Kołobrzeg: niewyjaśniona zbrodnia w czasie festiwalu

Kołobrzeg był w szoku. Zresztą nie tylko nadmorski kurort. Ta sprawa zelektryzowała całą Polskę latem 2010 roku. Dla młodej kobiety krótki pobyt nad Bałtykiem zakończył się dramatem. Do domu wróciła w trumnie.

Kołobrzeg to nie tylko popularna miejscowość wczasowa, licznie odwiedzana przez turystów o każdej porze roku. Przed wiekami był potężną twierdzą, w czasach PRL-u słynął z festiwali piosenki żołnierskiej, dziś Kołobrzeg kusi świeżo poszerzoną plażą i mnogością atrakcji, wśród których każdy znajdzie coś dla siebie. Duża ilość przybyszy z całego kraju i z zagranicy sprawia, że policja przez 12 miesięcy w roku ma ręce pełne roboty. Zdarzają się zabójstwa. Prawie wszystkie udaje się wykryć. Prawie… bo jedna sprawa od wielu lat spędza sen z powiek policyjnym detektywom.

To jedyne zabójstwo, które figuruje w statystykach Policji w Kołobrzegu jako niewyjaśnione. 11 lat temu 23 lipca 2010 roku została zamordowana 34-letnia Monika D. – mieszkanka Grójca. Kobieta w nocy z piątku na sobotę około 3 nad ranem opuściła teren “Sunrise Festival” i udała się do wynajmowanej w centrum miasta kwatery. Niestety, nigdy tam nie dotarła. Jej ciało kilka godzin później Udało się znaleźć przy ulicy Kupieckiej. Mimo śledztwa, w które zaangażowane było kilkunastu policjantów sprawcy do tej pory nie wykryto.

Kołobrzeg: źle się poczuła, a nie chciała reszcie psuć zabawy

Monika D., matka dwójki dzieci, przyjechała w 2009  roku z mężem i przyjaciółmi na Sunrise Festiwal. Zginęła podczas drogi powrotnej z festiwalowego miasteczka do wynajętej kwatery. Wracała sama, bo – jak mówili jej bliscy – źle się poczuła, a nie chciała reszcie psuć zabawy.

Do wynajętego mieszkania nie doszła. Jej ciało znaleziono w sobotnie przedpołudnie w osłoniętym zaroślami kanale melioracyjnym między ulicami Kupiecką i Myśliwską. To popularny skrót do pobliskiego blokowiska. Monika D. była naga.

Kobieta szła ulicą Fredry w kierunku ulicy Myśliwskiej. Nie wiadomo dokładnie jak doszło do spotkania kobiety z mordercą lub mordercami.

Pewne jest, że cała tragedia zaczęła się nad Bagniskiem przy skrzyżowaniu ulicy Kupieckiej i Myśliwskiej. Policja w toku śledztwa przyjęła kilka możliwych motywów, w tym rabunkowy i seksualny.

Kobieta uciekała nad bagnem, gdzie została wepchnięta lub sama wpadła. Była szarpana, bita. Uciekała, próbując ratować swoje życie i krzyczała. Jak później będą przyznawali śledczy, krzyk musiał być przeraźliwy. Nikt go jednak nie słyszał lub też nikt nie zwrócił na to uwagi. Wiadomo, był “Sunrise” i niejedno można było zobaczyć. W dodatku w tym miejscu było ciemno. Latarnie ustawiono dopiero kilka miesięcy po morderstwie.

Do domu wróciła w trumnie

Kobieta była poszukiwana zarówno na festiwalu, jak i na ulicach miasta całą noc. Nad ranem nagie zwłoki żony odnalazł mąż w rowie przy ul. Kupieckiej. Morderstwo zszokowało lokalną opinię publiczną. O sprawie pisały również media ogólnopolskie. Kobieta przyjechała do Kołobrzegu na wielki festiwal, pobawić się z mężem w środku sezonu nad morzem. Do domu wróciła w trumnie.

Morderca działał wyjątkowo brutalnie. Biegły ustalił aż trzy możliwe przyczyny jej zgonu: uszkodzenie kości twarzy i mózgoczaszki, uduszenie, a w końcu i utopienie, bo konającą kobietę wrzucono do wody.

Policja przesłuchała setki świadków. Duże nadzieje wiązano z zabezpieczonym na miejscu zbrodni materiałem DNA sprawcy. Porównano go z DNA typowanych osób. Policja prześledziła też m.in. nagrania z monitoringu wszystkich kamer, które mogły zarejestrować drogę Moniki D. i jej zabójcy. Badano wpisy na internetowych forach, docierano do osób, które bilety na imprezę kupiły przez internet.

