Krzysztof Jackowski odpowiada na nasze pytania

Krzysztof Jackowski odpowiada na nasze pytania. Oto fragment wywiadu, udzielonego naszej dziennikarce. Przeczytaj koniecznie.

Anna Rychlewicz: Panie Krzysztofie, rozmawiamy tutaj o bardzo tragicznych sytuacjach, ale czy pamięta Pan jakieś sprawy nietypowe? Sprawy, które Pana zaskoczyły?

Krzysztof Jackowski: Miałem reklamację na zwłoki.

Anna Rychlewicz: Reklamację? Uwzględnił Pan ją?

Krzysztof Jackowski: Ależ oczywiście. Co więcej – jedno ciało dałem gratis. Był przełom 2009/2010 roku. Zima. Przyjeżdża do mnie małżeństwo z Olsztyna i mówią, że zaginął ich syn. Wyszedł z domu pewnego dnia na papierosa przed blok i nie wrócił. Usiadłem do wizji. Zobaczyłem chłopaka w wodzie. Rzekę. Ulicę, która w nazwie ma coś związanego z artylerią. I olśnienie – przecież jest ulica Artyleryjska. Jest to krótka, ślepa ulica. Powiedziałem, że w rzece, na wysokości tej ulicy, są zwłoki chłopaka. Mijają trzy dni. Olsztyńska policja bardzo poważnie potraktowała moją sugestię i mimo mrozu ekipa wraz z nurkami udała się na wskazane miejsce. Tego samego dnia wieczorem, w internecie pojawiły się nagłówki: „Jackowski wskazał zwłoki! Z jednym małym wyjątkiem – wskazał zwłoki chłopca, a wyciągnięto z wody siostrę zakonną”. Z początku ucieszyłem się, że znaleźli ciało, ale po chwili dotarło do mnie, że to nie jest ciało, którego szukamy.

Krzysztof Jackowski odpowiada na nasze pytania

Anna Rychlewicz: Wyciągając pewne wnioski z naszej rozmowy, zaczynam przypuszczać, że sprawy tych dwóch ciał były jednak powiązane…

Krzysztof Jackowski: Bingo! Okazało się, że chłopak był gentlemanem i ustąpił pierwszeństwa siostrze zakonnej. Minęło kilka dni i rodzice tego chłopaka znów do mnie przyjechali. Ponownie wziąłem jego rzeczy, skupiłem się i mówię, że on nadal leży w płytkiej wodzie. Blisko jest ulica Radiowa. Dwa dni później z prasy dowiaduję się, że znalazłem drugie ciało. Pomyślałem sobie, że obroniłem swój honor, ale spokoju nie dawało mi to, że z jego rzeczy najpierw poczułem siostrę zakonną. Prawdopodobnie spacerując w pobliżu zauważyła leżącego płytko w wodzie chłopaka. Może chciała mu pomóc. Może próbowała zejść ze skarpy i wpadła do wody? Być może chłopak pomyślał, że gdy nie ustąpi jej pierwszeństwa, jej ciało nigdy nie zostanie znalezione? Ale to jest tylko moja teoria…

Anna Rychlewicz: Pomógł Pan wielu osobom, ale mamy też ogromną rzeszę ludzi, którzy jasnowidzenie postrzegają w kategoriach szaleństwa. Odpowiadał Pan sobie kiedyś na pytanie, po co to robi?

Krzysztof Jackowski: Sceptyk może tylko powiedzieć, czy w coś wierzy czy nie. Ja jestem pokorny w stosunku do całej rzeczywistości, która mnie otacza. Dlaczego? Bo nie ma na tym świecie naukowców, którzy z całą pewnością powiedzą nam, o co w tym wszystkim chodzi. Nie godzę się z tym, że jestem kupą mięsa, która kiedyś zdechnie. Nie godzę się z tym, że będę miał durny nagrobek, gdzie rodzina w Dzień Zmarłych przed zjedzeniem rosołu przyjdzie i zapali mi świeczkę. Po prostu się z tym nie godzę. Dlatego tworzę swój własny świat.

Krzysztof Jackowski w wywiadzie dla Detektywa. Chcesz przeczytać całą rozmowę z jasnowidzem? Sięgnij po Detektywa 1/2023 (materiał Anny Rychlewicz pt. Poszukiwacz ciał). Cały numer do kupienia TUTAJ.