Krzysztof Gawlik: czy chciał uciec z więzienia?

Krzysztof Gawlik, pseudonim Skorpion, odsiaduje wyrok za zabójstwo pięciu osób. Niedawno próbował uciec z zakładu karnego we Wrocławiu. To nie jest jego pierwsza próba ucieczki, donosi „Gazeta Wrocławska”

Krzysztof Gawlik to jeden z najgroźniejszych i najbardziej brutalnych, wielokrotnych morderców w powojennej Polsce. Na koncie ma pięć zabójstw z użyciem pistoletu maszynowego skorpion z tłumikiem – stąd jego pseudonim. Przed tygodniem strażnicy z Zakładu Karnego przy ulicy Kleczkowskiej we Wrocławiu zauważyli, że Gawlik próbuje wyłamać kraty w oknie celi. Na szczęście w porę udaremnili ucieczkę.

– Krzysztof G. w nocy 3-4 sierpnia usiłował uszkodzić zabezpieczenia techniczno-ochronne poprzez naruszenie krat okiennych – potwierdził w rozmowie z nami starszy szeregowy Rafał Podruczny, rzecznik prasowy Zakładu Karnego Nr 1 we Wrocławiu. To, że kraty są naruszone zauważyli strażnicy. – Niezwłocznie podjęte przez funkcjonariuszy działania, przyczyniły się do udaremnienia planowanej ucieczki na etapie podjęcia przez niego wyłącznie czynności przygotowawczych w celi – poinformował Podruczny.

Krzysztof Gawlik: to nie była pierwsza taka próba?

Rzecznik nie chce ujawniać więcej szczegółów. Nie wiemy czy Gawlik działał sam, czy może ktoś z zewnątrz mu pomagał. Sprawą zajął się już prokurator. O zdarzeniu poinformowano też policję oraz oraz sędziego penitencjarnego. Na razie nie wiadomo, co może grozić Gawlikowi za próbę ucieczki, zresztą nie pierwszą w jego więziennej karierze.

Początkowo Skorpiona – po skazaniu w 2002 roku – osadzono w więzieniu w Wołowie. Siedział w specjalnym pawilonie dla niebezpiecznych więźniów (zaostrzony rygor, cele jednoosobowe, codziennie przeszukanie). Podczas jednego z takich przeszukań strażnicy odkryli dziurę w ścianie. Krzysztof Gawlik przy pomocy rurki i płaskownika wyrwanego z łóżka próbował przekuć mur celi. Jak twierdzili wtedy funkcjonariusze, niewiele brakowało by jego plan zakończył się powodzeniem.

Za każde z pięciu zabójstw – do których 37-letni wtedy Gawlik się przyznał – usłyszał wyrok dożywocia. Dopiero po 50 latach od wyroku będzie mógł starać się o warunkowe zwolnienie. Zabójca wyznał też, że lubił patrzeć, jak jego ofiary cierpią i umierają. Mordował używając pistoletu maszynowego typu skorpion z tłumikiem.

Każdą z ofiar postrzelił kilkukrotnie z charakterystycznym egzekucyjnym strzałem w tył głowy. Na niektórych ofiarach znaleziono także ślady noża. Pierwszą ofiarą Gawlika była niespełna 18-letnia prostytutka z Poznania. Morderca spotkał się z nią odpowiadając na ogłoszenie, które umieściła w prasie. Kolejnymi ofiarami “Skorpiona” była wrocławska prostytutka i związany z nią mężczyzna. Zastrzelił ich trzy dni po popełnieniu pierwszej zbrodni. W marcu 2001 roku Gawlik zabił kolejne dwie osoby – małżeństwo K. z Wrocławia. Poznał ich odpowiadając na ich ofertę sprzedaży samochodu.

Ostatecznie Gawlika zatrzymano przypadkiem pod koniec marca 2001, gdy po pijanemu spowodował wypadek i próbował uciec z miejsca zdarzenia. Policjanci znaleźli w jego samochodzie pistolet z tłumikiem, którym dokonano pięciu zabójstw.

fot. freeimages.com