprawdę groźne!

Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ

Fot. pixabay.com