Koszmar w domku letniskowym. Gwałt i nie tylko

Marta W. nie miała wątpliwości co do Krzysztofa J. Niejednokrotnie widziała do czego był zdolny. Dobrze wiedziały o tym wszystkie jego „panienki”. Musiały być zawsze uśmiechnięte i chętne. Nawet choroba nie zwalniała z pracy w prowadzonych przez mężczyznę agencjach towarzyskich. Krzysztof J. i jego wspólnicy nie tolerowali żadnych tłumaczeń. Próby oporu czy niezadowalające wyniki w „pracy” były okrutnie karane.

Przed kilkoma laty życie Marty skręciło w złym kierunku. Skusiło ją ogłoszenie o pracy w charakterze hostessy. W rzeczywistości gangowi bezwzględnych sutenerów, działającemu w Lublinie i Łęcznej, chodziło o prostytutki. Dostała się w ich łapy i codziennie przeklinała własną naiwność. Nie wiedziała, że najgorszy koszmar jest wciąż przed nią.

Kończyły się wakacje, ale pogoda najwyraźniej lekceważyła kalendarz. W dzień temperatura oscylowała wokół liczby 30 na termometrze, słońce prażyło jak na greckich wyspach. Łaskawa aura niewątpliwie cieszyła tych, którzy na urlop zdecydowali się w drugiej połowie sierpnia.

Ostry gong przy drzwiach sprawił, że pomimo upału, Marta poczuła lodowaty dreszcz. Spojrzawszy przez wizjer, odetchnęła z ulgą. To nie był Krzysiek ani żaden z jego ludzi, lecz jej dobra koleżanka, Paulina B.

– Jedziesz z nami nad jezioro? – spytała bez żadnych wstępów.

Rodzice Pauliny mieli w miejscowości R., kilkanaście kilometrów od Łęcznej, domek letniskowy. Dziewczyna zamierzała z paczką przyjaciół spędzić tam weekend.

Marta zawahała się. Bała się reakcji swoich „szefów”. Teoretycznie miała prawo do urlopu, ale teoria, jak wiadomo, często rozmija się z praktyką. Paulina wiedziała o „profesji” przyjaciółki, jak też o jej nader srogich „przełożonych”, nie tolerujących niesubordynacji. Ale przecież to tylko dwa dni. Zresztą…

– Nie jesteś ich niewolnicą – stwierdziła.

Dodała, że wstawi się za nią, gdyby Krzysiek miał jakieś obiekcje. Kiedyś była z nim blisko, a on zawsze liczył się z jej zdaniem.

Marta dała się przekonać. Dla porządku wysłała Krzysztofowi J. SMS-a, informując go o wyjeździe nad jezioro, po czym dziewczyny wyszły z domu, a na osiedlowym parkingu spotkały się z chłopakami. Transport załatwił Grzegorz G., pożyczając samochód od matki. Michał C. i Artur R. byli dla towarzystwa. Pięć osób musiało się ścieśnić w volkswagenie.

Spędzili dzień na opalaniu się i kąpielach. Wieczorem rozpalili grilla. Siedzieli przy karkówce, kiełbaskach i piwie do północy, po czym poszli spać do domku letniskowego – mężczyźni na pięterko, dziewczyny na parter.

Dobrze znani organom ścigania

Krzysztof J., po odczytaniu SMS-a od Marty, wpadł we wściekłość. Nie dostała od niego zgody na wyjazd, powinna być w „pracy”! Przez jej nieobecność zarobią mniej. Nie zamierzał puszczać tego płazem. Wykonał kilka szybkich telefonów. Niczym dowódca oddziału wojska, tonem nie znoszącym sprzeciwu, wydał ludziom odpowiednie polecenia.

Sutenerski gang, któremu przewodził Krzysztof J., liczył około 15 osób. Trzon stanowili osobnicy bynajmniej nieobcy wymiarowi sprawiedliwości. Siedzieli w więzieniu za przestępstwa narkotykowe, niszczenie mienia, oszustwa oraz stosowanie przemocy. Część z nich wywodziła się ze środowiska lubelskich pseudokibiców piłkarskich. Mieli orzeczone zakazy stadionowe. W skład grupy wchodziły ponadto dwie kobiety.

Nieformalne agencje towarzyskie działały w wynajętych mieszkaniach prywatnych w Lublinie i Łęcznej. Werbowano kobiety do nierządu, m.in. poprzez ogłoszenia internetowe. Oferowano zatrudnienie w handlu, usługach hotelarskich i w gastronomii. Obiecywano bardzo dobre zarobki i pracę w miłej, wręcz rodzinnej atmosferze. Przestępcy przewozili kandydatki do pracy do siedzib agencji i tam oświadczali, że tak naprawdę ich zajęcie ma polegać na świadczeniu usług seksualnych.

Niektóre rezygnowały już na wstępie. Tym przeważnie dawano spokój, aczkolwiek groźbami zmuszano je do zachowania w tajemnicy szczegółów „rozmowy kwalifikacyjnej”. Natomiast te, które zgodziły się zostać prostytutkami, nie mogły się już później wycofać. Ani nawet o tym pomyśleć.

Koszmar w domku letniskowym. Gwałt i nie tylko. Chcesz poznać kulisy tej sprawy? Sięgnij po Detektywa 3/2024 (tekst Marusza Gadomskiego pt. Koszmar w domku letniskowym). Cały numer do kupienia TUTAJ.