Kołobrzeg: motyw nieznany

Niezwykle zagadkowy jest motyw zbrodni. Zagadkowy… bo nigdy nie udało się go wyjaśnić. Wynik badania histopatologicznego pobranego dwa dni po zabójstwie wycinka tkanki wykluczyły gwałt.

– Badanie przeprowadzili wysokiej klasy specjaliści – powiedział kilka dni po zbrodni  rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie – W tej chwili poszukujemy sprawcy, który działał bardzo brutalnie, ale nie z motywu seksualnego. – Mechanizm śmierci był straszny.  Biegły stwierdził aż trzy przyczyny zgonu. Wiadomo też, że kobieta w chwili śmierci była trzeźwa i nie była pod wpływem narkotyków.

Prokuratura zleciła jeszcze badania genetyczne. – Szukamy każdego obcego materiału genetycznego. Być może będzie to DNA sprawcy – dodaje Ryszard Gąsiorowski.

Pierwsza przyczyna śmierci to złamanie kości twarzy i mózgoczaszki. Druga to uduszenie. Trzecia utopienie

– Oznacza to że w chwili gdy kobieta została wrzucona do rowu melioracyjnego tliła się w niej jeszcze iskierka życia. – dodał rzecznik.

Internauta podsunął trop

W śledztwie po kilkunastu dniach pojawił się nowy trop. Stało się  po wpisie internauty podpisującego się nikiem “Luki” na portalu gazety “Głosu Pomorza” – www.gp24.pl

Jak pisze, miał on być w Kołobrzegu w tych dniach. Nocował z przyjaciółmi na campingu przy ulicy IV Dywizji Piechoty. Tam feralnej nocy kolega naszego internauty spotkał w toalecie mężczyznę, który opowiadał, że właśnie “załatwił” jakąś kobietę.

Oto jego wpis: – “Mój kumpel w sobotnią noc (24 lipca), na Baltic Camping w Kołobrzegu po powrocie z Sunrise poszedł do WC campingowego. Szalał tam typ odpowiadający rysopisowi sprawcy (koleś miał podkrążone oczy, jakby dwa dni nie spał, miał na rękach błoto bądź krew, krzyczał sam do siebie, mówił że z Pruszkowa (k. W-wy) i że załatwił jakąś pannę z Mokotowa (powiedział to po tym jak kumpel przyznał się, że jest z W-wy).

Pytał się kolegi: “Czy chcesz poznać moją historię” i inne dziwne pytania zadawał, nawijał z automatu. Mówił, że koleś na bank ma kryminalną przeszłość – ma to wypisane na twarzy. Jak się dowiedzieliśmy o tej tragedii, to od razu pomyśleliśmy o tym typie z WC Baltic Camping.”

Niestety, mimo wysiłków policji, nie udało się podjąć tego tropu.

Kołobrzeg: czas na bilans

Śledztwo trwało niemal rok i było zakrojone na wielką skalę. Przetrząśnięto całą okolicę, przepytano wszystkich mieszkańców okolicznych wieżowców, a później kontaktowano się z uczestnikami festiwalu. Na jednym z forów ktoś napisał o mężczyźnie, który w tragiczną noc miał myć zakrwawione ręce w toalecie niedaleko miejsca zbrodni. Żaden z podjętych tropów nie doprowadził do mordercy.

Prokuratura, pomimo tak dużych sił i środków zaangażowanych w śledztwo, zebrała wiele dowodów, ale zabrakło sprawy lub sprawców, którym można by postawić zarzuty. Wobec tego, niemal rok po morderstwie, sprawa została umorzona. Śledczy zaznaczają jednak, że do sprawy powrócą, jeśli uda się natrafić na nowy trop.

Minął rok. Sprawa została umorzona z powodu niewykrycia sprawcy. Oznacza ło to, że organy ścigania wyczerpały możliwości prowadzenia tzw. procesowego śledztwa.

Jeśli możesz pomóż policji

Poszukiwany w tej sprawie mężczyzna ma ok. 30-35 lat, ok. 175 cm wzrostu, jest krępej budowy ciała. Włosy ciemnoblond, bardzo krótkie. Feralnego dnia ubrany był w koszulkę t-shirt błękitnego koloru z szarym emblematem (kleksem) z przodu, dżinsowe, niebieskie spodnie z długimi nogawkami obstrzępionymi z tyłu, najprawdopodobniej lewa nogawka miała od dołu około 10-centymetrowe rozdarcie, buty sportowe koloru białego.

Mężczyzna miał na szyi charakterystyczny łańcuch koloru żółtego o grubym splocie, dość krótki i przylegający do szyi.

Prezentowany rysopis powstał w 2010 roku.

Źródło: gk24.pl, wp.pl, policja.pl, kolobrzeg.naszemiasto.pl

Fot. Policja.pl