Kradzieże w sklepach: jest ich coraz więcej

Kradzieże w sklepach to z miesiąca na miesiąc coraz większy problem. Policyjne statystyki nie pozostawiają wątpliwości – liczba kradzieży w sklepach jest najwyższa od lat. To ogromne wzrosty, które nie pozostają bez wpływu na przychody i zyski sprzedawców detalicznych. Nic więc dziwnego, że popularna sieć dyskontów zaczęła elektronicznie zabezpieczać nawet masło, a mniejsze sklepy osiedlowe coraz częściej przenoszą je do zamykanych gablot przy kasach.

Jak mówią eksperci Checkpoint System, właściciele sklepów twierdzą, że poziom kradzieży jest u nich już „poza dotychczasową skalą”.  Rośnie też liczba złodziei sklepowych, którzy dopuszczają się przestępstwa po raz pierwszy. Ci najczęściej kradną codzienne przedmioty o niskiej wartości. Ten niefortunny trend zmusza sklepy do instalowania urządzeń antykradzieżowych na artykułach o niskiej wartości, jednak o dużym wolumenie kradzieży, takich jak np. masło czy ser.

Do tego ta inflacja, która nie odpuszcza. Jak wynika z danych Komendy Głównej Policji, już w pierwszych dziesięciu miesiącach bieżącego roku odnotowano więcej kradzieży w sklepach niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Liczba przestępstw wzrosła o blisko 30% rok do roku. Gdy będzie drożej, będziemy jeszcze bardziej kraść?

Kradzieże w sklepach: co i gdzie bierzemy?

Jak stwierdza Maciej Tygielski, ekspert branży retailowej z Grupy SkipWish, wzrost liczby przestępstw kradzieży to duży problem społeczny. Wśród głównych przyczyn tego stanu są wciąż rosnąca inflacja i szybkie ubożenie Polaków. Ludzie zaczęli kraść rzeczy, które do tej pory nie ginęły masowo ze sklepów. Ekspert podkreśla również, że obecnie w sklepach kradzione są dwie kategorie towarów.

Pierwsza to dobra szybko zbywalne i za tym stoją głównie osoby, które działają z przymusu.

Druga to rzeczy luksusowe, np. perfumy, drogie alkohole, drobna elektronika itd. Z kolei tymi kradzieżami zajmują się przede wszystkim zorganizowane grupy przestępcze.

– Zmienia się profil osoby, która dokonuje przestępstwa czy wykroczenia kradzieży. Zauważamy, że coraz więcej ludzi kradnie, aby zapewnić swoje podstawowe potrzeby bytowe. Do tego okres covidowy spowodował, że sieci handlowe optymalizowały koszty, w tym koszty ochrony. Początkowo zwiększenie kradzieży nie było odczuwalne dla handlu, ale obecnie staje się to coraz większym problemem – zaznacza Grzegorz Wojtasik, wiceprezes zarządu Impel Facility Services.

Wykroczenie i przestępstwo – czym się różnią?

Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że od stycznia do października br. stwierdzono 26 030 przestępstw kradzieży w sklepach. To o 29,5% więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy takich przypadków odnotowano 20 107. Natomiast porównując tegoroczne statystyki z tymi z 2020 roku, widzimy skok o 58,8%. Wówczas zarejestrowano 16 387 przestępstw kradzieży w sklepach.

– Wzrost rok do roku jest wysoki i należy go traktować jako ostrzeżenie. Branża handlowa odczuwa coraz bardziej problem kradzieży sklepowych i próbuje sobie z nim radzić. Sytuacja może się radykalnie zmienić, w związku z waloryzacją progu między wykroczeniem a przestępstwem – z obecnych 500 zł na 800 zł – komentuje Łukasz Grzesik, ekspert ds. zapobiegania kradzieżom sklepowym.

Jak dodaje, mimo sprzeciwu branży, ww. zmiana wejdzie w życie, a handel będzie musiał ponownie przemyśleć swoje podejście do ochrony towaru.

Z danych KGP wynika też, że w pierwszych dziesięciu miesiącach br. stwierdzono 188 784 kradzieże w sklepach. To o 18% więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy takich przypadków odnotowano 160 011.

Zabezpieczenia antykradzieżowe już nawet na… maśle

Jak podkreśla Grzegorz Wojtasik, dane obejmują tylko sytuacje zgłoszone. Natomiast wykroczeń jest więcej, o czym sklepy dopiero przekonują się podczas inwentaryzacji. Ekspert dodaje, że coraz częściej wykroczenia kradzieży dotyczą artykułów spożywczych pierwszej potrzeby, czyli np. masła, serów i jogurtów. Są to kradzieże trudniejsze do wychwycenia.

