Koronawirus: nie żartuj, bo trafisz za kratki

Koronawirus to nie jest temat do żartów. Na własnej skórze przekonał się o tym rosyjski youtuber, który w zeszłym roku udawał w moskiewskim metrze atak związany w zakażeniem koronawirusem. Skazano go za to na dwa lata i cztery miesiące pozbawienia wolności. Jego dwaj pomocnicy odpowiedzialni za nagranie incydentu również usłyszeli wyroki.

Wybitnie nieudolny żart opublikowano w internecie drugiego lutego 2020 roku. Na nagraniu wydać, jak podczas podróży metrem 26-letni Karomatullo Dzhaborov nagle bezwładnie upada.

Nieświadomi tego, co się naprawdę dzieje, świadkowie od razu próbują pomóc mężczyźnie. W w pewnym momencie od niego uciekają, gdy ten udaje drgawki. Mężczyzna mówi, że jest zakażony wirusem SARS-CoV-2.

Policja od razu wydała nakaz aresztowania sprawcy i już następnego dnia Rosjanin sam oddał się w jej ręce. Nie spodziewał się, że cała sytuacja może się tak potoczyć. Groziło mu do pięciu lat pozbawienia wolności oraz maksymalnie pół miliona rubli grzywny, czyli w przeliczeniu około 26 tysięcy złotych.

Koronawirus: wyrok Temidy

Ostatecznie skazano go na 28 miesięcy kolonii karnej. Dobrą wiadomością dla Dzhaborova jest fakt, że już za trzy tygodnie może się on ubiegać o warunkowe zwolnienie, stanie się tak jeżeli prokuratura i administracja metra nie odwołają się od wyroku, w którym sędziowie uznali, że czas spędzony w areszcie wlicza się w karę.

Współpracownicy prankstera usłyszeli wyroki wynoszące dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy.

Prawnik Rosjanina argumentował, iż jego klient miał na celu zwiększenie świadomości na temat COVID-19. „Jego celem było zwrócenie uwagi ludzi na fakt, że ludzie muszą nosić maski i chronić się przed niebezpiecznym wirusem” – twierdził.

Źródło: menway.interia.pl

fot. pixabay.com