– Według różnych badań, branża spożywcza jest najbardziej narażona na kradzieże. To kolejna zła wiadomość dla Polaków. Jeśli placówki handlowe zaczną ponosić większe straty, to będą podnosić ceny towarów. W konsekwencji Polacy przede wszystkim zapłacą więcej za żywność. Jakiś czas temu w mediach były prezentowane zdjęcia z zabezpieczeniami antykradzieżowymi na maśle. To wkrótce może być naszą codziennością, a nie tylko medialną ciekawostką – zaznacza ekspert z Grupy SkipWish.

Jeszcze kilka lat temu część marketów nie decydowała się na instalowanie w swoich sklepach bramek, które uruchamiały się w przypadku wynoszenia towaru. Obecność podobnych zabezpieczeń na towarach jest oznaką, że takie instalacje w danym sklepie już funkcjonują.

– Widzimy niepokojący wzrost liczby kradzieży. Myślę, że ludzie kradną częściej, bo ich sytuacja ekonomiczna jest coraz gorsza, a ceny idą w górę. Ale o ile jeszcze do niedawna robili to w sprytny sposób i trzeba było się przyłożyć, żeby wykryć kradzież, teraz wystarczy, że jesteśmy czujni – potwierdzają szefowie firm ochroniarskich. – Kradzieże to już prawdziwa plaga. Ludzie biorą towar i wychodzą z nim ze sklepu, jakby im się po prostu należał. Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że czują się bezkarni. A przyłapani nie tylko nie okazują skruchy, ale wręcz nas atakują.

Kradzieże “na żywioł”

Okazuje się, że Polacy nie tylko kradną częściej, ale też na wyższe kwoty.  Sporo jest kradzieży o dużej wartości. Zdarza nam się zatrzymywać grupy osób, które w ciągu kilku godzin w kilku sklepach potrafią ukraść produkty o łącznej wartości nawet kilku tysięcy złotych.

– Odnotowaliśmy wzrost tzw. kradzieży “na żywioł”, kiedy klient po prostu wchodzi do sklepu, zabiera towar i wychodzi. Wielu z tych ludzi nawet nie próbuje ukryć produktów, myśląc, że są niewidoczni dla ochrony. Niedawno zatrzymaliśmy pana, który z koszykiem towarów spożywczych na łączną kwotę ok. 1,3 tys. zł, zamiast udać się do kasy, jak gdyby nigdy nic, przejechał przez bramki wyjściowe. A potem tłumaczył się, że pomylił linię kas z wyjściem – opowiada jeden z ochroniarzy w Warszawie.

Inne pani ochroniarz nigdy wcześniej nie przyszłoby do głowy, żeby pilnować prezerwatyw, które wystawili tuż przy wejściu. Tymczasem niedawno do jej sklepu wszedł mężczyzna, wziął pod pachę dwa duże pudełka i wyszedł. A oni zostali ze stratą na kwotę ok. 140 zł.

Kradzieże w sklepach: czy wiesz, że…

Z powodu kradzieży, sklepy detaliczne w Polsce tracą rocznie niemal 1,7 mld euro. Kradzieże w największym stopniu dotykają sklepy spożywcze oraz markety typu cash & carry.

Jak wskazano, w Polsce podobnie jak w całej Europie, kradzieże w największym stopniu dotykają sklepy spożywcze oraz markety typu cash & carry. Na kolejnych miejscach znajdują się galerie handlowe (12,4 proc.) oraz sklepy na stacjach benzynowych (9,3 proc.). Zgodnie z wynikami raportu „Bezpieczeństwo w handlu detalicznym w Europie” opracowanego przez Crime&tech przy wsparciu firmy Checkpoint Systems, straty w towarach ponoszone przez sklepy w Polsce szacuje się na 1,1 mld euro rocznie, natomiast wydatki na zabezpieczenia – na blisko 0,6 mld euro, co stanowi 1,1 proc. obrotów.

Jeśli chodzi o odnotowane przestępstwa w sklepach, to najwięcej, bo ponad połowa z nich przypada na sektor spożywczy. Na kolejnych miejscach plasują się drogerie, stacje benzynowe, sklepy odzieżowe oraz z elektroniką. Oprócz najczęstszej metody kradzieży, czyli wzięcia produktu i ucieczki, nierzadko stosowane są również torby uniemożliwiające wykrycie oznakowanych produktów przez starsze modele technologii EAS.

W sklepach spożywczych są to alkohole, sery, wędliny i słodycze, w sklepach odzieżowych – drobne akcesoria, spodnie oraz bluzy, a w elektronicznych – smartfony – wynika z informacji w przesłanym komentarzu.

Źródło: mondaynews.pl, kurierlubelski.pl, policja.pl, strefabiznesu.pl

Fot. pixabay.com